W pełni podzielam pogląd, iż język jest tworem żywym, pojawiają się nowe słowa, a stare przestają być używane bądź zmieniają swoje znaczenie. By nie wdawać się w nadmiernie rozbudowane szczegóły podam krótki przykład:
dziwka - dawniej dziewczyna, panna obecnie - wiadomo.
kobieta - dawniej to co obecnie wiadomo obecnie również znaczenie znane.
Są jednak pojęcia, które oznaczają ciagle to samo, natomiast na skutek nadużywania zmienia się ich ciężar gatunkowy. Dawniej by zasłużyć na zaszczytne miano bohatera trzeba było dokonać rzeczy wielkich, dziś wystarczy zachować się przyzwoicie i już media ogłaszają wszem i wobec o bohaterskim wyczynie. To samo tyczy się żałoby narodowej, rozumiem dramat i cierpienie osób związanych z poszkodowanymi w wypadkach ale (zachowując proporcje) czy to jest skala do ogłaszania żałoby narodowej. Również ostatnio przywołane przez Prezydenta określenie holokaust. Dla mnie zawsze będzie tyczyć się zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, jest z nimi nierozerwalnie złączone. I nie oznacza to, że zbrodnia wobec polskich oficerów w Katyniu to coś gorszego czy mniej istotnego - to po prostu (jeżeli można tak trywialnie określić) ludobójstwo dokonane na polskich oficerach. Nikt nie nazywa holokaustem głodowej śmierci milionów rosyjskich chłopów za Stalina, a zmarło ich przecież więcej niż Zydów w czasie II wojny. Tak samo gest "pięć piw proszę" bez względu na swoją historię zawsze będzie kojarzył się jednoznacznie.
Pojęcia i znaczenia rozmydlają się i tracą swoją wyrazistość, coraz trudniej o wypowiedź, która byłaby ostra w formie i treści gdyż trudno stopniować słowa, a dokładnie ich znaczenie.
Jeżeli będzie to postepowało w tym kierunku to niedługo dla podkreślenia znaczenia będziemy wszyscy używać k...a mać i pochodnych. Te cię nie dewaluują choć wkraczają na salony - może to ich koniec również?
Inne tematy w dziale Kultura