Gdyby w naszych mediach nie panowała histeria na słowo PiS, gdyby dziennikarze przekazywali prawdziwe, a nie medialne fakty odnośnie tej partii analizowanie odejście Ludwika Dorna miałoby jakiś sens. Prowadziło by do wyciągnięcia prawdziwych wniosków. W sytuacji jednak gdy na PiS cały czas ciążą zarzuty bycia partią faszystowską ( w jej najgroźniejszym kaczystowskim wydaniu). Gdy dziennikarze pozbawiali już posła Gosiewskiego funkcji szefa klubu, a potem okazywało się, że nic nie było. Gdy każde wyjście pojedynczego posła porównywane jest ze stratą co najmniej 25% klubu i prowadziło wprost do katastrofy nie da się analizować sytuacji sine ira et studio. Wszelkie takie analizy tak właściwie zakończą się apelem wyborczym. Zwolennicy PiS będą wołali o to aby dalej tą partię popierać. Przeciwnicy zaś o tym aby jak najszybciej tą partię zlikwidować. Tertium non datur.
Ludwik Dorn chce poszukać jednak tego trzeciego wyjścia. PiSowiec na wygnaniu. W tym wyjściu mamy całą artystyczność pana posła. Gdy coś idzie nie tak – wybieramy emigrację. Gdy ktoś nie zgadza się z moimi pomysłami – ucieknę w świat własny. Ludwik Dorn w przeciwieństwie do pp. Zalewskiego, Ujazdowskiego, Sellina doskonale wie, że Polskie społeczeństwo, zwłaszcza prawicowy elektorat nie kupi już nowej partii. Czasy szukania nowych partyjnych już się skończyły. Trzeba pozostawać w swoich partiach i szukać możliwości zmiany ich programu czy metody rządzenia. Zakładanie nowych partii to dawanie przeciwnikowi argumentowi: ten człowiek jest strasznie nielojalny w swoich poglądach, to już jego n – ta partia.
Zarówno PO jak i PiS mają już swoje stałe, niezniszczalne elektoraty, i o zwycięstwie w wyborach decydować będą ci bez większego wyrobienia politycznego, dla których decyzja o głosowaniu będzie jakimś odruchem chwili. Gestem trudno wytłumaczalnym przez socjologów, psychologów czy politologów. Mogą zagłosować na daną partię, ot tylko dlatego, że kandydat z nimi chwilę porozmawiał wręczając ulotkę, czy nawet tylko podał rękę.
W tym miejscu należy się zastanowić nad tą straszną Susłoizacją PiS. Nie wiem o co w niej chodzi. O to, że poseł Suski jest mniej dostojny od posła Dorna. Mniej fotogeniczny? Wypowiada się bardziej emocjonalnie? Ale w końcu poseł Suski ma tylko wykształcenie średnie, zaś poseł Dorn wyższe. Obu panów różni też staż parlamentarny. Więc sięganie po takie argumenty jest mało poważne. Czy poseł Suski jest nieuczciwy? Nierzetelny? Niekoleżeński? Za mało pracowity? Nie szanowany jest w swoim okręgu? To powinno być przedmiotem zastanowienia, a nie niezbyt medialne zdjęcie. Zastanowienie się kto może zdobyć więcej wyborców. Wyniosły Dorn czy swojski Suski?
Ludwik Dorn z pewnością jest szalenie wartościowym politykiem. Ale w każdej armii może być tylko jeden generał. Jeżeli generałów jest dwóch to jeden musi podporządkować się drugiemu. To są warunki niezbędne do tego aby wygrać wojnę. Trzymając się w tym momencie metafory wojskowej i wracając do Susłoizacji. Nie godzi się porównywanie Generałów – oficerów wyższych z podoficerami. Bo ci mają inne zadania, i do tych zadań inne cechy charakteru i umiejętności potrzebne.
Jak zwykle czas pokaże kto miał rację.
Inne tematy w dziale Polityka