Kiedy piszę ten tekst nie jest znane rozstrzygnięcie w sprawie wyboru jednego z trzech wariantów „reformy” OFE... lub przyjęcia innego jeszcze rozwiązania. Kiedy w południe „miłościwie nam panujący” Premier D. Tusk obwieści (jak sądzę na specjalnie zwołanej konferencji prasowej), jaki „wariant jest najlepszy dla Polski i dla nas obywateli”, większość „ekspertów”, „komentatorów” itd., zacznie je „analizować”, snuć prognozy. Przyznam się, że to rozstrzygnięcie nie bardzo mnie interesuje. Wiem bowiem, bez tych analiz, że my obywatele po raz kolejny zostaniemy przez polityków i ich „doradców” „zrobieni w bambuko”. Co więcej, jestem przekonany, że ta „reforma”, tak samo jak poprzednia „reforma” z końca lat dziewięćdziesiątych - polegająca na przepompowywaniu części naszych składek na ubezpieczenie społeczne w „prywatne ręce” tych, którzy mieli możliwości aby się na nie „załapać” - nieubłaganie zbliża nas w jednym kierunku: do „totalnego” roz.................... rozwalenia naszych marzeń o bezpiecznej i godziwej emeryturze.
Poprzednie zdanie zostało napisane w pełni świadomie. Świadomie ma ono emocjonalny i subiektywny charakter. Bo podstawowy problem z tą „reformą” OFE i z „reformą” ubezpieczeń społecznych z końca lat dziewięćdziesiątych, jest ten sam. I nie polega on na wyborze tego, czy innego rozwiązania. Problem polega na tym, że nikt nas obywateli nie pyta, czego my chcemy. Nasze emerytury, na które mamy przejść po kilkudziesięciu latach pracy, to nie jest kwestia, która mieści się w „czteroletniej” kadencji tego, czy innego sejmu. To nie jest kwestia bieżącego „zarządzania” państwem.
Oczywiście, politycy i ekonomiści podniosą argument, że „społeczeństwo” się nie zna (czytaj: jest głupie) itd. i dlatego trzeba za nie podjąć decyzję. Nie zgadzam się z tym, ale przyjmijmy takie założenie. I nawet jeśli obywatele (społeczeństwo) są głupi, to:
-
to obywatele ponoszą koszty każdego (tak samo mądrego, jak i głupiego rozstrzygnięcia), więc obywatele mają prawo się mylić(a jakie konsekwencje ponoszą politycy i ich lobbyści-doradcy?); obywatele, jeżeli się mylą, to mylą się na swój koszt – politycy mylą się na koszt obywateli;
-
obywatele mają interes, aby wybrać najlepsze dla siebie rozwiązanie, politycy mają interes, aby wybrać też najlepsze rozwiązanie – dla siebie i „grup” (eufemizm) powiązanych;
-
obywatele mają prawo do bezpośredniego udziału w rządzeniu swym państwem, bo:
- to oni tworzą państwo (a nie politycy, którzy POWINNI BYĆ ich sługami, a przywłaszczyli sobie nie-swój status);
- wynika to z art. 21 „Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka” ONZ i z art. 25 „Międzynarodowego Paktu Praw Politycznych i Obywatelskich” ( więcej: http://grudziecki.salon24.pl/526184,polska-lamie-prawa-czlowieka i http://grudziecki.salon24.pl/526810,pisiora-gon-gon-platformersa-gon-gon-zlodzieja-gon )
Panie I sekretarzu... o przepraszam, Pani Premierze Tusk, ja(tak samo jak trzydzieści klika milionów moich współrodaków plus te kilka milionów, które wyjechało, ale ma nadal obywatelstwo polskie) chciałbym sam zadecydować, co z moją emeryturą. I nie życzę sobie „uszczęśliwiania na siłę”. Mam do tego prawo.
Więcej tekstów autora na: http://grudziecki.blog.pl/
Inne tematy w dziale Polityka