“Proszę pana!” młoda Angielka przedzierała się przez tłum turystów w kierunku przewodnika. „Proszę pana!” powtórzyła po polsku ze swoim ciężkim akcentem z Newcastle. „Kiedy pojedziemy oglądać... bisons?”
„Żubry!” pomógł jej przewodnik i uśmiechnął się. „Zaraz pójdziemy. Żubry, tury, tarpany...”
„’Av them... free range cows... whatever... been ‘ere always?”* wyrwał się jakiś ubrany w dres i czapkę z daszkiem Londyńczyk.
„No, no...” Przewodnik zatrzepotał rękami. „You see...” wyrażnie się męczył.„Cows... transport... Scotland to here... From Scotland... Heck cattle...eee… moved to Scotland… from... from Germany and...**
“Dobra, dobra” przerwała męczarnie mówiąca po polsku Angielka z Newcastle. „Później mu wytłumaczę, OK?” Obrzuciła niechętnym spojrzeniem kolegę w dresie.
„What the fock are you messing abeut?”***
“Want me booze, sweetheart, fuck them cows!”****
“So shot op and doun’t make it harder!”*****
Na polanę wbiegło kilka obdartych, umorusanych dzieci. Turyści z Zachodu ustawili się w kręgu, jak uczył ich instruktor survivalu; dzieci i kobiety w środku, po zewnętrznej mężczyźni z bronią gotową do strzału.
„Nie strzelać... Do not shoot!” zawołał przewodnik.„These are kids from the village!”******
Na dzieciakach uzbrojony kordon nie zrobił wrażenia, widać nie pierwszy raz urządzały polowania na zagraniczne wycieczki. „Słits, słits, burger, kola!” wołały w kierunku uzbrojonego szyku.
Jakiś starszy Niemiec, z rysującą się na twarzy odrazą, rzucił w w kierunku krzaków papierową, ekologiczną torbę ze śniadaniem. Stado dzieci popędziło tam, gdzie spadła i wkrótce w zaroślach wybuchła bitwa o europejskie smakołyki.
„Szybko, szybko... zaordynował przewodnik. „Go, go!” popędzał swoją grupę wciąż poruszającą się w zwartym szyku w kierunku furty w zasiekach.
Sprawnie znaleźli się po drugiej stronie, a polski „tour guide” zabezpieczył przejście przesuwając plastykową kartę przez czytnik.
„This is all fucked up!” wrzasnął Londyńczyk w dresie, zerwał z głowy i rzucił o ziemię swoją bejsbolówką.„There supposed to be preservation grounds, but not fuckin’ Nazi camps!You treat them like fucking animals!”*******
Reszta wycieczki zignorowała go, porozchodzili się po polanie, dziwnie geometrycznej, przypominającej jakiś wielobok, z odchodzącymi od każdego z boków pasami młodego lasu, znacznie niższego niż ten, który je rozdzielał.
„Dziwna struktura, ehm?” młody Duńczyk zatoczył ręką krąg i spojrzał pytająco na przewodnika.
„Tu kiedyś... miało być przecięcie autostrad... Motorways... ale jak poszerzyli Białowieski Park Narodowy po Odrę, to zlikwidowali... i tak nie było gotowe... ale wywieźli beton i zasiali las...
„Green lungs of Europe!”******** uśmiechnął się ze zrozumieniem Duńczyk.
Do ogrodzenia podeszło dziecko. Trzymało w ręku kawałek papierowej torby Niemca, a w nim kęs hamburgera z McDonalda.
Londyńczyk podniósł swoją czapkę z daszkiem, otrzepał z kurzu i podszedł do ogrodzenia. Stali tak chwilę obserwując się wzajemnie z zainteresowaniem, nikt na nich nie zwracał uwagi, nawet przewodnik się zagapił, a miał wyraźnie przykazane, żeby nie dopuszczać do kontaktów, głównie ze względów epidemiologicznych. W rezerwatach szerzyły się choroby nie znane społeczeństwom stosującym od dziesięcioleci antybiotyki coraz to nowszych generacji.
Londyńczyk przykucnął, a jego twarz znalazła się na wysokości twarzy dziecka spokojnie żującego hamburgera wraz z papierową torbą.
„Kto ti jesztesz...?” wydeklamował z trudem.
„Polak mały!” krzyknęło dziecko z nienawiścią w oczach, wolną ręką sięgnęło ku ziemi i z wściekłością sypnęło w kierunku turysty chmurą piachu i drobnych kamieni.
Potem uciekło w zarośla. Przez chwilę słychać było odgłos łamanych gałązek, deptanych bosą stopą patyków i szyszek, potem wszystko ucichło – odwieczna puszcza chroniła swoje dzieci po tysiąckroć lepiej niż rząd Eurazji.
____________________________________________________________
*A’v them... free range cows... whatever... been ‘ere always?”(slang) Czy tamci… wolno żyjące krowy... cokolwiek... zawsze tu były?
**„You see... Cows... transport... Scotland to here... From Scotland... Heck cattle...eee… moved to Scotland… from... from Germany and...
Widzisz… Krowy… transport… Szkocja do tutaj… Ze Szkocji…. Bydło Hecka... przeniesione ze Szkocji... z...z Niemiec i....
***„What the fock are you messing abeut?” (Newcastle Gordie’s slang:-)
Czemu, k...a, mieszasz?
****“Want me booze, sweetheart, fuck them cows!” - chcę mojego drina, serdeńko, pier…ć krowy.
*****“So shot op and doun’t make it harder!”(Gordie’s) – To się zamknij nie utrudniaj!
****** „Do not shoot! These are kids from the village!”
Nie strzelać! To dzieciaki z wioski!
*******„This is all fucked up! There supposed to be preservation grounds, but not fuckin’ Nazi camps! You treat them like fucking animals!
- To wszystko jest poj…ne!Tu miały być obszary chronione, a nie jakieś pier…e nazistowskie obozy. Traktujecie ich jak pier...ne zwierzęta!”
„Green lungs of Europe!”******** - Zielone płuca Europy
Inne tematy w dziale Polityka