grudziecki grudziecki
382
BLOG

Gadał Duda do obrazu...

grudziecki grudziecki Polityka Obserwuj notkę 6

 

Od wczoraj aż do soboty włącznie mamy okazję oglądać na ulicach Warszawy - bezpośrednio lub za pośrednictwem mediów - jedną z „odsłon” naszego ustroju. Istotą tej „odsłony” jest, oczywiście, protest dziesiątków tysięcy ludzi, którzy nie godzą się na państwo, gdzie wąska elita (paradoks polega na tym, że „mieszczą się” tutaj niektórzy „etatowi” przywódcy związkowi) osiąga miesięczne dochody zaczynające się od kilku – kilkunastu „średnich krajowych”, a ogromna rzesza ludzi pracuje za połowę tej „średniej krajowej” lub nawet za mniej na tzw. „umowach śmieciowych”. Na pierwszym planie „królują” jednak osoby, które sami siebie przedstawiają jako wyrazicieli woli „narodu” (ogółu obywateli), jako jego „prawdziwi” reprezentanci. Paradoks polega na tym, że reprezentanci drugiej strony, czyli „ekipy rządzącej” (w tym „rządzącej” w parlamencie) głoszą to samo.
 
Przywódcy związkowi swoją legitymację do takiej „reprezentacji” ogółu obywateli wywodzą z tezy, którą sami głoszą, że to oni są prawdziwymi wyrazicielami tego, co „teraz” naród myślii czuje, czego dowodem ma być obecność „tu”, w Warszawie, tych dziesiątków tysięcy osób. Być może ich twierdzenia byłyby bardziej przekonujące, gdyby nie fakt, że obecnie do związków zawodowych należy zaledwie około 5% pracujących Polaków.
 
Reprezentanci „ekipy rządzącej”, czyli funkcjonariusze partyjni z PO i z PSL, umiejscowieni w sejmie i w rządzie, twierdzą z kolei, że ich legitymacja do rządzenia nie może być podważana na ulicach, bo mamy „demokrację” - bo to ich „naród” wybrał w „demokratycznych” wyborach. Rzecz jasna, słowo „demokracja” jest przez nich używane bez jakiegokolwiek rozumienia istoty tego, co ono oznacza lub CO POWINNO ONO OZNACZAĆ. W ich ustach jest ono „słowem – kluczem” mającym zamknąć wszelką dyskusję, a „przeciwnika” zepchnąć na pozycje „warchoła”.
 
Skoro jednak twierdzą, że mają pełną legitymację do rządzenia z woli narodu, to proponuję inicjatywę: ogólnokrajowe referendum, do którego my – obywatele mamy prawo na podstawie art. 25 „Międzynarodowego Paktu Praw Politycznych i Obywatelskich”. Oczywiście wiem, że nasza konstytucja przeprowadzenie takiego referendum (po spełnieniu wymogów formalnych) uzależnia od woli funkcjonariuszy partyjnych partii politycznych zabetonowanych w sejmie i wiem, że oni zagłosują zgodnie z wolą swoich przywódców partyjnych... bo albo wylecą z partii, albo (co gorsze) na listach wyborczych nie dostaną miejsc „biorących”. Mimo to proponuję następujące pytania:
 
1.Czy jesteś za tym, aby partia zwyciężająca w wyborach – a de facto jej „wódz” z wąskim gronem „magnatów” partyjnych – nie tylko tworzyła rząd, ale aby także decydowała o pracy parlamentu i aby zawłaszczała wiele innych instytucji państwa, w tym także tych o charakterze kontrolnym, np. NIK?
2. Czy jesteś za tym,  abyś  w  wyborach mógł jedynie decydować o zamianie jednej takiej „ekipy” na „drugą”?
 
Referendum takie nie ma szans się odbyć. Zresztą, prawdę mówiąc, szkoda na nie pieniędzy, bo odpowiedź jest znana (przykład:
 
Co wynika z powyższych zestawień?
 
Fakty są takie: w Warszawie tysiące ludzi protestuje, wyrażając swoje postulaty, żale, rozgoryczenia... a „ich reprezentanci” „nie chcą z nimi gadać”, bo mają swoje żale do drugiej ekipy „reprezentantów”.
 
Co wynika z tych faktów i z powyższych zestawień „na przyszłość” bliższą i dalszą?
 
Ano to, że protestujący najprawdopodobniej w sobotę rozjadą się do domów. Ale najprawdopodobniej kiedyś wrócą. I wtedy może nie być już spokojnie. No chyba, że zdarzy się cud i partie polityczne zabetonowane w parlamencie dokonają odpowiednich korekt ustrojowych, zaczynając od szeregu ustaw dotyczących „statusu” partii politycznych.
Ale cuda same się nie zdarzają.
.................................
 
INNE TEKSTY AUTORA NA: http://grudziecki.blog.pl/
 
grudziecki
O mnie grudziecki

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka