Krzyż jest głównym symbolem chrześcijaństwa jako religii. Nie jest nim od początku chrześcijaństwa tzn. od ziemskich czasów Jezusa, ponieważ w okresie wczesnochrześcijańskim symbolem naszej religii były ryby. Krzyż jako narzędzie kaźni Jezusa Chrystusa w pierwszych wiekach był pomijany jako symbol. Dlaczego? Otóż do momentu kiedy cesarz rzymski Konstantyn zakazał wykonywania wyroków śmierci przez ukrzyżowanie skazańca, krzyż był znakiem haniebnej śmierci dla najgorszych przestępców, banitów, buntowników i niewolników. Na przykład obywatel rzymski nie mógł być skazany na ukrzyżowanie, ale np. na ścięcie głowy mieczem. Taką śmiercią zginął Św. Paweł, obywatel rzymski. Skazańcowi zasługującemu na śmierć krzyżową dodawano jeszcze dalszych mąk poprzez wielogodzinne konanie fizyczne, ale i psychiczne gdyż był on swego rodzaju banitą godnym pogardy w oczach innych ludzi, co dodatkowo skutkowało już po jego śmierci. Gdyż skazańca ukrzyżowanego nie można było dobrze wspominać, ani tym bardziej szerzyć jego kultu.
Ale na taką śmierć za moje i Twoje Zbawienie, za moje i Twoje grzechy został skazany Syn Boga, Jezus Chrystus. Dał się zniżyć jak najniżej oddając się na tak haniebną śmierć. Dlaczego? Żeby odkupić moje i Twoje winy, żeby pokazać jak straszny i wstrętny jest każdy grzech, który popełniamy i że odkupić go może tylko taka haniebnie poniżająca śmierć jak śmierć krzyżowa.
Wiele razy w Piśmie Świętym powtarza się „Krzyż jest głupstwem dla Greków (pogan) a zgorszeniem dla Żydów”. Bo Krzyż staje się głupstwem wtedy gdy zdejmujemy go ze ściany w imię tolerancji i dobrego samopoczucia pogan i bezbożników. A zgorszeniem, gdy obrzucamy do błotem, fekaliami i bezcześcimy, a także poniżamy jego mężnych obrońców.
To prawda! Ale nie chodzi tu o konkretne narodowości, czy wyznania religijne, chodzi o pewne życiowe postawy ludzkie, można by rzec alegorie, takie jakie znajdujemy w chwili Męki i Zbawczej Śmierci Jezusa Chrystusa. Sięgając po Biblię i otwierając ją opisie Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa z Ewangelii Św. Mateusza lub Św. Jana po przeczytaniu warto zajrzeć w pokorze w głębię swojego „ja” i zobaczyć kim ja tak naprawdę jestem? Gdzie siebie umiejscowię w dobie Męki i Krzyża Jezusa Chrystusa? Czy jestem na tyle odważny i związany Miłością z Jezusem jak Maryja, Św. Jan, Maria Magdalena i Salome? Czy może ogarnął mnie lęk, tchórzostwo i wyparcie Mistrza jak Św. Piotra i innych Apostołów? A może jestem Judaszem? Piłatem…? Kajfaszem?... Czy też wrzask rozwścieczonego i podburzanego tłumu uformował moje słabe i skrzywione sumienie, do tego stopnia że jak to zauważył Święty Josemaria Escriva jestem podobny do tych co w Niedzielę Palmową rzucali palmy Jezusowi wjeżdżającemu do Jerozolimy i śpiewali Hosanna, a pięć dni później krzyczeli „Ukrzyżuj Go!” Albo „za uzdrowienie, karmienie odpłacam Jezusowi biciem pięściami po twarzy i opluwaniem Go?” Czy jestem taki słaby że daję sobą tak manipulować i pomiatać przez liderów wrzasku niesprawiedliwości?
Nikt nie może powiedzieć, że nie znajduje dla siebie miejsca pod Krzyżem Chrystusa! Nawet ci, którzy podobni są do żołnierzy, którzy rzucają losy o jego suknię, przebijają mu bok, czy wołają „tak ten rzeczywiście był Synem Bożym!”
Od kiedy Krzyż zaistniał w historii Zbawienia i chrześcijaństwa był zwalczany. Za tym zawsze stał szatan i moc jego zła. Widoczne jest to w filmie „Pasja” Mela Gibsona, gdy pod postacią kobiety kusi samego Jezusa pytaniami czy naprawdę chce wziąć cały ogrom zła na siebie, a przede wszystkim niewdzięczności ludzi, którzy nigdy do końca nie docenią jego Ofiary na Krzyżu. Szatan jednak przegrywa! Gibson pokazał to bardzo plastycznie w chwili złożenia Ofiary, czyli śmierci Jezusa Chrystusa szatan krzyczy z rozpaczy opadają z niego szaty i włosy. Jest to symbol obnażenia zła! Tak przegrają wszyscy, którzy walczą z Krzyżem obojętnie jaką formę i taktykę przyjmą.
Historia naszej Ojczyzny usłana jest krzyżami. Nasi przodkowie bronili jej mieczami w kształcie krzyża. Krzyże stoją na miejscach bitew, męczeństwa. „Rzędy białych Krzyży” stoją pod Monte Cassino „gdzie Polak z honorem brał ślub”. Stoi Krzyż Virtuti Militari pod Radzyminem, gdzie obroniliśmy Europę przed turańskim barbarzyństwem. Stoi krzyż w Auschwitz, w Lesie Katyńskim. Są krzyże gdzie ci co mieli w pogardzie siebie i innych kierowali broń przeciwko swoim ojcom i braciom, którzy ich żywili i bronili w Gdańsku, Poznaniu, Szczecinie. Polska stoi krzyżami na całej swojej długości i szerokości od Krzyża na Giewoncie po Krzyże pod Stocznią Gdańską. Krzyże w Polsce stoją na każdym rozwidleniu dróg i są drogowskazem i informacją, gdzie iść i co robić. Z ziemi polskiej wciąż powstają nowe krzyże. W istocie polskości jest wpisany Krzyż i martyrologia. Istna via doloroso mówiąca że do droga do zwycięstwa prowadzi przez mękę, nierzadko upokarzającą. Ci co pogardzają polskością i martyrologią naszych przodków pogardzają Krzyżem Chrystusowym i jego istotą. Gdyż Ofiara Jezusa Chrystusa wciąż trwa a pamiątkę jej i zjednoczenie z Nią przeżywamy corocznie w okresie Wielkiego Postu. Chrystus na Krzyżu biorąc swoje grzechy za nas dał nam świadectwo, że po tym fakcie teraz my powinniśmy go tak samo naśladować. Taka jest droga do Zbawienia… innej nie ma. W przeciągu wieków nasi Rodacy dawali świadectwo męczeństwa i jeśli łączyli je ze zbawczą męką Jezusa Chrystusa na Krzyżu to ich Ofiara nie była daremna. Dlatego wrogowie Chrystusa i Krzyża za szatanem tak wyszydzają ten znak, który jest dla nich i zgorszeniem, i głupstwem. Takie samo znaczenie miała walka z Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu i jego obrona przez tych, którzy w chwili najcięższej próby pozostali pod nim jak Maryja, Św. Jan, Salome i Maria Magdalena. Krzyż z Krakowskiego Przedmieścia postawiony ku czci tych, którzy ponieśli ofiarę w imieniu i służbie Ojczyzny, bo zginęli jadąc na uroczystości upamiętniające męczeńską tragedię narodową jaką było wymordowanie polskich oficerów przez sowieckie NKWD. 10 kwietnia 2010 r. ci ludzie sami padli ofiarą kolejnej tragedii narodowej. Oczywiście Krzyż z Krakowskiego Przedmieścia 2010 r. nie jest jakimś wyjątkowym krzyżem w dziejach naszej historii, ale staje w rzędzie z Krzyżem Katyńskim, Krzyżami Poznańskimi, Białymi Krzyżami spod Monte Cassino. To krzyże upamiętniające tych którzy odeszli pełniąc służbę Polsce jako naszej ziemskiej Ojczyźnie, którą dał nam Bóg „byśmy uczynili sobie ziemię poddaną”. Oczywiście jak każdy Krzyż związany z martyrologią i śmiercią ludzi utożsamiamy Krzyżem Jezusa Chrystusa, wszak jest „On do nas wszystkich podobny z wyjątkiem grzechu.” Jak mówi Pismo Święte.
A skoro tak to teraz należy sobie zadać pytanie czy Krzyż z Krakowskiego Przedmieścia odbija rzeczywistość historyczną w kontekście eschatologicznym i historii Zbawienia człowieka? Owszem. Wszyscy staniemy na Sądzie Ostatecznym i odpowiemy gdzie byliśmy i jak zachowywaliśmy się wtedy pod Krzyżem z Krakowskiego Przedmieścia. A postaw pod Krzyżem Chrystusa było wiele: Maryja, Św. Jan najodważniejsi wytrwali z Nim do końca, Apostołowie, którzy uciekli i stchórzyli, ci którzy milczeli dla dobrego samopoczucia, Piłat, Judasz, Kajfasz, Szaweł, Szymon z Cyreny… a więc ci którzy sądzili i potępiali Go, a może rozwrzeszczany motłoch pełen prostaków, przestępców, zdegenerowanych ludzi słabych, którzy idą za tymi którzy głośniej krzyczą podburzani głosem arcykapłanów.
A jak było na Krakowskim Przedmieściu? Dzielni Obrońcy Krzyża, którzy modlą się na Różańcu Św. najpopularniejszej modlitwie do Maryi, która stała do końca pod Krzyżem swego Syna. A jaką rolę spełniły media i Prezydent i z kim ich można utożsamić w kontekście Męki Jezusa? Ten drugi w świetle jupiterów, kamer i przy mikrofonach nakazał usunąć Krzyż. Czyż nie było to jak umycie rąk? Oczywiście wywołało to reakcję i podzieliło społeczeństwo na dwa bieguny. Zastanawia postawa „antyobrońców” Krzyża. Jaki interes mieli w swojej aktywności, że nie poprzestali tylko na słownej kontestacji? Co im przeszkadzał ten Krzyż i jego obrońcy? Kto ich tam przywiódł? Co zyskiwali żeby pluć w twarz modlącym się kobietom, kopać starszych panów w klatkę piersiową, gasić pety na ich karkach, wypisywać teksty szydercze „Zimny Lech na Krzyż”, albo „Wczoraj poszedłem pod Pałac Prezydencki i wziąłem udział w obronie krzyża przed "żydami", "tuskami" i "agenturą". Fajna "szurlandia" tam się zebrała. Brakowało tylko baby sprzedającej jaja i pietruszkę oraz straganu z watą cukrową.”
Profanować Krzyże w innych miejscach naszej Ojczyzny. Przecież marnowali swój czas i pieniądze! Chyba że to nie były ich pieniądze, a ktoś im je dał żeby tam byli i to robili. W końcu Judasz też dostał pieniądze. Przecież tolerancja toleruje i wierzących i niewierzących! Ale byli i też ci którzy ustosunkowywali się pod wpływem mediów, a właściwie odbierali przekaz o tym tak jak mediowładcy by chcieli żeby odbierali. Czyż nie są to świadectwa podobne do tych kiedy krzyżowano Jezusa Chrystusa??? Czyż nie krzyczano wtedy „na Krzyż z nim”, lub szydzono: „siebie zbawiał a teraz nie siebie zbawi!”?
A warto zadać pytanie gdzie byli ci, którzy siadają w pierwszych ławkach w kościołach i co niedzielę przystępują do Komunii Św. Wielu z nich całą winę za to zrzucało na obrońców Krzyża, na Jarosława Kaczyńskiego i… śp Lecha Kaczyńskiego albo Kardynała Dziwisza. I nie mieli dla nich żadnych ulg i usprawiedliwień. Taka jest postawa chrześcijan w chwili próby??? A byli też ci którzy stchórzyli, jak piszący te słowa, choć wiedzieli że ich miejsce jest pod Krzyżem, ale nie mieli odwagi by tam stanąć, ani bronić Go przed rozwrzeszczanym tłumem. Jednak do Krzyża trzeba się przyznać, tak jak to uczynił w tamtych dniach mistrz świata na żużlu pan Tomasz Gollob, który tuż po zdobyciu mistrzostwa wyciągnął złoty krzyżyk zza kombinezonu przed kamerami, jednak media tego dalej nie przekazały. Powiedział też że dostał go od przyjaciela, który mu przywiózł z Jasnej Góry. A na Jasnej Górze panuje ta, która stała do końca pod Krzyżem i na Jasnej Górze w dniu święta tamtejszego Sanktuarium: Biskupi w jedności liturgicznej wyrazili swe stanowisko odnośnie sytuacji w jakiej się wtedy znaleźliśmy odważnymi słowami abp Sławoja Leszka Głodzia:
” Ale może jeszcze nie wszystko stracone? Prośmy Maryję, Przewodniczkę ludzkich dróg, niech skruszy chłód tych polskich serc, wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż w swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany osobie tragicznie zmarłego Prezydenta.
W dniach żałoby przed Pałacem Prezydenckim harcerze postawili drewniany krzyż. Wiemy o tym wszyscy. Znak pamięci, wyraz pragnienia, że smoleńska tragedia i jej ofiary zostaną w tym miejscu upamiętnione.
Z dnia na dzień krzyż ten stał się zgorszeniem. I to tam, w Warszawie, mieście, które w dniach Powstania przeszło wielką lekcje krzyża. I to tam, na Krakowskim Przedmieściu, ulicy krzyży. Dźwiga swój krzyż Chrystus sprzed bazyliki Świętego Krzyża. Wspiera się o Chrystusowy krzyż król Zygmunt III Waza z kolumny na placu Zamkowym. Doznały te krzyże upokorzenia w dniach wojny, zrzucone przez najeźdźcę na bruk. Zostały podniesione i wywyższone przez Naród miłujący swojego Zbawiciela. Głoszą dalej pokoleniom warszawian, tam, na Trakcie Królewskim, lekcje krzyża - znaku największej miłości, która nikogo nie wyklucza, nikogo nie stawia poza nawias.
Konferencja Episkopatu Polski wystosowała komunikat odnośnie do wyjścia z tej sytuacji, w trosce o cześć krzyża, jego godność, jego świętość zagrożoną ze strony tzw. obrońców tolerancji. Jest w tym apelu mowa o potrzebie wzniesienia pomnika ofiar smoleńskiej tragedii, godnego ich ofiary, ich służby dla Polski. Nie należy przecież pasterzy Kościoła czynić odpowiedzialnymi za wyjście z tej sytuacji. Nie należy krzyża brać za parawan, a biskupów za zakładników. Bo to nie oni ten konflikt wywołali. Trzeba posłuchać głosu Narodu, serca Narodu i sumienia Narodu. Słowa te adresuję wraz z całym Episkopatem "do Prezydenta Rzeczypospolitej, Marszałków Sejmu i Senatu, Premiera Rządu, Pani Prezydent Warszawy oraz Przewodniczących partii politycznych koalicyjnych i opozycyjnych o powołanie Komitetu i powierzenie mu sprawy miejsca i formy upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej" (25.08.2010 - Komunikat z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze). Bo w ich rękach leży klucz do właściwego rozwiązania, do podjęcia decyzji, na którą czekają obywatele Ojczyzny. Decyzji, której źródłem winien być obowiązek pamięci o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Decyzji, której źródłem winna być Polska jutra. Niech wie, niech pamięta, jakich Synów i Córki miała, jaką tragedię Polska przeżyła wiosną 2010 roku.”
Ojczyzna nasza wiele zawdzięcza Krzyżowi. Daj nam Panie przebaczenie dla tych, którzy nie wiedzieli co robili w tamtych dniach, profanując znak Twojej Męki, gdzie dla nas i dla nich straciłeś swą godność, Daj przebaczenie tym, którzy się zaparli Ciebie wtedy, Proszę o przebaczenie również i ja za tchórzostwo. Daj nam siłę i dary swego Ducha, abyśmy byli mężni i żebyśmy się nawracali, potrafili umierać jeden za drugiego. Daj wreszcie owoce ofiary jaką ponieśli Prezydent i ci co razem z nim zginęli, bo jak Ty umarli i jak Ty znoszą teraz upokorzenia. Bo są podobni do Ciebie we wszystkim oprócz grzechu. Daj Łaskę powrotu pod Twój Krzyż dla naszej Ojczyzny! Prosimy Cię Panie!
P.S. Dla tych którzy z chrześcijaństwem i teologią mają tyle wspólnego co Czingis Chan z bronią laserową informuję że powyższy tekst nie ma na celu przyrównania kogokolwiek z Jezusem, a nawiązuje do ewangelicznego naśladowania Zbawiciela,
Inne tematy w dziale Kultura