Już na wiosnę gdy po raz kolejny wieszczono upadek Jarosława Kaczyńskiego pytaliśmy, jeśli nie Kaczyński to kto. Bo za dużo mamy nad Wisłą i Odrą mądrali co to mówią: Kaczyńskiego trzeba zmienić, tylko zawsze zapominają podać na kogo. A nawet słaby wódz lepszy jest niż żaden wódz. To że Clauswitz i Sun Tsu o tym być może nie wspominają, to tylko dlatego, iż traktują to jako oczywistość. Przyszła jesień, i za udzielenie odpowiedzi wziął się Rybitzky - http://rybitzky.salon24.pl/103141,index.html a pożywką dla niego stał się wywiad Prezesa PiS dla Rzeczpospolitej http://www.rp.pl/artykul/107684,222423_Jaroslaw_Kaczynski__Na_prawo_od_nas_tylko_sciana_.html
Czytając odpowiedź Rybitzkiego odniosłem wrażenie, że w lekturze wywiadu doszedł tylko do fragmentu:
Jakim cudem chce się pan więc pozbyć wizerunku partii moherowej, bojącej się Europy?
Uczciwie mówiąc, mnie ten wizerunek w najmniejszym stopniu ani nie przeraża...
Po czym szybko chwycił za klawiaturę i począł mocno nawoływać stadko PiSowców – lemingów aby nie szli drogą proponowaną przez Jarosława Kaczyńskiego. Szkoda, że Rybitzky nie poczytał wywiadu dalej bo tam znalazł by setkę argumentów obalających jego tezy. Jeżeli już zwolennicy PiS są lemingami, to są takimi lemingami w których mózgach zakodowano normalną Polskę. Polskę w których lepiej być uczciwym niż nieuczciwym, Polskę w której stać ludzie na godne życie, Polskę w której nie trzeba co chwila kręcić kłamać, Polskę z której jest się dumnym poza granicami. Tak, pod tym względem jestem lemingiem. Albo dojdę do tej wymarzonej normalnej Polski, albo zginę. Mapa dojścia do tej normalności jest cały czas w rękach Kaczyńskiego. Niestety Rybitzky z pobieżną analizą Machiavellego to tylko skrawek mapy, tak samo jak Ludwik Dorn z tekstami o Clauswitzu czy Sun Tsu.
Moher. Rybitzky najprawdopodobniej przegapił wywiad z Dorotą Masłowską publikowany w poniedziałkowym Dużym Formacie. Wywiad zatytułowany „Mohery to My” tudzież moglibyśmy go nazwać „Masłowska zmądrzała”. Najważniejszy fragment: „Nie wiem, kto jest w naszym kraju bardziej izolowany – staruszka z emeryturą 700 zł czy fryzjer gej z Warszawy?”. Te mohery tak pogardzane i wyszydzane, a tu nagle Masłowska krzyczy – Mohery to My. Ba nawet otwiera ludziom oczy, że jednak ci staruszkowie nie zasłużyli sobie na takie traktowanie. Kaczyński widać dużo czyta (DF też). i jemu wizerunek partii moherowej nie przeszkadza w najmniejszym stopniu, a Rybitzky chce uciekać z tego terenu. Z terenu na który chce wkroczyć Wyborcza z hasłem „Polska to nie jest kraj dla starych ludzi” (ta sama poniedziałkowa Wyborcza). W imię czego oddawać najlepiej umocniony teren? Zwłaszcza GW
Mohery i młodzi. Kolega Rybitzky zapomina też o jednym. Moher nigdy nie będzie już młodym, ale młody ma duże szanse zostanie Moherem. Spadną mu klapki z oczu, zacznie myśleć, zobaczy jak to po studiach łatwo jest o mieszkanie i dobrą pracę, pomyśli. Ot chociażby patrząc na Masłowską. Ktoś kto raz był Moherem, takim prawdziwym żelaznym moherem nigdy więcej nie zagłosuje na partią na lewo od PiS, ale może na prawo od niej. Tu bardzo ważny fragment wywiadu Prezesa Kaczyńskiego:
Ale skandal zrobił się z wypowiedzi Górskiego z PiS. Pan go bronił, używając argumentów o ograniczającej nas poprawności politycznej. To jest druga sprawa obok euro, która pozwala myśleć, że pan ciągle dba przede wszystkim o elektorat Radia Maryja.
Jest zasada, którą chyba pierwszy sformułował Konrad Adenauer, że dla partii prawicowej, która chce rządzić, na prawo może być tylko ściana. Nie można tej prawdy absolutyzować, bo w końcu rządziliśmy, mając na prawo od siebie LPR. Ale na pewno nie byłoby dobrze z naszego punktu i dla polskiej polityki w ogóle, żeby coś takiego jak LPR znów powstało. Ale jest oczywiście taka cena, której nie będziemy gotowi płacić.
Ta moherowa narzutka nad PiSem jest po to aby znów nie zdezintegrować prawicy, tak jak już to wielokrotnie bywało i zawsze kończyło się klęską. I po to aby nie powstało nam nic a’la LPR i związane z tym LiS i inne podejrzane akcje. Choć jestem zagorzałym PiSowcem Radia Maryja absolutnie nie słucham i nie słuchałem i nie planuję. Ale jednocześnie muszę mieć olbrzymi szacunek dla tych ludzi, bo oni kiedyś naprawdę o Polskę walczyli a nie tylko dumali o niej na Wrocławskim bruku.
Nowi ludzi. Rybitzky pisze, że PiS ma zdobyć nowych ludzi. Hm.. zdobycie nowych ludzi, to znaczy rozumiem, że pan Premier Kaczyński ma zatańczyć z Dodą, bo tak się właśnie zdobywa nowych ludzi w Polsce? Rybitzky wybacz, ale PiS uprawia politykę a nie dziecinadę. Tu trzeba właśnie robić wszystko aby z tej dziecinady wyjść. Idzie kryzys gospodarczy. Kryzys, które te wszystkie gwiazdki medialne położy trupem. Kryzys który przegoni wartości materialne a wypromuje te duchowe. Nie kasa, ale jakieś zasady życiowe – praca, uczciwość, ojczyzna. Materializm przełomu XX i XXI wieku będzie pierwszą ofiarą kryzysu i wraz z nim setki jego wyznawców. Wartości zostaną właśnie przy tych moherach. Po co zdobywać teren na którym za chwile niczego nie będzie tylko piach i opuszczać tak dobre stanowiska? Nowych ludzi też tam nie znajdziemy. Na tej moherowej ziemi trzeba będzie tym młodym przygotować dużo miejsca.
Zarzuca Rybitzky PiSowi brak żaru ideologicznego. Jednocześnie ten żar sprowadza do kongresu PiS z balonikami i flagami oraz do reklamy z pluszakiem. Przecież oto chodzi wrogom PiS aby wmówić, że PiS nie wygrał dlatego, że ma dobry i atrakcyjny program, że dobrze diagnozuje przyczyny zła w Polsce i zna drogi wyjścia z niego, ale dlatego że zastosował reklamówkę z pluszakiem. Nie. To jest dziecinada a nie polityka takie myślenie. Żar ideologiczny jest. Tylko w dalszej części wywiadu. A przede wszystkim nie żar ale realny program polityczny:
Jeżeli koncepcja PO jest dezintegracyjna, to pańska jest...
Integracyjna. Mówimy: naród powinien być bardziej zintegrowany, oświata powinna być nastawiona na przekazywanie wartości patriotycznych w nauczaniu historii, języka polskiego, różnego rodzaju elementów kulturoznawstwa w programach szkolnych. I to powinno być robione w sposób jednolity, w jednym kierunku, a nie na zasadzie, że każda szkoła robi, co chce. W żadnym wypadku środowiska, które potrafią mieć opcje sztandarowo dezintegracyjne, nie powinny mieć na to wpływu. Integracja dotyczy rzecz jasna i innych dziedzin kształtu państwa, zakresu przedsięwzięć zbiorowych, świata mediów publicznych, itd., itp. Trzeba położyć duży nacisk na to, by budować różne struktury zmierzające do tego, aby Polskę deprowincjonalizować. Nasz kraj potrzebuje na przykład wielkiego międzynarodowego lotniska, bo państwo wielkości Polski, które go nie ma, jest po prostu prowincją.
Rybitzky właśnie, jaki ty program dla PiS proponujesz? Bo to kluczowe pytanie. Co proponujesz? Jaki program, jaki elektorat, jakie cele, jakie sojusze? Czy ten moherowy Kaczyński jest Moherem gdy mówi o wielkim międzynarodowym lotnisku?
Parafie. Śmiechu co nie miara. PiS partią parafialną. Jak się nie mylę w moim ideale demokracji Parafia - parish jest cały czas podstawową formą organizowania lokalnej społeczności. W Polsce o wiele szybciej ludzie skrzykną się w obronie swojej parafii niż w obronie swojej gminy. Nie wiem czemu mielibyśmy uciekać od tej grupy? Bo za bardzo z kościołem się kojarzy? Bo z wsią? Przecież to nonsensy.
Nie nazywałbym liderów PiS eunuchami. Zapytałbym Rybitzkiego i Ludwika Dorna ile parafii zdążyli odwiedzić, z iloma ludźmi rozmawiali? A w ostateczności miast powoływać się na teoretyków walki – Sun Tsa i Clauswitza zająłbym się praktykami – Bismarckiem i Piłsudskim. Wtedy obaj panowie będą mogli przejąć przywództwo nad stadkiem Pisowskich lemingów. Póki co – Kaczyński albo śmierć!
Inne tematy w dziale Polityka