Pozwólcie, Szanowni Państwo, że na początek zacytuję akapit z jednej z polskich gazet:
"Faktów medialnych czy zwykłych kłamstw w przypadku katastrofy smoleńskiej jest bez liku. Wielokrotne próby lądowania, pijany generał i kozaczący piloci. Naciski prezydenta, dokładne przeszukanie miejsca katastrofy, a nawet to, że załoga nie znała rosyjskiego, a gen. Błasik pokłócił się z pilotami tuż przed wylotem. To wszystko, to były kłamstwa. Sprawiające ból bliskim ofiar. Szkalujące żołnierzy na służbie. Czy ktoś je produkuje? A mało jest osób, którym zależy na zaciemnianiu obrazu katastrofy? Na zrzuceniu odpowiedzialności z siebie, na osoby, które już nie mogą się bronić?"
Jak sądzicie, z jakiej to gazety?
Z Gazety Polskiej czy Naszego Dziennika?
Otóż nie, to cytat z największego polskiego tygodnika opnii ... Gościa Niedzielnego. Na dodatek autorem tych słów jest redaktor naukowy, fizyk Tomasz Rożek. Zajawkę całego artykułu można zobaczyć tutaj, ale spróbuję to wkleić ...
"Nie jestem ekspertem lotniczym. Ale uważnie słucham i czytam wszystko, co dotyczy katastrofy, w której zginęło tylu ważnych Polaków. I coraz częściej zastanawiam się, „o co w tym wszystkim chodzi”?
ZASOBY INTERNETUStacja TVN24, 14 lipca 2010 roku, poinformowała, że dowódca Arkadiusz Protasiuk miał przed lądowaniem powiedzieć: „jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)”. Takie zdanie nigdy nie padło. Nie ma o nim śladu w żadnym stenogramie
Wiem, wiem. Moja rodzina powinna się mnie wstydzić przez następnych kilka pokoleń, a moje nazwisko powinno zostać wymazane… gdziekolwiek będzie wspomniane. No bo jak można podawać w wątpliwość ustalenia ekspertów? I tych z Rosji, i tych z Polski. Jak można? Na jakiej podstawie powstał polski raport tzw. komisji Millera, skoro nie mamy wielu dokumentów, polskich ekspertów nie dopuszczono do kluczowych badań, oryginały czarnych skrzynek są dalej w Rosji, a dowód rzeczowy, czyli wrak samolotu, gnije i rdzewieje gdzieś na płycie zamkniętego lotniska? Jak wierzyć ekspertom rosyjskim, skoro raport MAK za coś, co doprowadziło do katastrofy, uznaje naciski pijanego generała na pilotów. Tymczasem nie było ani nacisków, ani generała, ani pijanego. To dziwne, że w czasach szkiełka i oka, w czasach, w których wszystko ma być racjonalne, chłodny ogląd sprawy akurat w sprawie katastrofy smoleńskiej nie jest w cenie. A mnie właśnie o chłodne spojrzenie na sprawę chodzi."
... udało się. Może uda się jeszcze poprosić Tomasza Rożka, aby zamieścił całość na swoim blogu, bo pisze przecież na S24.
Czytam Gościa Niedzielnego od 35 lat. Kiedyś od dechy do dechy. A 26 lat temu, z redaktorem Andrzejem Grajewskim zdarzało mi się nawet publikować swoje teksty na jednej stronie. W ostatnich latach jednak, gdy Gość osiągnął w sprzedaży pozycję lidera na polskim rynku czytelniczym, ale też dołączył do grona tzw. mainstream'u i zaczął traktować politycznie niepoprawnych jak oszołomów, zacząłem opuszczać strony społeczno-polityczne. Pozostałem przy stronach religijnych i naukowych. O Smoleńsku już nie dało się tu nic czytać.
Jeszcze szumi mi w uszach egzaltowane pytanie mojego kolegi "A co, może powiesz, że to był zamach?" - cytowałem je na tym blogu przed pół rokiem, ale teraz widzę, że trzeba wyraźnie postawić następne pytanie:
Jak mamy się zachować my - Polacy, kiedy już się upewnimy, że to był zamach?
Wczoraj tłumaczyłem żonie jak bardzo realnie zagraża nam sytuacja w Iranie, że lada chwila można się spodziewać izraelskiego ataku lotniczego na perskie instalacje nuklearne i jakie to niebezpieczne dla pokoju światowego. Spytała mnie trzeźwo: czym się różni atak lotniczy gdzieś w Iranie od zamachu smoleńskiego? Odpowiedziałem, że choć militarnie są równoważne - oba są atakami wypowiadającymi wojnę, to różnica polega na reakcji strony atakowanej. Iran od dawna deklaruje, że na atak odpowie militarnie - zgodnie ze starotestamentową zasadą: oko za oko, ząb za ząb. W Polsce natomiast, dzięki Błogosławionemu Janowi Pawłowi II wiele się zmieniło w kwestii akceptacji odwetu, jako odpowiedzi na wrogą agresję.
Doktryna odpowiedzi siłowej na zło, chociaż jeszcze podczas wojny z bolszewikami w 1920 roku przyniosła nam zwycięstwo, to już w II Wojnie Światowej sprawiła, że byliśmy notorycznym przegranym. Przegraliśmy Wrzesień 1939, przegraliśmy Katyń, przegraliśmy Powstanie Warszawskie i przegraliśmy Jałtę/Poczdam, mimo militarnie czwartej siły po stronie Aliantów. Przegrywaliśmy to wszystko, choć przecież i bitności nam nie brakowało i moralnie nic nam nie można było zarzucić. Jednak wielcy tego świata nie chcieli nawet zauważyć naszego bólu i rozpaczy. Nauczyliśmy się, że na współczucie nie mamy co liczyć.
Później, podczas panowania sowieckiego też próbowaliśmy odzyskać godność w 1956, 1968, 1970 i 1976 roku. Paliliśmy komendy i komitety, wspieraliśmy Powstanie Węgierskie. Buntowaliśmy się. Jednak KGB zawsze wygrywała.
Dopiero modlitwa tłumów wiernych naszego Kościoła przyniosła rezultaty. Z razu powoli, wewnętrznie - nasze pielgrzymki częstochowskie i Milenijne Śluby Narodu, a później na wielką skalę - nasz Kościół wydał Jana Pawła II, który wymodlił "zmianę oblicza Ziemi". Ruch Solidarność, który przybrał prawną formę związku zawodowego, to efekt tej modlitwy i jednocześnie sposób tej modlitwy.
Zmieniona Ziemia, nawet na ewidentną agresję, nie może odpowiadać agresją, a prawdą i odwagą, by tę prawdę głosić. Przed miesiacem poświęciłem temu całą notkę, która cieszyła się dużym zainteresowaniem (wejścia i akceptacja na Facebook), jednak miała nie wiele komentarzy, co można odczytać jako przyjęcie pozytywne.
Wiem, że wiele osób z powątpiewaniem przyjmuje pokojowe deklaracje PiS-u. Jednak nie da się zaprzeczyć, że śp. Prezydent Lech Kaczyński nie tylko werbalnie odwoływał się do Polski Solidarnej, ale 10 kwietnia 2010 leciał do Katynia z misją przebaczenia w prawdzie. I dlatego właśnie, szczególnie podłe jest kłamstwo smoleńskie sugerujące szaleńcze naciski. Była to delegacja prawdziwej, pokojowej Solidarności, czerpiącej idee z nauki Jana Pawła II.
I nie należy się obawiać agresywnej odpowiedzi na uświadomienie sobie przez Polaków, że został wobec nas dokonany wrogi akt wojenny, bo nawet te sformułowania, które na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo mocne, o ile nie zostaną wyjęte z pełnego kontekstu, potwierdzają pokojowy charakter PiS, jako kontynuatora Solidarności. Antoni Macierewicz w Chicago powiedział wprost:
"Smoleńsk był wypowiedzeniem wojny Państwu Polskiemu. I ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba zrezygnować z niepodległości stanęli po stronie naszych napastników. Stanęli po stronie tych, którzy wtedy nam wojnę wypowiedzieli i wspomagali ich.
My dzisiaj nie potrzebujemy oddziałów zbrojnych, żeby tę napaść odeprzeć. My dzisiaj nie potrzebujemy powstań, które wykrwawiają naród, żeby powstrzymać likwidację państwa polskiego. My dzisiaj potrzebujemy tylko odrobinę odwagi cywilnej.
I jak Państwo wiecie jest takie powiedzenie, że świat istnieje tylko dlatego i tak długo, jak długo w każdej sekundzie będzie jeden człowiek bezgrzeszny, jeden człowiek absolutnie uczciwy. My dysponujemy, dzięki Bogu, dwoma odważnymi profesorami: Nowaczykiem i Biniendą."
Skoro już nawet w mediach głównego nurtu padają spokojne, ale zdecydowane pytania o matactwa w śledztwie smoleńskim, a premier Tusk nadal twierdzi:
"W mojej ocenie, po zapoznaniu się z informacją dotyczącą odczytu, który został przeprowadzony przez fachowców z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, nie wynika jednoznaczna potrzeba wznowienia prac komisji. Żadna z konkluzji komisji nie została podważona."
...odwołuję się do Waszej odwagi cywilnej, pragnienia prawdy i poczucia sprawiedliwości i proszę:
Rodzinnie jestem mężem, ojcem i dziadkiem. Maksyma życiowa: polityka zbyt mocno wpływa na nasze życie, by ją zostawiać zawodowym politykom. Politycznie: - aktywne uczestnictwo w budowaniu SOLIDARNOŚCI od 1980 - moderator Katedralnego Duszpasterstwa Młodzieży,do 2 lipca 2016 - członek Rady Politycznej PiS. Do końca września 2014 pracowałem jako parkingowy i wówczas mój blog miał nazwę "Zapiski Parkingowego". Po wygranych przez PiS wyborach czas najwyższy, by Polska zrealizowała swoją misję powstrzymania podboju Europy przez tandem KGB-NRD. Od stycznia 2016 pracuję jako kierowca małej ciężarówki i czekam na możliwość przyczynienia się do realizacji powyższej misji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie