Porozumienie oraz dobra współpraca, zarówno polityczna, jak i gospodarcza, wolnej i demokratycznej Polski z Niemcami są od lat faktem.
Fakt ten boli.
Rosję na pewno .
Polska, umocowana na stałe w polityczno - gospodarczych strukturach Unii Europejskiej, a także w polityczno - militarnych strukturach NATO nie jest dla Rosji ani słaba, ani osamotniona. Nie można sobie już z nią pogrywać, jak za czasów układu Ribbentrop – Mołotow.
Gdy ponad dwie dekady temu rozstrzygały się losy niepodległej RP, Jarosław Kaczyński raczkował w polityce. A dziesięć lat wcześniej nie załapał się na sierpniowe wydarzenia. W pamiętną noc 13 grudnia spał grzecznie w łóżeczku w domu u mamusi. Nie należał do dziesiątek tysięcy działaczy, których prosowiecki reżym generała Jaruzelskiego uznał za wrogów PRL.
Dzisiaj i nie od dzisiaj wszelkie przejawy dobrosąsiedzkich kontaktów Polski z demokratyczną i federalną RFN, stanowiąca trzon i jedną z fundamentalnych podstaw sukcesu Unii Europejskiej, Kaczyński postrzega, podobnie jak Kreml, negatywnie.
Sukces Polski na europejskiej arenie jest dla Kaczyńskiego nie po raz pierwszy, podobnie jak dla Moskwy, tematem przed którym należy przestrzegać.
Patriotyzm Kaczyńskiego, głośny werbalnie, w rzeczywistości z patriotyzmem może nie mieć nic wspólnego.
Dobra agentura, to ta, dobrze ukryta.
Pod płaszczykiem pustych (quasi patriotycznych) haseł, wywołuje (skutecznie?) ciągle nowe awantury. Raz na (postsowiecki?) wzór, pragnie przywrócenia kary śmierci, innym razem straszy Polaków (znowu) Niemcem.
Nie żyjemy w średniowieczu.
Ani w roku 1938.
Teraźniejszość każdego swego dnia pokazuje, kto ma rację.
Przyszłość ukaże agentów.
Tych prorosyjskich także.
* * *
"Na czyje zlecenie opluwa Pan mój kraj, Panie Kaczyński?", zastanawiałem się w styczniu bieżącego roku.
