Tichy na stronie Rembrandta zadał pytanie „Po co jest szkoła?”, po czym sam odpowiedział w dyskusji, że po to, abyśmy lepiej sobie żyli (nasze „well-being”). Tak ukierunkowana dyskusja prowadzi jednak do naturalnych pytań, co to znaczy „lepsze życie”, a nawet do nieśmiertelnego „Po co żyjemy?”.
Ludzie religijni łatwo odpowiadają, że po to, aby się po śmierci połączyć z Bogiem. Ja, któremu łaska wiary w supernaturalne zjawiska nie została dana, patrzę na świat inaczej.
W moim światopoglądzie, człowiek jest cząstką Natury, i zachowuje się tak, jak Jej prawa przewidują, np. prawa mówiące o grawitacji, o rozchodzeniu się światła, czy prawo o maksymalizacji ilości materiału genetycznego (MIMG).
Prawa przyrody są ciągle odkrywane, ciągle stan naszej wiedzy ulega zmianie, ale kwestionowanie prawa grawitacji, czy MIMG, powinno być oparte na jakiejś logice lub eksperymencie, a nie mówieniu tylko, że to nieprawda.
Pytanie „Po co żyjemy?” jest równie logiczne, jak pytanie „Po co żyje szympans?”. Łatwiej jednak odpowiedzieć na pytanie bardziej podstawowe: „Dlaczego żyje szympans?”. Paleontologia, teoria ewolucji, fizjologia, potrafią jakoś to wyjaśnić, aczkolwiek pewnie za 50 lat wyjaśnią to znacznie lepiej. Natomiast pytania „po co?” warto stawiać w stosunku do zachowań szympansa, np., „Po co szympanse się iskają?”, albo „Po co używają patyka do wyciągania mrówek z mrowiska?”. Na wszystkie tego rodzaju pytania odpowiedź jest jedna: „Po to, aby zmaksymalizować ilość swojego materialu genetycznego.” Po to, aby się najeść, być zdrowym, i móc się rozmnożyć.
Czy warto pytać „Po co żyje szympans?” i odpowiadać „Po to, aby pomnożyć swoje geny.”? Pytać można, ale to trochę masło maślane.
Podobnie z człowiekiem. Warto szukać odpowiedzi na pytanie „Dlaczego żyjemy?”, i sporo już w tej dziedzinie wiemy. Wiemy, jak funkcjonuje nasze serce, jak nogi, jak nasze organy ewoluowały w ciągu milionów lat naszej historii naturalnej. Wiemy też, że nie istnielibyśmy (podobnie jak pchły, krokodyle i makaki), gdyby nie obowiązywało prawo MIMG.
Koty, węże i bakterie nie zastanawiają się nad tym, czy istnieje prawo grawitacji, czy prawo MIMG ma sens, czy nie. Ich narzędzia do maksymalizacji ilości swoich genów nie pozwalają im na to. Człowiek (a właściwie, tylko co poniektórzy!) ma takowe narzędzie (zdolność abstrakcyjnego myślenia) i ma teraz do wyboru: i) albo powie: „Ja nie jestem cząstką Natury i mnie Jej prawa nie obowiązują”, ii) albo powie: „Jestem cząstką Natury i Jej prawa mnie obowiązują”.
Jest pewna (niewielka) grupa ludzi, która twierdzi, że nie ma grawitacji, ale tak naprawdę, to od dziecka z niej korzystają. Podobnie z MIMG. Ludzie jedzą, rozmnażają się, oddychają, ale zasady (mimo że trywialnie prosta) nie mogą pojąć.
Dam trzy przykłady zachowań ludzkich:
-
Narkoman, wstrzykujący sobie codziennie w żyłę heroinę. Dla niego, na tym polega „well being”.
-
Naukowiec, pracujący po 18 godzin na dobę, bez rodziny, ale bliski odkrycia mechanizmu zachorowania na raka. Dla niego „well being” to np., zrozumienie oddziaływania genu nr 27651 z dwoma atomami tlenu, i wykład zaproszony na prestiżowej konferencji.
-
Ojciec czworga dzieci, pracujący jedynie 8 godzin dziennie, i poświęcający swoją karierę na rzecz wychowania dzieci. Dla niego „well being” to zdrowie dzieci, ich humor, ich edukacja.
Z tych trzech przykładów, najprawdopodobniej wszyscy pochwalimy zachowania drugiego i trzeciego, natomiast pierwszy napełni nas odrazą. A niby dlaczego? Ano z prostego faktu, że dwaj pierwsi przyczyniają się do zwiększenia ludzkiej puli genowej, a ten pierwszy nie.
Dlatego dla mnie odpowiedź na pytanie „Po co jest szkoła?” jest taka sama, jak odpowiedź na pytania „Po co są lekarstwa?”, „Po co są komputery?”, „Po co nam Salon 24?”. Ano po to, abyśmy zwiększali naszą pulę genową.
I teraz, układając program szkolny, możemy kierować się kalkulacją: Czy niedouczony lekarz/inżynier/bankowiec/naukowiec/aktor/pisarz/hydraulik spowoduje zwiększenie, czy zmniejszenie, ilości naszych genów?
Oczywiście, nie jest to bardzo proste, bo pojemność głowy ucznia jest skończona, i trzeba wybrać, na przykład, między matematyką, a geografią. Na razie rzeczywistość jest jednak taka, że edukację mamy na równi pochyłej w każdej dziedzinie, a głowy dzieci są coraz bardziej puste. Coraz mniej uczymy matematyki, polskiego, historii. Coraz mniej wyrabiamy w młodych ludziach dzielności i zaradności.
Jeżeli ktoś mi uzasadni, że właśnie taka edukacja prowadzi do MIMG, to... przestanę się polskiej szkoły czepiać. Cieszę się, że Rembrandt (chyba ateista) i Eine (chyba katolik) mają podobne zdanie...
przeprowadzam wirtualna sanacje polskiej nauki
Every day I get up and look through the Forbes list of the richest people in America. If I'm not there, I go to work. (Robert Orben)
When you reach for the stars you may not quite get one, but you won't come up with a handful of mud either (Leo Burnett).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura