Hazgrun Hazgrun
193
BLOG

W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.

Hazgrun Hazgrun Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Wstęp

„Któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie ? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego:  <<Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć.>>
Albo, który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu?
Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.”
[Łk 14, 31-32].

Powyższy fragment z Ewangelii zdaje się przywoływać dwa istotne aspekty życia społeczeństw:
- gospodarki i obronności.
Poza tym odnosi się oczywiście do wiary.
Chrystus szczęśliwości na tej ziemi nie budował, nie budował superpaństwa, w ogóle żadnego państwa.

Dziś coraz więcej historyków i publicystów zdaje się dostrzegać, iż duchem narodowym, patriotyzmem, walecznością i zapałem Polska na niepodległość się nie wybije.
Coraz częściej odzywają się głosy, że niema kim tego zrobić.
Wybór PiS zdaje się wzbudzać największe zaufanie w tym względzie.
Wygląda na to, że - Bogu dziękować - jesteśmy dumni z naszych dziejów pomimo, iż był w nich ogrom trudności, cierpień i upokorzeń.
Pochylając się nad naszymi, polskimi dziejami zauważamy, m.in. że od końca XVIII w. tkwi w nas ogromna dziura.
Był to okres, w którym  u progu  burzliwego rozwoju świata państwa polskiego już nie było.
Stawaliśmy się społeczeństwem podpaństwowym, poddanymi cara lub cesarzy sami będąc pozbawieni  obywatelstwa wśród narodów.
Wszystko to odbywało się wewnątrz dusz Polaków i gdyby nie ogromny wysiłek pracy organicznej nie byłoby II Rzeczpospolitej.
Dziś, coraz bardziej wyraziście jawią się nam czasy minione, dziura jednak pozostaje i sprawia, iż u wielu drzemie podświadome przekonanie, że pomiędzy Niemcami, a Rosją - NIC NIE MA.
Delektujemy się zatem, powstaniami, losami wybitnych jednostek  działających i walczących o niepodległość Polski w kraju i zagranicą, rozkwitem, czy też mniej lub bardziej wybitnymi osiągnięciami.
O strategicznej roli naszego państwa, o geostrategicznych poczynaniach nas samych - mowy nie ma.
Zauważa się jednak ubogie, acz pozytywne konstatacje (stwierdzenie jakiegoś faktu):

„Polska chce być suwerenna, ale na suwerenność absolutną, w której prowadzimy walkę z całym światem jednocześnie na pewno nie możemy sobie pozwolić, bo do tego potrzebna jest siła.”
[prof. Nowak Andrzej: „Poranek WNET”; 06.07.2018].

Pozostaje zatem, pytanie, czy jesteśmy mentalnie zdolni, by stworzyć tę siłę ?

„Patrząc na  rozwój  III RP  i  otaczającego nas  świata mam nadzieję, że ktoś w Polsce tworzy państwo podziemne.”
[Karoń Krzysztof: „wRealu24”]

W  PRL  byliśmy prowadzeni mądrością Kościoła, sami wyobcowując się z jakiejkolwiek odpowiedzialności za państwo, dbając, drżąc, a nawet walcząc jedynie o własne przetrwanie.
I przetrwaliśmy, ale jak przetrwaliśmy !
Stanowimy jedne z najmocniejszych wewnętrznie społeczności Europy i świata.
Wielu z nas posiada ojca i matkę, braci lub siostry, chce założyć normalną rodzinę, mieć dzieci, ma odniesienie do Boga i - przynajmniej teoretyczny kręgosłup etyczny.

Tyle tytułem wstępu.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Teza główna:

Los społeczeństw w dużym stopniu zależny jest od zachowań się tych społeczeństw wobec wyzwań, które nań spadają.


O
grom uwagi przechadzających się po dziejach Polski historyków i publicystów, skupia się na zachowaniu INNYCH państw i narodów.
Opisuje się, coraz dokładniej zdrady, tajemnice, zbrodnie, zamiary lub politykę prowadzoną przez obce państwa i narody, rodzą się nowe próby ukazania obrazu Polski okresu międzywojennego i wojennego, które ustawicznie  sprowadzają się do ponownego odkrywania katalogu zbrodni, krzywd i zdrad wyrządzonych Narodowi Polskiemu.
Opowiadając własną historię przedstawiamy głównie to, że stawaliśmy się ofiarą napaści innych.
Problem w tym, że opowieści te nie wyczerpują, a nawet mylą zupełnie obraz polskiej historii, w tym  wyzwań, które spadały i spadają na społeczeństwo polskie.
Refleksje strategiczne, oczywiste wnioski wypływające z rzetelnego i prawdziwego obrazu tamtych czasów: albo nie istnieją w ogóle, albo  spotykają się natychmiast z falą krytyki, nader rzadko, acz coraz częściej stając się polem rzetelnych rozważań.
Stwarzamy uporczywe wrażenie, że bohaterstwem, patriotyzmem, zapałem, religijnością wygrywa się wojny, buduje się domy, lub wchodzi  w małżeństwo.
Są to cechy i wartości nie do przecenienia, ale same NIE wystarczą.
Miarę tragizmu dopełnia fakt, iż my sami głęboko w to wierzymy.

W niniejszym tekście nie będę zgłębiał spraw patriotyzmu, bohaterstwa, poświęcenia i daniny krwi wychodząc z przekonania, iż NIE  TU   znajduje się jądro polskich problemów, trudności, klęsk i słabości, i nie tu w konsekwencji, leżą istotne spory  pomiędzy Polakami.
Ponadto powiedziano chyba już wszystko na ten temat - i to, co prawdziwe i to, co mniej prawdziwe.

Nie będę również, wchodził w błędy  i  fatalne decyzje bohaterów historii przyjmując, iż istotne dla losów błędy mogą popełniać równorzędni partnerzy, posiadający ten sam poziom mentalny w patrzeniu na życie i na świat.
Przykro powiedzieć, ale Polacy do nich nie należeli.

Przyjrzyjmy się naszym sąsiadom.
O Rosji pisać nie będziemy panuje tam bowiem, od wieków cywilizacja turańska, czyli dzicz.
Niemcy, którzy swoimi działaniami w historii wielokrotnie demaskowali nieumiejętności innych, będąc państwem niewielkim prowadzili dość skuteczną wojnę z całym światem.
Po druzgoczącej klęsce swego kraju poszli ze swą gospodarką na cały świat.
Dokładność, rzetelność, trzeźwość w podejściu do życia, pomyślunek, konsekwencja, brak kompleksów w spojrzeniu na horyzonty możliwe do osiągnięcia i odrabianie zadań domowych wystarczały, by osiągać rzeczy niewyobrażalne.
Dziś Niemcy nie przedstawiają tej mentalności staczając się i niszcząc siebie samych.
Panować nad światem chce każdy, potrafią tylko nie liczni.
Ci, którzy nie potrafią płacą tym, którzy potrafią.
By zbudować w Polsce dom trzeba mieć niemieckie narzędzia, by kupić tani towar trzeba pójść do niemieckiej sieci sklepów, wszyscy pragną niemieckich samochodów, za niemieckie pieniądze wielu Polaków zrobi wszystko (będzie pracowało na 3 zmiany, w światek, piątek i niedziele), ogrom Polek i Polaków patrzy bezrefleksyjnie w niemieckie (springerowskie) media, itd., itp.
Nie dawno zobaczyłem jak dwie Polki udały się do obozu „uchodźców” w Grecji, czy Turcji.
Na pytanie skąd pochodzą odpowiedziały bez namysłu, iż z kraju leżącego obok Niemiec(!).
My sami o Polsce mamy tylko tyle do powiedzenia.

Dlaczego Bóg dał nam za sąsiadów takie narody i państwa ?

Problem budowy  naszego polskiego domu  nie sprowadza się zatem, do bohaterstwa, męstwa, czy zapału.
Nie sprowadza się nawet do posiadania przemysłu, pieniędzy, do unikania „błędów” lub do dysponowania milionami marek, euro, czy żołnierzy gotowych umierać z ojczyznę.
Problem tkwi w naszym patrzeniu na życie, np. co to oznacza sprostać wyzwaniu wyprodukowania dobrej wiertarki, którą kupi cały świat, utrzymać niepodległość w otoczeniu wymagających wrogów, czy sprostać wyzwaniom towarzyszącym tworzeniu rodziny lub państwa.
Pragnę zająć się zatem, zagadnieniem na pozór odmiennym, bardzo skutecznie pomijanym, a wręcz nieobecnym w polskiej publicystyce.
Zagadnieniem tym jest:

NASZE POLAKÓW PODEJŚCIE do ŻYCIA - JEGO WYZWAŃ  W OGÓLNOŚCI  i  w   SZCZEGÓLNOŚCI.

Bóg daje nam wyzwania, my mamy przyjąć je do wiadomości i im sprostać, a nie stać się ich ofiarą, marzycielem lub zbrodniarzem.

Chcę pominąć opis zdarzeń i rozważania czy, np. na przestrzeni dziejów polski  rowerzysta jechał prawidłowo, odpowiednimi ulicami, wspaniałym rowerem i trafił w pogodę.
Chcę przyjrzeć się, JAKIE ów rowerzysta miał - W OGÓLE - pojęcie i wyobrażenie jazdy na rowerze.
Chciałbym odkryć jak to z nami jest - teraz i w przeszłości:
- czy problemem jest brak dróg,  części rowerowych: siodełka, pedałów lub opon na rynku, chamstwo sąsiadów, brak sprawiedliwości, dobrej koniunktury w świecie, czy też to, że nasz polski rowerzysta uważa, że do jazdy na rowerze wcale nie jest potrzebne ani siodełko, ani kierownica, ani opony, a nadto czemu nie jechać rowerem po morzu, Bóg wie dokąd, samemu będąc dziecinnym, nieprzygotowanym, nieprzytomnym - jednym słowem - ku przepaści.
Tego typu rozważania są w przestrzeni publicznej zupełnie nieobecne, absolutny unikat.

Wielu bada dlaczego i jak Hitler ze Stalinem nas napadli, ile krzywd wyrządzili, itp.
Niewielu bada dlaczego przegraliśmy wojnę.
Odpowiedź  dla Polaków nie jest taka prosta, bo hamują nas bariery mentalne niepozwalające ujrzeć prawdziwe oblicze, przyczyny, przebieg jak i konsekwencje własnych poczynań. 
Nie zauważamy, że Rzeczpospolita w ogóle w II wojnie światowej nie miała żadnego(!) istotnego znaczenia.
Wynikały stąd, m.in. powojenne losy Polski i  Jej bohaterów.

Osąd ogólny

W egzystencji ziemskiej człowieka istnieje wszechobecny automatyzm konsekwencji takiego, a nie innego jego  podejścia do życia.
Tak to działa, Bóg tak to stworzył.
Owszem, cuda się zdarzają, ale jak sama ich nazwa wskazuje są cudami, czyli nader sporadycznymi wypadkami.
Polskie miasta i wioski miały Boga w sercu i na ustach, ale bomby leciały na nich równo  i - jak się okazywało - nie były gotowe ani do wojny, ani do praktykowania Ewangelii.
Dlaczego naród będący tak blisko Boga, tak oddający mu chwałę i cześć - przynajmniej w kulcie - został tak przemielony, doświadczył tylu bankructw ?
Można odwołać się do mesjanizmu, ale można też spojrzeć na mapę…
Wynika z niej, ze jesteśmy skazani do walk. 
Pytanie, czy my do tego dojrzeliśmy i kiedy wrócimy do realiów ?
Albo zaczniemy mieć wpływ na losy świata (a nie Warszawy i okolic) albo nas nie będzie - takie jest wyzwanie.

Reasumując:
- drzemią twarde fakty w naszej historii i trzeba się nam zastanowić dlaczego.
Rzeczą istotną jest historia, bo  Bóg wpierw mówi do nas poprzez  nasze własne dzieje, a dopiero potem zdaje się dostrzegać nasz prywatny kult.
Odżywająca  po upadku PRL  konieczność nowego spojrzenia na historię Polski unaocznia nam, że nie mamy - jako Polacy - jasno sprecyzowanych poglądów w wielu kwestiach dotyczących  naszych dziejów.
Wiele jest spraw, na które patrzeć się boimy, a w konsekwencji nie potrafimy wejść w istotę problemów, które spadały na głowy naszych przodków.
Czas międzywojenny oraz II wojny światowej w dziejach Polaków zasługuje na dość głęboką i poważną analizę krytyczną, ale nikt nie ma odwagi tego zrobić.
Okres II Rzeczypospolitej pozostaje po dziś dzień rzeczywistością nierozliczoną.
Zachowania nas samych ukazują, że to właśnie społeczeństwo II Rzeczpospolitej  jest bardziej  dla nas prawdziwsze, nadal bowiem pozostajemy bardzo dziecinni i gdy przychodzi zmierzyć się z oczywistościami, wyzwaniami życia, postępujemy nieracjonalnie, źle, wadliwie,  fatalnie, a nawet tragicznie - rodem z II RP.
Jeżeli Bóg zdejmie z nas swoją rękę - strach pomyśleć.
Może się okazać, że wszystko się rozpadnie - od rodziny począwszy na państwowości kończąc.
Świadczy o tym  chociażby „tragedia smoleńska” lub  obecne problemy z  Żydami.
Przetrwanie II Rzeczypospolitej  u początku lat 20-tych stanowi  dobitnie o wysiłku całego Narodu mimo, iż była to kolejna łaska w historii.
Zamiast wykorzystać owe „łaski historii, łaski  czasów”  i wszcząć pracę na nowo, w warunkach wolnej już Rzeczypospolitej,   wychodząc od założeń, które przyjmują do wiadomości realia, by stawić czoła wyzwaniom geopolitycznym  Polski,  zaczęto odbudowę państwa polskiego z przekonaniem, iż  nic więcej złego w naszej historii nie może się wydarzyć.
Wszystko inne uznano za niemożliwe dla Polski. 
W okresie II Rzeczypospolitej usunięto z grona żyjących w wyniku aborcji 6 mln Polaków, system rządów uniemożliwiał sprawne i dynamiczne zarządzanie państwem, siły zbrojne wyposażano w muzealne - jak na owe czasy - narzędzia walki ignorując podstawową zasadę, iż sprzęt wojskowy nabywany od obcych, nieprzyjaznych Polsce państw - z reguły nie nadaje się do wojny.
W polityce zagranicznej Polski upatrywano, by osiągnąć w swoim szczytowym momencie cel, którym było powierzenie  obrony  naszego państwa innym, często oddalonym i posiadającym zgoła odmienne interesy od Polski organizmom państwowym !!! (mowa o Francji i Wielkiej Brytanii)
Dobiegając roku 1939, gdy nasi wrogowie błędów nie zamierzali już popełniać, a drzemiące w nas poczucie sprawiedliwości dziejowej stawało się wprost przeszkodą wobec  naszych trzeźwych  zachowań, Polska została zdmuchnięta ze swej państwowej egzystencji na ponad 50 lat….


Powstanie  Warszawskie - konieczność, czy ukryta geostrategiczna zbrodnia ?
O co,  toczy się spór ?


Powstanie jako demonstracja woli walki o wolność i niepodległość było udane.
Chciałoby się rzec: nigdy więcej tak przeprowadzanych demonstracji.
Nigdy więcej materializacji zupełnie nie zrozumianego oderwania od realiów i złudzeń posuniętych do tego stopnia.
Wojna - w odróżnieniu od filmu, czy podwórka pełnego bawiącej się młodzieży -  nie jest miejscem, na którym można tę wojnę parodiować.
Wojna nie jest miejscem do kpin z rzeczywistości.
Schodzenie do piwnic, rozdawanie opasek, gra w dziecinnych szeryfów: jednemu colta, drugiemu kij, trzeciemu butelkę z benzyną, zabawa w 4-ech pancernych na podwórkach Warszawy  i to  20 lat po wojnie polsko-bolszewickiej oraz  huraganu z września 1939r  zakrawa na kpinę z nas samych !

„Po czterech latach przygotowań – improwizacja.”
[dialog nt. Powstania z jednego z kultowych polskich seriali wojennych]

P
rzegrywając rok 1939 można było zacząć pracować w konspiracji i na uchodźctwie nad sposobami…WYGRANIA  WOJNY - bo takie  było  wyzwanie  tego czasu.
Wszystkie kraje tak robią, wszyscy hakerzy.
Tak zbudowano pierwsze samochody i bomby atomowe.
Konieczność jest matką wynalazków.
Tymczasem my sprowadziliśmy swoje horyzonty do łask losu, a co najwyżej do butelek z benzyną.

„Główną rolą, tzw. „cichociemnych” spuszczanych na spadochronach do okupowanej Polski było utwierdzanie ludności w przekonaniu, że na Zachodzie o Polsce nie zapomniano.”
[Tarnawski Aleksander, ostatni „cichociemny”; „Prawdę mówiąc”, odc. 156; TVP info; 28.05.206]

Czy my po latach nie jesteśmy zdolni przyznać sami przed sobą, że robiliśmy i robimy rzeczy dziecinne ?
Jeżeli tego nie uznamy, to będziemy dalej podążać drogami błotnistymi, zamulonymi, spoglądając  kto jest winny, a kto jest współsprawcą, co jest niesprawiedliwe, a co nie, kto był bohaterem, a kto zdrajcą, czy można było, czy też nie można było, itd.
Coraz wyraźniej okazuje się, że III Rzeczpospolita jest spadkobiercą państwa idącego, m.in. po linii  Powstania Warszawskiego.
Kuriozalne podejście śp.  prezydenta  Lecha Kaczyńskiego do sprawowanego przezeń urzędu (patrz książka: „Prezydent” autorstwa Sławomira Cenckiewicza) sprawiło, iż świat na tą tragedię w  Smoleńsku nawet nie splunął, a my nawet nie rozumiemy, że utraciliśmy własny honor narodowy.
Ot, taka polityka podwórkowa…

Wejdźmy przez chwilę w rozważania ludzi dorosłych:
1.
Przeciwnikami w walce z Powstańcami  były  prowadzące z powodzeniem wojnę z całym światem siły zbrojne dwóch potęg przemysłowych, przygotowane mentalnie i sprawnościowo do wszelkiego typu rzezi wojennych.
Na terenach polskich brały udział w walkach najpotężniejsze gospodarki świata ponosząc koszty idące w miliony ofiar. Nikt zatem, w  walkach żartować nie zamierzał ani z niemieckiego punktu widzenia  z, którego w Warszawie walczono o Berlin lub Hamburg, ani z punktu widzenia Rosji  idącej po łup europejski.
Oto w środku szalejącej wojny światowej o wszystko, grupki harcerzy w zrujnowanym mieście, w którym mnie było nic poza spragnioną wolności ludnością miały zmienić geopolityczny obraz świata w samym jego centrum.
i stworzyć zalążek niepodległej Rzeczypospolitej.
Równie dobrze  można by skoczyć w samych gaciach, w gniazdo rozwścieczonych szerszeni w nadziei, że odfruną.

„Powstanie Warszawskie było ostatnią możliwością odzyskania niepodległości.” -
twierdzi dzisiejszy historyk
prof. Jan Żaryn…. 

2.
Warszawa dysponowała  zdemobilizowanymi siłami zbrojnymi II RP, cywilami i rwącą się do walki młodzieżą.
W przeważającej większości ludzie ci byli zupełnie niezdolni mentalnie do dokonywania  masakr wojennych.
Podjęcie walki wymagało podstawowego „wstrzelania się” z bronią i sprzętem.
W przeciwnym wypadku ma się do czynienia z narzędziem, którego działania nie sposób przewidzieć, a w warunkach walk nie ma czasu na tego typu eksperymenty.
Brak broni nie znajduje usprawiedliwienia nawet w najbardziej przychylnych publikacjach nt. Powstania.
Prostą konsekwencją takiego podejścia do życia w połączeniu z oderwaniem od merytorycznej rzeczywistości, w której przychodzi żyć było uczynienie rzezi z mieszkańców Warszawy.
W pełni zrozumiałe jest bohaterstwo, poświęcenie i patriotyzm, ale braku elementarnej powagi, począwszy od generała, a na szeregowcu kończąc w podejściu do życia, w tym do zamierzonego celu trudno zrozumieć.
Człowiek się po prostu zastanawia jak to jest możliwe, by ludzie po 4 latach twardej szkoły jaką była okupacja dokonali takiego wyobcowania z rzeczywistości i podeszli do wyzwania w taki sposób.
Mówiąc o wyobcowaniu z rzeczywistości nie mam na myśli złudzenia wobec koniunktury międzynarodowej towarzyszącej Polakom w latach wojny (i nie tylko), ale mówię o wprost dziecinnym patrzeniu w świat dorosłych (czym jest wojna, jak wygląda praca maszyn, jak zachowują się  siły przyrody, prawa fizyczne, itp.).
Postrzeganie przez Warszawiaków otaczającego ich świata  i w konsekwencji, m.in. takie, a nie inne przeprowadzenie (kuriozalne) podjętych walk można zaliczać w kategorie życia dzieci.
Błędem nie była decyzja o przeprowadzeniu powstania, bo błędy mogą popełniać dorośli !!!
Przykro to mówić, tym bardziej, że zdarzenie o którym mowa nie było wirtualne, ale miało miejsce w życiu Narodu, który DZISIAJ  (Anno Domini 2018) ma takie samo(!!!) podejście do  dzisiejszych własnych swoich losów.

Innymi słowy:
- głównym problemem nie jest to, czy należało lub nie należało przeprowadzać powstania, ale to, że - TAK  POWSTAŃ  SIĘ  NIE  ROBI , tak nie buduje się domów, dróg, mostów, tak się do egzaminów nie podchodzi, tak się małżeństw nie zawiera, tak się wojen nie prowadzi,  tak się imperium nie buduje, tak na drabinę się nie wchodzi, tak się rowerem nie jeździ, tak się młotka nie trzyma, bo nic się nim nie zdziała, a jeszcze trzonek się rozleci, itp., itd.
Niby nic odkrywczego, ale powyższe jest tak zakorzenione w mentalności nas Polaków, że temat należy wywołać.
Wśród zwolenników Powstania są i tacy, którzy nie rozumieją zarzutów podstawowych Zbrodnia Powstania Warszawskiego nie polega na samym fakcie jego przeprowadzenia lub na bezdyskusyjnym patriotyzmie lub bohaterstwie jego uczestników.
Duch powstańczy nie wymaga większego wysiłku.
W zniewolonym społeczeństwie zjawisko to, nawet samo się napędza.
Nikt  wartości walki zatem, nie kwestionuje tak jak nikt nie kwestionuje, np. wartości pracy.
Pojawia się wszak pytanie o sens, celowość i jakość pracy.
Nie buduje się budynków, czy mostów – nawet z narażeniem życia - by w rezultacie podejmowanych wysiłków powstał obiekt, który zawalając się pochłonie tysiące ofiar.
Żaden przyzwoity i odpowiedzialny człowiek nie da przyzwolenia i nie przyłoży ręki do takiego przedsięwzięcia. Nikt poważny nie będzie tłumaczył czegoś takiego jakąkolwiek koniecznością.
Godny zaufania egzaminator nie zaliczy brzemiennego w skutkach egzaminu, tylko dlatego, że ktoś heroicznie po nocach się uczył.
Tak się tego nie robi.
Nie pije się - mimo wielkiego pragnienia - wody z zatrutej studni.

Spór toczy się o to, by mężczyzna był mężczyzną, odpowiedzialnym, rzetelnym, sensownym, a nie  pozostał dziecinny, co najwyżej amatorem, mężczyzną żyjącym wg dziecinnych wyobrażeń, oderwanym od rzeczywistości, w jakiej przychodzi mu żyć.

„Po powstaniu, Erich von dem Bach-Zelewski - generał SS, dowódca tłumienia powstania warszawskiego, uznając narodowe racje powstania zapytał gen. Tadeusza Komorowskiego, ps. „Bór” - dowódcę AK:
<<Po co zrobiliście to powstanie w taki sposób ?
Przecież wiedzieliście, ze będziemy się bronić. Za chwilę będziecie mieli tu bolszewików, gdzie wy będziecie ?
W niewoli albo w grobach.
Po waszych powstaniach we Lwowie i Wilnie wiadomo przecież, co Sowieci robią z wygranymi powstańcami.
Nie powinniście tego zrobić inaczej ?>>
Odpowiedzi, ze strony polskiego generała nie było. ”
[Leszek Żebrowski, debata: „Powstanie Warszawskie - konieczność czy błąd?”; siedziba PiS; lipiec 2016]

3.
Zwycięstwo Powstańców oznaczałoby oczekiwanie TRWAŁEJ  zmiany układu sił w świecie.
Byłaby to faktyczna konsekwencja wygrania takiego powstania, którego  - w odróżnieniu od powstań AK we Lwowie  lub  Wilnie - zdobycze należało utrzymać.
Zdarzenie tego rzędu, będzie miało miejsce ok. rok później, w postaci ataku nuklearnego dokonanego przez Stany Zjednoczone na Japonię.
W przypadku zwycięstwa Powstańców  i utrzymania Warszawy jako zalążka niepodległej Rzeczypospolitej winno się stwierdzić, iż AK  stała się  najpotężniejszą armią świata.

Refleksja psycho-polityczna

Nie chciałbym dobijać w prezentowanym tekście całej sprawy, ale ponieważ problem, który teraz zamierzam wywołać trwa po dziś dzień pokuszę się do jego wyrażenia.
By żywić nadzieję na to, że odwieczny wróg Polski - Rosja, dokonujący pogromu i rzezi na Polakach, mający jasno sprecyzowane geostrategiczne cele przyjdzie Powstańcom z pomocą, trzeba było być - mówiąc delikatnie - niespełna władz umysłowych.
 
„Nawet tak niewyrobiony członek stalinowskiego Politbiura jakim był Nikita Chruszczow zauważał, że rząd RP chciał wykorzystać wojska Armii Czerwonej, jej siłę i krew, by oswobodzić Polskę, która pozostałaby kapitalistyczna, związana z Zachodem.”
[prof. Wieczorkiewicz Paweł: „Między dwoma wrogami.”]

„Czym innym jest wróg, którego zniszczenie obiecuje poprawę życia, a zupełnie czym innym zaś, zmierzenie się z przeciwnikiem, którego pokonanie na nic się nie zda, w praktyce bowiem oznacza konfrontację z nowym przeciwnikiem, silniejszym niż ten pierwszy.
W pierwszym wypadku konflikt pobudza męstwo i wiarę w zwycięstwo; w drugim wypadku – rodzi wątpliwości lub wręcz rozpacz.”
[abp Paul Josef Cordes: „Zagubione ojcostwo.”; Wydawnictwo Diecezji Pelplińskiej „Bernardinum”, 2005]

„Wiara, że ZSRS przyczyni się do intronizowania w Warszawie,  a co za tym idzie w Polsce, jej prawowitego rządu, wyrzekając się swych realizowanych już planów, którą podzielało dowództwo AK i kierownictwo Delegatury Rządu RP, okazała się tragiczną iluzją.”
[prof. Paweł Wieczorkiewicz: „Historia polityczna Polski 1935 – 1945”; wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 2010]

„Geopolityka jest źródłem WSZYSTKIEGO  w polityce.
To takie siły, które determinują zachowania państw i polityków, nawet jeśliby oni chcieli inaczej.
W Rzeczypospolitej temat nieistniejący w odróżnieniu od: USA, GB, F, D, RUS, Chin gdzie geopolityka, myślenie kategoriami geopolitycznymi i postępowanie, wg zasad geopolitycznych zajmuje miejsce centralne i stanowi fundament ich potęgi.
Dla geopolityki  POŁOŻENIE  i  SIŁA, czyli geografia, siły militarne, zasoby, siły gospodarcze (bogactwo) i bezsentymentalna  gra - to zasady PODSTAWOWE.”
[Bartosiak Jacek: „8 pytań z geopolityki”; www.youtube.com]

Do dziś dnia istnieje niemała grupa historyków, publicystów, czy wprost społeczeństwa wyrażająca pretensje do Rosjan za ich zachowanie się pod Warszawą w 1944r.
Zastanawiam się, na ile należałoby to postrzegać w kategoriach zdrowia psychicznego.
Choroby tego typu często nie wynikają z braku sił, ale z podejścia do życia, z odziedziczonej, nabytej mentalności.
Z dachu może rzucić się zarówno człowiek psychicznie zdrowy jak i osoba chora mimo, że obydwaj nie mają sił, by fruwać.
Zdrowy wie, co się wydarzy  i  pomysł  porzuci  szukając innych rozwiązań, a ten drugi myśli, że pofrunie.
Miazga, która niechybnie następuje rozlicza natychmiast i z całą bezwzględnością taką mentalność.
Fakty weryfikują życie człowieka, ukazują kim człowiek jest - jego dojrzałość lub jej brak.
Zdane egzaminy, osiągnięcia naukowe, zrealizowane przedsięwzięcia, wszelkiego typu realizacje, posiadana rodzina i dzieci ukazują nie tyle bohaterstwo ile DOJRZAŁOŚĆ  osoby.
Honoruje się dorobek, a nie zapał stek tysięcy studentów, zwłaszcza tych, którzy niczego nie ukończyli.
Podobnie jest na wojnie, w sporcie, w zakładzie pracy, w szkole - innymi słowy:  W  ŻYCIU !!!

Wszystko to podsumowując, ocieramy się tu nie tyle o patriotyczny, co życiowy odlot.
Odlot ten dla wielu pozostaje nadal Polską racją stanu(!).
Nadzieja w tym, że powojenne losy Polski, Jej ofiar i bohaterów będące oczywistą konsekwencją, czyli zapłatą za ten mentalno-umysłowy stan naszych poprzedników, stanowią zdobycz wiedzy ex post.
Czeka nas niemały wysiłek odbudowania kontaktu z rzeczywistością.
Jeżeli tego nie zrobimy spotka nas porzucanie, a w rezultacie upadek państwa.
Coraz większa jest rzesza Polaków, która na swoje państwo w ogóle nie liczy, przestaje ich ono interesować. 
Przerażający przebieg i konsekwencje Powstania, ich wymowa pokazuje jak daleko posunięta była fikcja uprawiana przez Polaków.
Refleksja dzisiejsza winna jasno stwierdzać, że więcej w takiej fikcji, nam Polakom poruszać się nie wolno.
Oburzenie, że piętnuje się patriotyzm i bohaterstwo walczących albo, że za całość odpowiadają mocarstwa jest pchnięciem rzeczy istotnych na fałszywe tory, jest posłaniem refleksji nad Polską na manowce.
Dzisiaj winniśmy przyglądać się, co było po naszej stronie obłędu.

Mieszanka patriotyzmu i bohaterstwa (rzeczy samych w sobie dobrych !) z dziecinnym podejściem do życia = zatrata i zagłada gotowa.

W sprawie Powstania nie zabierałbym głosu.
Po pierwsze dlatego, że nie mam osobistego odniesienia do Powstania, nikt z moich bliskich tam nie zginął, a sam jestem z innego miasta.
Po drugie chciałbym uniknąć prostych posądzeń o nie zrozumienie tamtych historii, niejako zarezerwowanych tylko dla wybranych mimo, że obraz tego wydarzenia wszystkich poraża.
Jednakże, mity i fałsz rzutują w sposób fundamentalny na dzisiejsze losy i postępowanie Polaków.
Jeżeli pielęgnować będziemy kult tamtego podejścia do życia, to może się okazać, że w sytuacji zagrożenia, ponownych wyzwań społeczeństwo ulegnie zagładzie lub odmówi  poparcia i wycofa się.
Istotą dyskusji nad  Powstaniem nie jest cena, którą przyszło nam zapłacić, ale mentalność ukazująca sposób patrzenia na życie w ogóle.
Działać odpowiedzialnie, to m.in. zdawać sobie sprawę w jakiej rzeczywistości, w jakich realiach przychodzi nam działać.
Cena jest tylko tego konsekwencją.
Dotyczy to wszystkich osób na ziemi, w tym Powstańców.
Na Powstańców spada odpowiedzialność za tak przeprowadzone  powstanie - tak jak na murarza spada odpowiedzialność za lipną ścianę grożącą katastrofą budowlaną niezależnie od tego, co nabroił projektant z kierownikiem budowy.
Potrzebujemy leczyć się z dziecinności.
Leczenie to wymaga uświadomienia sobie rzeczy podstawowych (patrz film: „Miasto 44”).
Potrzebujemy szybkiego zejścia na ziemię, póki nie zrobi tego kolejna wojna;
potrzebujemy zacząć żyć życiem ludzi dorosłych prowadzących życie realne, budujących trwałe małżeństwa, poważne państwa i gospodarki; potrzebujemy pracy od podstaw.
Tu leży podstawowa rola historii ukazująca w jakich realiach nasi dziadowie żyli, jak patrzyli na realia i jak życie natychmiast wystawiało rachunek.
Potrzeba nam wychodzić z historycznego matrixu.

„Musimy się uczyć na podstawie wydarzeń historycznych.
Byłem zawodowym szachistą więc potrafię analizować trwającą grę, która jest prowadzona.
Na podstawie tych analiz mogę pokusić się o przewidywanie kolejnych ruchów przeciwnika.
Denerwuje mnie to, ze wielu ludzi dzisiaj nie chce o tym słyszeć.
Twierdzą, że to historia, że nie ma sensu do niej wracać.”
[Kasparow Garri- szachista: programy TVP, 2016]

Spojrzenie na nasze, polskie dzieje  niesie potrzebę przeprowadzenia wykładu nie tyle historycznego ile logicznego, trzeźwościowego, którego w odróżnieniu od wykładów historycznych brakuje.
Polacy mają jakąś blokadę uniemożliwiającą im korzystanie z przeszłości.

„Bóg ci łaskę daje, ale wady popraw sam.”
[współczesny autor chrześcijański]

Pedagogika wstydu:


Pedagogika wstydu wcale nie polega na zdemaskowaniu powierzchownych opinii ludzi, co do których mamy w pełni uzasadnione podejrzenia, że działają oni na szkodę racji stanu Rzeczypospolitej, nie chcą Jej niepodległego bytu i wolności.
Pedagogika ta polega na  GŁĘBOKO  ZAKORZENIONEJ   mentalności, przekonaniu tkwiącym w  ogółu Polaków patriotycznie nastawionych do swojej Ojczyzny.

Element pierwszy:

Czytając powyższe ktoś może powiedzieć:

„Nawet gdyby przyjąć, że na świat patrzyliśmy dziecinnie, ale robiliśmy coś.”

I tu dochodzimy do początku prawdziwej pedagogiki wstydu, poniżenia, tu się ona rodzi.
Zamiast spojrzeć oczami dorosłymi na świat, by może coś naprawić w nas samych, wolimy  pozostać w spojrzeniu bajkowym.
Refleksje  historyczne nie mają prowadzić do baśni o świecie, świat nie jest bajką idącą po naszej myśli, w której wszyscy mają być sprawiedliwi, uczciwi, honorowi, na nikogo nie napadać, żadnych wojen, żadnych agresorów, oszustów, zdrajców.


Drugi element
prawdziwej, istotowo ważnej pedagogiki wstydu:

Duch narodowy, duch odzyskania niepodległości nie stanowi żadnego powodu do wstydu.
Analogicznie – wstydem nie jest małżeństwo, nauka, czy praca.
Wstydem okrywa się ten, kto porzuca żonę, męża, czy dzieci.
Wstydem okrywa się kierownik budowy, który nad nią nie panuje lub student, który się nie nauczył.

Wstydem winien okryć się każdy, kto z  WŁASNEJ   NIEPRZYMUSZONEJ   WOLI    piastując najwyższy urząd w państwie nie panuje nad nim, nad podstawowymi realiami tego państwa.

Domyślajcie się o kim mówię.
Konkrety wyglądają  zatrważająco.

„Wiem, że państwo polskie jest w złym stanie, ale nie przypuszczałem, że aż w takim stanie: że tak może latać polski prezydent i tak może zginąć.”
[prof. Zdzisław Krasnodębski, „Rozmowy niedokończone”; TV TRWAM]

Fakty ukazują rzeczywistość, a nie rachuby, nadzieje, czy nawet szlachetność ludzką.
Prawdą jest, że śp. prezydent Lech Kaczyński był na drodze przywrócenia wiary w Polskę, przywrócenia Polakom godności. Społeczeństwo staczało się już w kierunku wstydu, że jesteśmy Polakami.
Dziś ten trend odwrócono - stajemy się dumni z faktu naszej narodowości.
Wszystko to może zostać na powrót utracone, ponownie (już tradycyjnie) zmiecione z pola dziejów jeżeli nie staniemy się dorośli. 
Dokonujemy wyborów politycznych, a potem okazuje się, że osoby przez nas wybrane zatracają kraj i ludzi.

Co robimy źle ?

Duch religijny, modlitwa, kręgosłup moralny, czy zakorzenione poczucie narodowości przez wieki trzymały nas Polaków przy życiu, czy to na Syberii, czy w obozach, lasach, na wygnaniu, czy też w szarym życiu PRL.

NIE  ZMIENIA  TO  JEDNAK  OBRAZU   CAŁOŚCI.

Obrazu, w którym mamy odwagę dostrzegać:

- że ginęliśmy jak barany, tysiącami; z Syberii wrócili nieliczni, ze Smoleńska nie wrócił nikt,
i co ?!
Nie ma sprawy ?!!!
Z naszych działań na tym polu  NIC  nie wynika.
Może dla nas życie ludzi - jak u Sowietów - w ogóle  nie ma znaczenia ?

- że pozostajemy tanią siłą roboczą i tylko tym;
- że gospodarkę, siły militarne, poważną politykę nadal posiadają inni;
- że tańczymy w Polsce jak nam zagrają poza Polską;
- że skamląc, upatrujemy zbrojnego oręża w siłach zbrojnych - tym razem - USA;
- że strach pomyśleć, gdyby wojna - wcale nie atomowa - miała się powtórzyć;
- że państwo, w którym przychodzi nam żyć (III Rzeczpospolita) jest kolejną mistyfikacją okupantów Polski. 

Nie można egzystować w przekonaniu, że nasz polski duch powali wszystko i każdego.
Nie można na wszystko, co wartościowe patrzeć oczami dzieci !
DZIECI   DOBRYCH,  a zarazem  POKRZYWDZONYCH.

Myślę, że nie czas  już reflektować nad wydarzeniami minionymi, nad historią z pkt widzenia bohaterstwa walczących, czy refleksji kryształowego ministra, czy prezydenta.
Fakty ukazują sens walk jak i racje lub pomyki ministra.
Wracając na pole Powstania Warszawskiego - tłumaczenie, że w „tamtych warunkach” nie można było inaczej wyjmuje z ust wszelki komentarz.

Obecnym i następnym  pokoleniom należy pokazać nie, że TAK się tego nie robi.
Tak się nie prowadzi wojny, państwa.
Coraz mocniej spieramy się i dyskutujemy nie nad tym, czy Polska ma być, ale nad tym JAKA Polska ma być;
nie dyskutujemy nad porządkiem konstytucyjnym, nad rządami jako takimi, ale JAKI  ten porządek, te rządy mają być.
Tu zdaje się jest punkt rozminięcia się, niezrozumienia się  dzisiejszych dysput o Powstaniu.


Z wyrazami szacunku:

Robert Hazgrun

Hazgrun
O mnie Hazgrun

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka