Lato nieodparcie kojarzy mi się z wyjazdami i w głowie uwalnia się czynnik, który zachęca mnie do spakowania się i ruszenia na szlak. Bo turystyka (wędrowanie) jest moją pasją.
Lubię podczas wędrówki spotykać innych ludzi. I tych wędrujących świadomie, w konkretnym celu, jak i tych, którzy wyrwali się z codzienności by zwyczajnie zmienić otoczenie i odpocząć. Z założenia nie dzielę turystów (napotkanych wędrowców) na lepszych lub gorszych. Ludzie są różni i w wędrowaniu szukają tego co im akurat pasuje.
***
Są natomiast także ludzie, którym "zwykłe" wrażenia z podróży nie wystarczą. Szukają mocniejszych doznań. I pchają się w regiony ogarnięte wojną, na teren państw upadłych lub rządzonych przez krwawych łotrów. Nie jadą do tych miejsc z misją niesienia pomocy lub udzielenia wsparcia, jadą by się pokazać (selfie na tle ruin Aleppo lub płonącej barykady w Kijowie).
Taka "turystyka wojenna" to podobno całkiem niezły i szybko rozwijający się biznes. Są wyspecjalizowane agencje oferujące ten rodzaj "aktywnego wypoczynku". Można sobie wyjechać do zony w Czernobylu lub zwiedzić więzienie - obóz wyniszczającej pracy i upodlenia - nazywany Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną (KRL-D).
Czym może być taki wyjazd do zakonserwowanego reliktu stalinizmu i maoizmu (KRL-D) tragicznie przekonał się młody człowiek ze Stanów Zjednoczonych. Młody, więc mógł być nieświadomy, mógł nie wiedzieć... Ale ci co mu wyjazd organizowali (chiński pośrednik) byli dobrze zorientowani i działali wyłącznie z chęci zysku, a młody Amerykanin był dla nich tylko towarem. Chłopak zginął bo sadyści z reżymowego więzienia zapewnili mu "atrakcje", o których zapewne nie było mowy w folderze zachęcającym do wyjazdu na terytorium KRL-D.
***
W Polsce pewnie nie ma zbyt wielu chętnych do tak ekstremalnej "turystyki" by przypomnieć sobie na własnej skórze czym są więzienia prowadzone w stylu stalinowsko-ubeckim. Ale też mamy własne przykłady turystyki wysoce nieodpowiedzialnej.
Wystarczy sobie przypomnieć z poprzednich lat reakcje zawiedzionych turystów, którzy dowiedzieli się, że ich biuro odwołuje wyjazd do kraju ogarniętego wojną lub zagrożonego atakami terrorystycznymi. A przecież wyjazd opłacony, urlop wzięty... Albo tych beztrosko wypoczywających bo przecież MSZ i państwo zapewnią im powrót do kraju nawet jak regularne połączenia z miejscem ich "wypoczynku" zostaną przerwane.
Mieliśmy też przykłady "turystów" wybierających się w wysokie góry bez przygotowania, bez wiedzy o warunkach na szlaku i bez świadomości jakie sami maja możliwości ale roszczeniowo nastawionych wobec służb ratunkowych. "Turystów", dla których TOPR/GOPR to coś w rodzaju firmy zapewniającej transport w każdych okolicznościach.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości