Jak to jest możliwe, że pewien tyran, który w swej walce z Kościołem posunął się do tego, do czego nie posunął się nawet Hitler, zdobywając Państwo Kościelne, wcielając je do swego państwa i aresztując papieża, jest równocześnie bohaterem wielkiego, katolickiego narodu? Bohaterem tak wielkim, że został uwieczniony w słowach hymnu narodowego, gdzie ma nam świecić przykładem?
"Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy"? Czyżby? Ile my tak naprawdę wiemy o Napoleonie, poza kilkoma epizodami z jego życia? Waterloo przeszło do codziennego języka jako symbol klęski. Mam nadzieję, że nie o tym nam wspomina Mazurek Dąbrowskiego. Ale jest też całkiem inna strona życia Napoleona, chyba zupełnie nie znana w Polsce. I o tym chciałem napisać słów kilka.
Poniższe opracowanie jest napisane na podstawie artykułu w apologetycznym miesięczniku "This Rock" wydawanym przez organizację "Catholic Answers". Autorem jest Matthew E. Bunson, historyk i teolog, autor wielu książek i artykułów na temat historii Kościoła. Opracowanie to jest szczególnie ciekawe dlatego, że jest napisane przez Amerykanina, który ocenia postać Napoleona w sposób obiektywny, stojąc z boku.
Jak bardzo może czyjś punkt widzenia zmieniać rzeczywistość widać doskonale, gdy porównamy np. sytuację Polski w czasach wojen napoleońskich z sytuacją Ukrainy w okresie wybuchu Drugiej Wojny Światowej. Nikogo w Polsce nie dziwi to, że darzymy Napoleona sympatią i uważamy go za bohatera. Ale właśnie dokładnie tak samo widzieli Hitlera Ukraińcy. On przyszedł do nich "lać ruskich" i tylko to dla nich się liczyło. Dokładnie tak, jak dla nas, przed wiekiem, gdy przyszedł Bonaparte.
Po tym przydługim wstępie zapraszam do samego artykułu Matthew Bunsona. Nie jest to dosłowne tłumaczenie, ale nie jest to także mój oryginalny tekst. Nazwałbym go parafrazą artykułu z "This Rock". A gdyby ktoś chciał zapoznać się z oryginałem, zapraszam TUTAJ. Cały artykuł, jak wszystkie archiwalne numery tego doskonałego miesięcznika, jest dostępny, za darmo, online.
W dniu 30 listopada 1799, 34 kardynałów z całej Europy zebrało się na konklawe, by wybrać następcę papieża Piusa VI. Nie zebrali się jednak w Kaplicy Sykstyńskiej, ani w Watykanie, ani nawet nigdzie w Rzymie. Mniej niż dwa lata wcześniej, w lutym 1798 r. wojska francuskie wkroczyły do Rzymu i uwięziły papieża Piusa VI. Umieścili schorowanego Papieża w cytadeli Valence, gdzie zmarł on 29 sierpnia 1799 roku.
Rzym był zajęty, więc kardynałowie zgromadzili się w klasztorze benedyktyńskim San Giorgio koło Wenecji. 14 marca 1800 roku, wybrali Benedyktyna, kardynała Luigi Barnabę Chiaramonti, biskupa Imoli. Przyjął on imię Piusa VII, ale ponieważ nie było środków na koronację nowego papieża, szlachcianki Wenecji zrobiły tiarę z masy papierowej i ozdobiły ją klejnotami z własnych pierścieni i naszyjników.
Nikt z tych, którzy wybrali Piusa VII nie mógł przewidzieć, jak intensywny konflikt z Napoleonem Bonaparte, otwarcie nazywanym Antychrystem i wrogiem cywilizacji, oczekiwał w nadchodzących dziesięcioleciach Kościół i papieża. Warto pamiętać tę lekcję historii, bo wszyscy możemy się z niej czegoś nauczyć. Na przykład tego, że Bóg zawsze daje nam najodpowiedniejszego następcę Świętego Piotra na dane czasy. I rzeczywiście, poprzez świętość, męstwo i roztropność Piusa VII, Kościół przeżył Rewolucję Francuską i wojny napoleońskie, a niedoszły Pan Europy lamentował: "Alexander Wielki ogłosił się synem Jowisza. Ja spotkałem księdza mocniejszego od siebie".
Chiaramonti urodził się w szlacheckiej rodzinie w Cesenie i wstąpił do zakonu benedyktynów w wieku 14 lat. Znany ze swojej inteligencji i dobroci, uzyskał uznanie przyszłego papieża Piusa VI. Został wybrany opatem, a następnie, w 1782 roku, biskupem Tivoli, a trzy lata później biskupem Imoli. W lutym 1785 roku został kardynałem.
Od samego początku swego pontyfikatu papież Pius VII widział wyraźnie, że głównym problemem stojącym przed Kościołem jest polityka Napoleona. Papież powołał kardynała Ercole Consalvi (1757-1824) na swego sekretarza stanu i obydwaj rozpoczęli ostrożną politykę, który uniemożliwiałaby zniszczenie doczesnego i duchowego autorytetu papiestwa, a także powstrzymywała ambicje Napoleona, popychające go do przejęcia całkowitej kontroli nad Kościołem.
Kardynał Consalvi w 1801 roku wynegocjował z Napoleonem konkordat, który francuski przywódca szybko naruszył, poprzez dodanie do niego artykułów, pozwalających zacieśnić jego kontrolę nad francuskim Kościołem. Wbrew radom Kurii, Pius przyjął zaproszenie od Napoleona w 1804 roku, na podróż do Paryża, aby mu wręczyć koronę cesarza – w nadziei, że w ten sposób skłoni go do ustępstw. Pius VII odprawił Mszę koronacyjną Napoleona w dniu 1 grudnia (w czasie której cesarz sam umieścił koronę na swej głowie), ale żadnych zmian w polityce wobec Kościoła nie udało mu się uzyskać.
Wojna wybuchła ponownie w następnym roku. Mimo, że Pius przyjął wobec niej neutralne stanowisko, stosunki Watykanu z francuskim imperium stale się pogarszały. Zwłaszcza po tym, gdy Napoleon odniósł głośne zwycięstwa przeciwko Prusom i Rosji. Napoleon nie zadowalał się neutralnością Watykanu. On żądał poparcia.
Na początku 1806 roku papież napisał słowa, które zostały powtórzone przez wielu papieży do kolejnych dyktatorów:
„Żaden papież nie powinien angażować się w wojny między państwami. […] Jeśli nasze słowa nie odmienią serca Waszej Wysokości, będziemy znosić prześladowania, pozostając wiernymi Ewangelii i przyjmując wszystko jako pochodzące od Boga."
W odpowiedzi, Napoleon wymusił w czerwcu 1806 roku na Piusie usunięcie Consalviego. To był dopiero początek. Cesarz butnie oświadczył:
"Ja jestem Karolem Wielkim, mieczem Kościoła, i cesarzem całego duchowieństwa.”
Zaczęła się gra w kotka i myszkę trwająca kilka lat. Napoleon co chwilę bywał wymanewrowany przez pokornego, starego papieża, który był niezłomny w swych działaniach, mimo zagrożenia ze strony wojsk francuskich. W końcu cierpliwość dyktatora się wyczerpała. W lutym 1808 roku zdobył on Rzym, aresztował wielu kardynałów, uwięził także papieża w Kwirynale w Rzymie. Pius VII zerwał stosunki dyplomatyczne z Napoleonem, a w odpowiedzi dyktator zajął Państwo Kościelne i pewnego poranka Rzymianie zobaczyli trójkolorową francuską flagę powiewającą nad pałacem San Angelo.
Następnego dnia papież wykonał swój ruch. W Wiecznym Mieście ukazały się tysiące ulotek z wiadomością, że papież Pius VII ekskomunikował wszystkie osoby biorące udział w aneksji Watykanu, łącznie z Napoleonem. (Choć, by dać świadectwo historycznej prawdzie, trzeba zaznaczyć, że nie był on wymieniony z nazwiska). Słysząc, że został ekskomunikowany, Napoleon miał oświadczyć, że „ten stary ksiądz najwyraźniej postradał zmysły” i kazał aresztować papieża. Szóstego czerwca 1809 roku francuskie wojska porwały Piusa VII i przywiodły do Savony, między Niceą, a Genuą.
Odtąd Pius był więźniem, odizolowany od swych doradców i pracowników. Napoleon oczywiście nie zdawał sobie w pełni sprawy, że papież nigdy nie był naprawdę sam, a z każdą nową falą oburzenie wobec czynów cesarza popełnianych wobec Kościoła, moc tego mnicha, który stał się następcą świętego Piotra wydawała się nieustannie rosnąć.
Wierni Piusowi kardynałowie pozostali nieugięci wobec życzeń Napoleona, by uznać jego rozwód z ukochaną cesarzową Józefiną, co umożliwiałoby mu poślubienie austriackiej księżniczki Marii Ludwiki. Był to tak wielki wstyd, że w zemście Napoleon pozbawił ich szkarłatnych szat i wszystkich praw, pozbawił ich wolności, a nawet podpisał na nich wyrok śmierci. W ostatniej chwili wycofał się jednak z tego ostatniego. Kardynałowie mogli nosić tylko czarne sutanny i tak zdobyli zaszczytny tytuł "Czarnych Kardynałów".
Kiedy cesarz ogłosił cenzurę na wszelkie wiadomości na temat jego ekskomuniki i uwięzienia papieża, wierni papieżowi katolicy potajemnie drukowali te wiadomości w Lyonie, a następnie rozprowadzali je w całej Francji. Prawda o Napoleonie stała się powszechną w całej Europie i nawet najzagorzalsi antyklerykałowie byli przerażeni tym do jakiego stopnia Napoleon pogrążył się w tyranii.
W lutym 1810 roku Napoleon oficjalnie dołączony Państwa Kościelnego do Cesarstwa Francuskiego jako wolne miasto cesarskie, a biskup Rzymu miał przyznany roczny budżet w wysokości dwóch milionów franków. To było mniej niż otrzymywali niektórzy urzędnicy napoleońscy. Pius tymczasem przebywał w więzieniu, wspierany tylko przez jednego towarzysza, który był mu sekretarzem i posługującym. Był poddawany ciągłej inwigilacji, a odmowa uznania aktu z lutego 1810 z pewnością nie poprawiła jego sytuacji.
Chcąc zadać ostateczny cios swemu więźniowi, 16 czerwca 1811 Napoleon zmusił kardynałów i biskupów z okupowanych terytoriów do gromadzenia się na synodzie w Notre-Dame w Paryżu, w celu potępienia Piusa VII. Rzekomo zastraszeni i bezwolni biskupi złożyli formalną przysięgę na wierność papieżowi i wystosowali apel o jego natychmiastowe uwolnienie. Tyran poniósł kolejną porażkę w walce ze starym, uwięzionym przez niego zakonnikiem.
Do czerwca 1812 roku stan zdrowia papieża się znacznie pogorszył, tak, że zaalarmowało to jego zwolenników, w tym cesarza Austrii. Przygotowując się inwazji na Rosję, która miała być ostatecznym krokiem na drodze do podboju całej Europy, Napoleon rozkazał przenieść papieża do Fontainebleau, niedaleko Paryża. Tam, oferując papieżowi pozory wolności, zamieniając mu więzienie na areszt domowy, Napoleon zachęcał go do wystąpień publicznych i pokazania, że jego stan zdrowia jest całkiem dobry. Jednak papież Pius wolał żyć w pałacu jako skromny mnich benedyktyński. Powrócił nawet do tonsury, (wygolonego kółka na głowie, znaku prostego, zakonnego stanu duchownego, z pozostawioną koroną włosów, symbolizującą koronę cierniową Chrystusa), zgodnie ze zwyczajami z życia zakonnego sprzed wyboru na tron papieski.
Po klęsce swej kampanii na wschodzie, Napoleon powrócił on do Paryża. Chciał, czy może raczej potrzebował zgody z Kościołem. Zaproponował nowy konkordat, że zażądał różnych ustępstw ze strony papiestwa i w tym celu udał się 18 stycznia 1813. roku do Fontainebleau.
Ich poprzednie spotkanie miało miejsce w 1804 roku. Cesarz, teraz miał 44 lata, papież 71. Jeden był głową ciągle jeszcze potężnego cesarstwa, drugi więźniem, od lat przebywającym w niewoli. Nierówne negocjacje trwały tydzień i w końcu 25 stycznia papież, nie mający innej możliwości i ulegający naciskom tyrana złożył swój podpis na dokumencie znanym nam dzisiaj jako „Konkordat z Fontainebleau”.
Napoleon natychmiast opublikował konkordat i uwolnił Czarnych Kardynałów. Pius VII po odzyskaniu sił wysłał 24 marca list, odwołując swój podpis pod tym dokumentem. W obliczu kolejnej wojny z wojskami całej niemal Europy zjednoczonej przeciwko dyktatorowi, Napoleon zgodził się na ponowne negocjacje, które ciągnęły się bezowocnie całymi miesiącami. W ostateczności jednak Napoleon wprowadził niezmieniony konkordat w życie i zaczął obsadzać wakujące stanowiska biskupie swoimi kandydatami.
W bitwie pod Lipskiem w październiku 1813 roku Napoleon został pokonany przez koalicję Austrii, Prus, Rosji i Szwecji. Granice Francji zostały zaatakowane na początku 1814 roku. Szukając rozpaczliwie sojuszników, mogących pomóc mu zachowanie jego tronu, Napoleon, w zamian za papieskie poparcie, zaproponował przywrócenie Państwa Kościelnego i uwolnienie Piusa, ale Papież odpowiedział, że tego po prostu wymaga zwykła sprawiedliwość. By uniknąć wyzwolenia Papieża przez aliantów, w dniu 23 stycznia został on ponownie wysłany do więzienia w Savonie. Kiedy alianci upierali się, że uwolnienie papieża musi być warunkiem jakiegokolwiek układu pokojowego, Napoleon odesłał go w końcu do Austriaków stacjonujących we Włoszech.
31 marca alianci weszli do Paryża. Napoleon zdradzony przez swoich najbliższych marszałków, poddał się i został zesłany na wyspę Elbę. Po powrocie w czasie legendarnych 100 dni w roku 1815, w dniu 18 czerwca został pokonany w bitwie pod Waterloo przez połączone siły Anglii i Prus. Wydalony z Europy, został wysłany na wyspę Świętej Heleny. Człowiek będący niedawno władcą całego imperium, któremu marzyło się zdobycie całej Europu i podporządkowanie sobie Kościoła, zmarł na wygnaniu w dniu 5 maja 1821 roku.
W międzyczasie jego były więzień, Pius VII, ku radości wszystkich katolików w całej Europie, tryumfalnie powrócił do Rzymu w dniu 24 maja 1814. Papież wydał oświadczenie do wszystkich katolików, którzy cierpieli za panowania Napoleona:
„Płakaliśmy z żalu w naszym więzieniu, najpierw z powodu Kościoła powierzonego naszej opiece, bo wiedzieliśmy jego potrzeby, a byliśmy bezsilni w naszej chęci pomocy, a następnie z powodu osób podlegających naszej władzy, bo krzyk ich udręk docierał do nas, a nie mieliśmy możliwości przyniesienia im ukojenia. . . . Pycha szaleńca, który siebie ustanowił równym Najwyższemu został upokorzona.” (Encyklopedia Papiestwa 2:1188)
Pius VII cieszył się coraz większym prestiżem. Szybko przywrócił funkcjonowanie Państwa Kościelnego, a w 1814 roku ponownie powołał do życia Towarzystwo Jezusowe, dając im za zadanie odbudowę zrujnowanego Kościoła w Europie.
Żył on aż do 1823 roku. Prowadził Kościół w jednym z najmroczniejszych okresów w historii. Ale przed śmiercią dokonał jeszcze jednego, niezwykłego czynu. W czasie, gdy krewni Napoleona Bonaparte byli pariasami Europy, Pius VII wystosowała zaproszenie do matki i siostry Napoleona, by się schroniły w Państwie Kościelnym. Był to akt godny byłego mnicha, którego Napoleon, czekając na śmierć na wyspie Świętej Heleny nazwał "starcem pełnym tolerancji i światła".
Inne tematy w dziale Kultura