„Super Express” oblicza, ile Polska oszczędziłaby na przeprowadzce państwa Tusków z Sopotu „do willi premiera na Mokotowie”.
Pecunia non olet. Miliony płacone za cotygodniowe odloty premiera z Warszawy do Trójmiasta wzbogaciłyby budżet państwa, PIT państwa Tusków – budżet Warszawy a podatek transportowy (i podatek od nieruchomości, na której stoi „willa premiera”) – dochody Mokotowa.
Sęk („Super Expressu”, pani Tusk i Mokotowa) w tym, że na Mokotowie premier Tusk nie ma żadnej willi. Przez parę dni w tygodniu korzysta z willi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przy ul. Parkowej – ale to jest Śródmieście, a nie Mokotów.
Pani „Jowita Karpińska (34 l.) z pobliskiego baru”, która niebezpodstawnie przekonywała, że „u mnie pyszna kawa, a także świeże obiadki, przekąski...” – zapewniała o tym reportera „Super Expressu” z baru przy ul. Bagatela, czyli w Śródmieściu, a nie na Mokotowie.
Także słowa właściciela sklepu ogrodniczego („Jeżeli pani premierowa przeprowadzi się do Warszawy, to dostanie ode mnie szklaną bombkę”) nie dowodzą, że „ludzie z Mokotowa” przywitają panią Tusk „z otwartymi ramionami”, bo sklep „U Jadzi” to też ul. Bagatela, więc nie Mokotów, a Śródmieście.
Skoro jedna pani Małgosia powiedziała, że „nie chce” wprowadzić się do willi premiera na Mokotowie – to wypadałoby jej wierzyć, a zanim zacznie się plotkować na warszawskie tematy – warto cokolwiek wiedzieć na temat stolicy.
Inne tematy w dziale Polityka