Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
45
BLOG

Do zwycięstwa

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 6

 

Historia to prawdziwa i gwoli przypomnienia.

  Szef partii, który jest jednocześnie premierem rozpisuje (ponad dwa i pół roku temu) przedterminowe wybory. Dochodzi bowiem wówczas do wniosku, iż jest przez naród (pod postacią wyborców) tak bardzo kochany, że i tak wygra. I jednocześnie próbuje, jak się wkrótce okaże, skutecznie, wykończyć politycznie obu swych dotychczasowych koalicjantów. Ale naród wie swoje i wybiera do władzy kogo innego. Przykre to z pewnością dla szefa. I beznadziejne dla partii.

  Partia szefa się jednak, podobnie zresztą jak jej szef, zupełnie niczym nie przejmuje. Partią szef rządzi niepodzielnie i nikt mu, rzecz ujmując swojsko, nie podskoczy. Przegrana partia z przegranym szefem udaje się więc na parlamentarne ławy, zarezerwowane dla opozycji i zadowala się zdobyczami z okresu własnych rządów, gwarantowanymi teraz przez brata szefa, wówczas prezydenta państwa. Zdobycze te, to synekury dla tak zwanych "swoich" w tak zwanych mediach publicznych, których dzielnie broni brat szefa partii, prezydent państwa. I ani przegranemu szefowi przegranej partii, ani jego bratu, prezydentowi państwa, nic a nic nie przeszkadza braciom w tym fakt, iż synekury te partia przegranego szefa przegranej partii dzieli z byłymi, też, tyle że wcześniej, przegranymi towarzyszami z PZPR, zwanymi, czasami i po latach, przez przegranego szefa przegranej partii, nagle i niespodziewanie, lewicą. Bo przecież towarzysz pierwszy sekretarz Gierek był jednak patriotą.

  Przegrany szef przegranej partii po katastrofie lotniczej, w której ginie niespodziewanie, między innymi, jego brat, prezydent państwa, startuje niejako w jego imieniu w przedterminowych wyborach prezydenckich, ubiegając się tym razem nie o fotel premiera, lecz o stanowisko głowy państwa. Przegrany szef przegranej od ponad dwóch i pół roku partii, przegrywa również w wyborach prezydenckich. Nie pomagają żale, wspomnienia, westchnięcia i patriotyczne wzloty werbalne. Nie pomaga nagła miłość do lewicy, tak nienawistnie zwalczanej przez lata. Przegrany szef przegranej partii przegrywa po raz kolejny, nieznacznie, ale wystarczająco. Po meczu, a w dalekiej RPA trwają właśnie piłkarskie mistrzostwa świata w piłce nożnej, nikt nie pyta o szczegóły. Przegrani jadą po prostu do domu.

  Przegrany, po raz kolejny, szef przegranej partii ma się jednak wyśmienicie i nadal przewodzi przegranej po raz kolejny partii. Przegrana partia się jednak, podobnie zresztą jak jej szef, zupełnie niczym nie przejmuje. Nie po raz pierwszy zresztą. Partią szef rządzi niepodzielnie i nikt mu, rzecz ujmując swojsko, nie podskoczy. Teraz partia i szef czują się wzmocnieni i, według własnego przekonania, zmierzają konsekwentnie do kolejnych zwycięstw. Najbliższych oczekiwać należy już na jesieni bieżącego roku w ramach wyborów samorządowych. Przegrana partia przegranego szefa jest przecież przez naród (pod postacią wyborców) tak bardzo kochana, że i tak wygra.

  Ale naród wie swoje i wybierze do władzy...

  Bowiem przecież "zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska, być zwyciężonym, a nie ulec to zwycięstwo"

  I tak dalej.

  Ciąg dalszy już nastąpi wkrótce.

 

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka