Posłowie PO i PSL z przyległościami przegłosowali w komisji finansów publicznych zmniejszenie przyszłorocznego budżetu IPN i odrzucili proponowane przez PiS sfinansowanie przeprowadzki IPN do nowej siedziby. Zapowiada to wielomiesięczny paraliż prac wszystkich pionów Instytutu Pamięci Narodowej.
Jak do tego doszło?
28-11-2012, 17:27, PAP: Sejmowa komisja finansów publicznych poparła w środę projekt ustawy budżetowej na 2013 r. z poprawkami, które uzyskały jej pozytywną opinię. Z prawie 60 zgłoszonych poprawek komisja zaakceptowała 18 - niemal wszystkie zgłoszone przez Platformę Obywatelską. Za projektem głosowało 20 posłów, a 13 było przeciw. (…) Uznanie posłów uzyskał (…) wniosek, by (…) przeznaczyć dodatkowe 7 mln zł na dotacje dla uczelni kształcących personel lotniczy (obcinając wydatki na Instytut Pamięci Narodowej, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i Sąd Najwyższy). Zdecydowano także, by dodatkowe 5 mln zł przekazać na wynagrodzenia w Regionalnych Izbach Obrachunkowych (kosztem budżetów IPN i GIODO).
Poseł Zbigniew Kuźmiuk (PiS):Były i poprawki mniejsze na sumy od kilku do kilkunastu milionów złotych między innymi na zmianę siedziby IPN-u (środki tego Instytutu są corocznie uszczuplane przez koalicję PO-PSL), na dodatkowe wsparcie na posiłki w barach mlecznych, czy darmowe podręczniki szkolne dla rodzin wielodzietnych. Jak można się domyślać wszystkie one zostały przez koalicję PO-PSL w głosowaniu odrzucone.
Czym to grozi?
24-11-2012, 08:00, PAP: Panie prezesie, IPN nie ma już problemu ze swoją siedzibą, ale ma nowy problem związany z przeprowadzką do nowej....
Prezes IPN, dr Łukasz Kamiński:Podstawowy problem polega na tym, że w przyszłym roku z jednej strony, dalej płacimy czynsz za siedzibę przy ul. Towarowej - szacujemy, że w zależności od kursu euro będzie to ponad 5 mln zł - a z drugiej strony, nie od razu dostaniemy nową siedzibę przy ul. Wołoskiej w trwały zarząd i też będziemy przez pewien czas ponosić koszty wynajmu, na szczęście, po bardzo preferencyjnej stawce. W ciągu kilku miesięcy będziemy także musieli przeprowadzić adaptację budynku do naszych potrzeb: wyznaczyć strefy bezpieczeństwa, zbudować kancelarię tajną i serwerownię, co oznacza wielomilionowe koszty. W tym samym czasie musimy również dokończyć budowę nowego budynku magazynowego przy u. Kłobuckiej. Te trzy działania są same w sobie skomplikowane logistycznie, a łączny ich koszt wyniesie ponad 20 mln zł i to jest dla nas główne wyzwanie...
PAP: Czy Instytut ma te pieniądze?
ŁK: W projekcie budżetu one są, ale ostateczna decyzja posłów dopiero zostanie podjęta. To jest plan trudny, bardzo napięty, a w sytuacji braku tych środków - po prostu niewykonalny.
PAP: Zapowiadał pan, że będzie walczył o zwrot kilkunastu milionów zainwestowanych w adaptację obecnej siedziby IPN przy ul. Towarowej.
ŁK: To jest kwestia przyszłości. Możliwość ubiegania się o zwrot poniesionych nakładów jest związana z końcem umowy najmu tego budynku. Nie można w trakcie najmu domagać się takiego zwrotu.
PAP: Wracając do kwestii przeprowadzki. Czy jest już jej harmonogram?
ŁK: Harmonogram, określony w porozumieniu z ministrem skarbu i Agencją Rozwoju Przemysłu, zakłada, że od marca 2013 r. będziemy mogli zacząć prace w budynku przy ul. Wołoskiej - właśnie wtedy rozpoczniemy najem. We wrześniu 2013 r. ma nastąpić przekazanie tego obiektu w trwały zarząd IPN. Liczymy, że do września uda nam się wszystkie prace przeprowadzić. Wtedy późną jesienią 2013 r. moglibyśmy fizyczny proces przeprowadzki części biurowej na Wołoską przeprowadzić. Kwestia pionu archiwalnego, który nie zmieści się na ul. Wołoskiej i znajdzie się głównie na ul. Kłobuckiej, zależy od środków inwestycyjnych. Jeśli będziemy je mieli, jesteśmy przygotowani, aby proces przeprowadzki zakończyć do końca marca 2014 r. Ścisły i precyzyjny plan będziemy mogli przedstawić dopiero wtedy, kiedy będziemy znali budżet na przyszły rok.
PAP: W jakim stopniu przeprowadzka spowoduje przerwę w działalności Instytutu? Jakie ewentualnie sfery działalności mogłyby najbardziej ucierpieć?
ŁK: Sam proces fizycznej przeprowadzki, który będzie trwał wiele tygodni, w sposób naturalny oznacza przerwę. Będziemy się starali zrobić wszystko w sposób profesjonalny, aby ta przerwa była jak najkrótsza. Szczególnie narażone na konsekwencje przeprowadzki jest archiwum. Jeśli uda się tak zgrać te wszystkie procesy, aby przeprowadzka odbyła się od razu w nowe miejsce, czyli na ul. Kłobucką - to przerwą będzie tylko tych kilka tygodni potrzebnych na przewiezienie akt i uporządkowanie ich w nowym miejscu. Jeśli jednak nie dostaniemy środków i inwestycja przy ul. Kłobuckiej nie zostanie zakończona w przyszłym roku, to od momentu wyprowadzenia archiwum z ul. Towarowej do momentu ukończenia inwestycji nie będzie normalnej działalności archiwum.
PAP: W takiej wersji pesymistycznej można się liczyć z paraliżem pracy archiwum?
ŁK: Tak, w przypadku braku środków inwestycyjnych ten paraliż mógłby być nawet wielomiesięczny. Oznaczałoby to nie tylko wstrzymanie realizacji wniosków dla organów państwa oraz dla obywateli, ale także problemy w pracy pozostałych pionów IPN, które są w różnym stopniu zależne od pracy archiwum, np. pion lustracyjny jest ściśle powiązany z pracą archiwum i bez niego nie funkcjonuje.
PAP: Czy państwo zawiodło w sprawie siedziby IPN?
ŁK: To, że przez 11 lat nie rozwiązano sprawy siedziby IPN, na pewno wskazuje na istotne słabości - niezależnie od stopnia sympatii czy antypatii w stosunku do Instytutu kilku różnych rządów w tym czasie. Ale problem jest generalnie szerszy, bo wiele instytucji państwa jest w podobnej sytuacji i wynajmuje powierzchnie biurowe po stawkach komercyjnych. To kwestia braku polityki inwestycyjnej państwa: w ciągu kilkunastu ostatnich lat powstało wiele nowych instytucji, czemu nie towarzyszył żaden program inwestycyjny. A państwo też przecież wznosi gmachy publiczne i taka budowa po kilku latach po prostu się zwraca. Bardziej opłaca się, aby instytucje państwowe dysponowały własnymi gmachami, które pozostają przecież własnością Skarbu Państwa.
PAP: Wystąpił pan do NIK, przedstawiając posiadaną dokumentację sprawy siedziby IPN. Czy pana zdaniem NIK powinna zbadać tę sprawę?
ŁK: NIK ma tę możliwość, by zbadać sprawę kompleksowo, od strony dokumentacji różnych instytucji, które były zaangażowane, przede wszystkim ministerstwa skarbu, ale też władz miasta stołecznego Warszawy, które zarządzają nieruchomościami na obszarze stolicy. To nasz pierwszy cel: by państwo polskie wiedziało, dlaczego ta historia po 11 latach zakończyła się utratą siedziby, która była przecież przekazana IPN przez to państwo. Ale liczę, że to nie będzie tylko diagnoza przeszłego stanu rzeczy. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby z tego płynęły jakieś wnioski na przyszłość - żebyśmy jako państwo mogli unikać takiej sytuacji.
PAP: Dziękuję za rozmowę.
Wnioski
Na razie rządzący naszym państwem wyciągnęli z tego taki wniosek na przyszłość, że pracują nad tym, by w IPN nie pracowały: pion archiwalny, pion edukacyjny, pion lustracyjny, Główna Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu i co tam jeszcze składa się na IPN. Każda z tych segmentów bez archiwum nie ma co robić.
Gdy dwa miesiące temu niektóre gazety zapewniały, że „IPN już nie bezdomny” mimo utraty siedziby na ul Towarowej – radziłem miarkować entuzjazm.
Cholera, znów miałem rację.
Wolałbym jej nie mieć.
Inne tematy w dziale Polityka