Napisałem poprzednią notkę nawołując do przebaczenia winnym Ofiary Smoleńskiej w duchu nauczania Jana Pawła II o Bożym Miłosierdziu. Nikt nawet nie spytał, jakie mam do tego prawo?
Czuję jednak, że to pytanie wisi w totalnym przygnębieniu, jak to określił jeden z wyznawców maskirowki spod znaku 2M. Bardzo mi bliscy zwolennicy dobrej drogi wyjaśniania Katastrofy w oparciu o prace Zespołu Parlamentarnego wcale się nie ujawnili w dyskusji, a nie sądzę, żeby tu nie zaglądali, mimo że Admin, jak zwykle mnie pominął na SG. Cóż zatem powoduje tę rezerwę?
Myślę, że jest to obawa przed nieprawdopodobieństwem zła, jakie niesie za sobą odrzucenie CFIT. Bo jeżeli przyczyną nie była nieszczęsna brzoza, to ktoś nie tylko strącił ten samolot, ale dokonał gigantycznej operacji dezinformacji. I to dezinformacji najgorszego gatunku, bo opartej na oskarżaniu poległych. Musiał mieć do tego wielu współpracowników, i to nie tylko kadrowych, wykonujących zaplanowane dużo wcześniej zaciemnianie tła, ale i rzesz wyznawców. Tacy wyznawcy są jeszcze bardziej wiarygodni dla elektoratu, bo oddziaływują na emocje wyborców, a od wyniku wyborów zależy w efekcie możliwość schowania dowodów rzeczowych, bez których nie sposób wykazać bezsprzeczną winę zamachowców.
Po owocach ich poznacie!
Zwracam się zatem do wszystkich, pragnących prawdy, którzy nie przyjmują ani kłamstw oficjalnych raportów, ani pokrętnych teorii zaciemniania poprzez maskirowkę 2M, czy wprowadzanie innych "brzozowych" trajektorii, wystrzegajcie się złości, a nie obawiajcie się łagodnej stanowczości wobec złoczyńców. Gdybym nie był "nasłany" przez Osobę najbardziej kompetentną w wiedzy na temat Smoleńska - Jana Pawła II, to jako zwykły inżynier elektryk, czyli w sprawach aerodynamiki cienki bolek, nie dotarł bym na Konferencję Smoleńską z referatem, wprawdzie bardzo krótkim, ale jednak wyjaśniającym jedną z podstawowych kwestii - Dlaczego samolot znalazł się tak nisko, skoro piloci podejmowali decyzję o odejściu na prawidłowej, według nich, wysokości?
Otóż przy prędkości IAS 250km/h i bardzo stromym opadaniu, rzędu 7m/s nie ma najmniejszych szans na tak dynamiczną trajektorię pionową, która pozwoliła by na ścinanie wierzchołków drzew w okolicy BRL, uderzenie w pancerną brzozę na wysokości 5,5-6m, a następnie wzniesienie się o kolejne 25-30m, by wykonać beczkę smoleńską.
Prędkość w chwili 6:40:56, kiedy zostały przestawione dźwignie DSS musiała być co najwyżej na poziomie 260km/h, skoro w chwili TAWS#37 (6:40:49) komputer pokładowy zanotował IAS=271km/h, a od tego czasu następowało dalsze hamowanie, co przedstawiają wykresy parametrów lotu. W TAWS#38 wg tegoż komputera IAS=258km/h, a w punkcie zamrożenia danych GS=257,4km/h.
Analiza tych danych pozwala sformułować dwa ważne wnioski:
- System automatycznego pilota, w kanale podłużnym, był niesprawny już co najmniej 12s przed brzozą.
- Trajektoria pionowa, ze względów dynamicznych, musi przebiegać nad brzozą.
Jeżeli założymy prawdziwość danych na Rys 15 ze strony 21/107 Załącznika: Parametry lotu do Protokołu Komisji Millera, to
- silniki pracujące na minimum mocy muszą nabrać powietrza i obroty wzrastają dopiero po 5-7s
- minimum prędkości będzie po ok. 7s, czyli o 6:41:03, a to już jest 2s za brzozą
- dopiero wtedy samolot ma szanse na wznoszenie, czyli wcześniej sugerowana trajektoria pionowa nie ma uzasadnienia
- samolot przeleciał nad brzozą, by być na tej wysokości w chwili najsłabszej dynamicznie.
Najprostszym sposobem weryfikacji mojego toku rozumowania jest konsultacja z pilotami, latającymi na dużych samolotach, a jeszcze lepszą diagnozę da próba uzyskania takiej dynamicznej trajektorii, przy tak niskiej prędkości poziomej (250km/h) i tak dużej prędkości opadania (7m//s) w chwili przestawienia DSS, wykonana na stojącym w hangarze egzemplarzu Tu154 nr102. Oczywiście próbę należy wykonać na bezpiecznej wysokości.
I jeszcze jedno, odnośnie referencji. Sam bym tego wszystkiego nie wymyślił, bez świętych obcowania, któremu jesteśmy poddawani bardzo często, ale musimy też chcieć słuchać. Ludzie słabszej wiary nazywają to intuicją. Ale ta intuicja, a i doświadczenie, podpowiadają też, by nie dawać wiary dokumentom podsuwanym nam przez tandem rusko-prokuratorski. Nawet jeżeli te dokumenty są dla nas niebywale użyteczne w demaskowaniu naszego najgorszego wewnątrzpolskiego przeciwnika. Lepiej rozliczać z tych rewelacji prokuraturę, dlaczego dopiero teraz nam to podsuwa i pytać jak się ona do tych dokumentów odnosi, niż opierać swoją wizję wyjaśniania Katastrofy Smoleńskiej na tych wrzutkach.
Na koniec uzasadnienie tytułu. Do dobrej drogi natchnął mnie Ojciec Święty Franciszek w swoich słowach wypowiedzianych, podczas pierwszego pozdrowienia w językach. Pozdrawiał tylko po angielsku, niemiecku, hiszpańsku i dwa słowa po polsku: Dobrej drogi.
Zatem na nadchodzące Święta Zmartwychwstania Pańskiego i następującą po nich Niedzielę Bożego Miłosierdzia, łączącą nas z Ofiarą Smoleńską, życzmy sobie DOBREJ DROGI w dochodzeniu do Prawdy.
Rodzinnie jestem mężem, ojcem i dziadkiem. Maksyma życiowa: polityka zbyt mocno wpływa na nasze życie, by ją zostawiać zawodowym politykom. Politycznie: - aktywne uczestnictwo w budowaniu SOLIDARNOŚCI od 1980 - moderator Katedralnego Duszpasterstwa Młodzieży,do 2 lipca 2016 - członek Rady Politycznej PiS. Do końca września 2014 pracowałem jako parkingowy i wówczas mój blog miał nazwę "Zapiski Parkingowego". Po wygranych przez PiS wyborach czas najwyższy, by Polska zrealizowała swoją misję powstrzymania podboju Europy przez tandem KGB-NRD. Od stycznia 2016 pracuję jako kierowca małej ciężarówki i czekam na możliwość przyczynienia się do realizacji powyższej misji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie