Przyznam, że kiedy po raz pierwszy przeczytałem o pozwie Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczącym odszkodowania (chodzi o symnoliczną złotówkę) jakiego domaga się za uniemożliwienie zaszczepienia sie przeciw świńskiej grypie, pomyślałem, że ktoś tu chyba zwariował. Ale to był pierwszy odruch, po niezbyt długiej chwili stwierdziłem, że to bardzo dobrze. Skoro nie mozna uzyskać efektów na drodze administracyjnej, może skuteczna będzie droga sądowa. Może urzędnik (bez względu na instytucję i zajmowane stanowisko) kilka razy zastanowi się zanim wyda decyzję, decyzję której konsekwencje może odczuc on sam, a nie jak dotychczas biedny petent.
Ponieważ pojedynczy Kowalski w sporze z instytucją ma marne szanse, dopiero ewentualna droga sądowa te szanse wyrównuje taki krok RPO może spowoduje urzędnicze opamiętanie. Marzy mi się taka fundacja działająca pro publico bono, która wychwytywała by różne absurdy i na drodze sądowej doprowadzała do ich zmiany. Taki np. pracownik banku cofający firmie kredy i doprowadzający tę firmę do upadku. Jakby (w dużym oczywiście skrócie) został oskarżony o działanie na szkodę banku, może następnym razem podszedłby do sprawy trochę inaczej. Albo pracownik magistratu cofający pozwolenie na rozpoczetą już budowę. Przykładów można mnożyć.
W myśl zasady jak wyrzucają drzwiami to należy wejść oknem, skoro przepisy lub ich interpretacja są często absurdalne, a jakoś nikt nie ma zamiaru ich zmienić (komisja Palikota robi zbyt mało) to może nadszedł czas na działania podjęte na drodze sądowej. Potrzebni są tylko dobrzy prawnicy, którzy chcieliby się tym nieodpłatnie zająć. Może czas na to aby to sądy w Polsce dawały podstawy do tworzenia prawa, a nie zależałoby ono od osób, które może i mają dobre chęci, tylko jakoś średnio im to wychodzi.
Niniejszy wpis nie odnosi się do zasadności bądź nie zakupu przez Polskę szczepionek na świńską grypę.
Inne tematy w dziale Polityka
