Po co Polsce system rakiet dalekiego (300 km) zasięgu? Takich jak np. amerykański system HIMARS?
W strategicznych szachach jest to straszak (taki solidny bat) na ewentualnego przeciwnika naszych sił zbrojnych i potencjalnego agresora.
Możemy unikać tu, kierowani jakąś dziwną formą poprawności politycznej, nazywania tego "ewentualnego agresora" po imieniu ale i tak wszyscy wiedzą, że jeśli nam coś naprawdę zagraża to... Wróg będzie nacierał ze wschodu. Więc nie ma co owijać w bawełnę. Ten zakup systemu HIMARS to argument w rozgrywce z siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej i jej wasali.
Systemu HIMARS w Polsce jeszcze nie ma ale planiści w Moskwie, Mińsku i gdzieś tam jeszcze już mają o czym myśleć. I nie myślą o tym od dziś. Myślą jak tu rozlokować bazy własnych sił (lotniska, magazyny itp.) aby były poza zasięgiem mocnego argumentu jakim są rakiety o zasięgu 300 km w arsenale Wojska Polskiego. 300 km dalej od granic Polski.
Jeśli jednak ktoś nadal by się zastanawiał po co nam tak drogi system uzbrojenia (655 mln $ w salonowych newsów) to niech pomyśli dlaczego Białoruś zbroi się w swego rodzaju odpowiednik systemu HIMARS. Łukaszenka i jego ludzie w mundurach wiedzą dobrze po co im taka broń. U nich ten system dostał nazwę... POLONEZ. I nazwa ta raczej nie ma nawiązywać do jakości tego sprzętu (patrz jakość samochodów fso), a raczej z kim tego POLONEZA mogłyby te rakiety ewentualnie zatańczyć.
A jak ktoś nie zastanawia się po co Polsce taka broń, lecz duma dlaczego wybrano system HIMARS to polecam swoją notkę sprzed dwóch lat:
https://www.salon24.pl/u/hephalump/731491,decyzje-powiazania-skutki
Tam piszę dlaczego USA i firma Lockheed Martin niejako automatycznie stały się strategicznym partnerem dla Polski.
Komentarze