Jest w tym jakiś paradoks, że dzień Wszystkich Świętych, dla jednych święto modlitwy za dusze zmarłych, dla innych czas zadumy i refleksji, zyskał tak zabieganą, pstrokatą, odpustową oprawę. Hołd pamięci naszych bliskich składamy w otoczeniu motyli drewnianych, koników bujanych, pierzastych kogucików, baloników na druciku etc. Czas na chwilę skupienia znajdziemy raczej w domowym zaciszu, kiedy pokrzepieni kiełbaską z rożna i chlebem ze smalcem z przycmentarnych stoisk, wypełnimy już nasze świąteczne obowiązki. Ale nie bądźmy hipokrytami. Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.
I kiedy wspominać będziemy naszych bliskich, warto pomyśleć też o tych, których nie ma wśród nas od niedawna. I choć nieznani nam osobiście, byli dla nas w jakiś sposób ważni. Ja przywołam wspomnienie Janusza Morgensterna, który odszedł we wrześniu tego roku. To on, u progu lat 60-tych, wpuścił orzeźwiającą bryzę do polskiego kina, filmem „Do widzenia do jutra”, ze wspaniałym monologiem miłosnym, który Zbyszek Cybulski wygłasza patrząc w oczy pięknej Teresy Tuszyńskiej. Jego dziełem jest „Jowita”, ekranizacja świetnego „Disneylandu” Stanisława Dygata i wiele innych wspaniałych filmów. Ale w tym szczególnym dniu, nie mógłbym zapomnieć o najsłynniejszej chyba scenie w historii polskiego kina. I choć „Popiół i diament” to film Andrzeja Wajdy, wszyscy wiedzą, że scenę z płonącymi kieliszkami spirytusu, wymyślił i wyreżyserował drugi reżyser, Janusz Morgenstern. Niech więc jeszcze raz te kieliszki zapłoną, tym razem w intencji niezapomnianych twórców, którzy stworzyli magię tych filmów: Janusza Morgensterna, Zbyszka Cybulskiego, Adama Pawlikowskiego, Teresy Tuszyńkiej, Kaliny Jędrusik, Barbary Kwiatkowskiej.
http://hipokryteja.blogspot.com/2011/11/gdy-popio-tylko-zostanie-i-zamet.html
Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura