Cała Polska huczy o pijackim rajdzie Ryszarda Rynkowskiego. Nie jest to pierwsza sytuacja, w której artysta pod wpływem alkoholu sprawiał problemy – 9 lat temu pijany wymachiwał bronią podczas rodzinnej kłótni, za co został zatrzymany przez policję. Jego menedżer bagatelizował wówczas całą sytuację, mówiąc, że piosenkarz "miał słabszy dzień".
Rynkowski jechał na podwójnym gazie
14 czerwca Ryszard Rynkowski spowodował wypadek samochodowy niedaleko Brodnicy. Po zatrzymaniu przez policję na jaw wyszło, że artysta miał w wydychanym powietrzu 1,6 promila alkoholu. Śledczy ustalili również, że zamiast udzielić pomocy poszkodowanemu kierowcy, uciekł z miejsca zdarzenia. “Kierowca volkswagena, nieprawidłowo wymijając, doprowadził do zderzenia z oplem, po czym oddalił się z miejsca” – powiedział mediom sierż. szt. Paweł Dominiak.
Nie jest to pierwsza sytuacja, w której Rynkowski sprawiał problemy pod wpływem alkoholu. W 2016 r. piosenkarz został zatrzymany przez brodnickich policjantów po awanturze domowej. Jak się okazało, pijany artysta biegał wokół swojej posesji z naładowanym ostrą amunicją pistoletem i odgrażał się mundurowym, że jeśli nie przerwą interwencji, odbierze sobie życie. Po chwili udało się jednak załagodzić sytuację, a muzyk trafił na badania psychiatryczne w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu. W oświadczeniu przekazanym mediom menedżer artysty stwierdził, że sprawa została wyolbrzymiona, a Rynkowski po prostu “miał słabszy dzień”.
– Pan Ryszard Rynkowski jest już w domu i odpoczywa. Śledztwo nie zostanie wszczęte, ponieważ nikomu nie groził bronią. Badanie alkomatem wykazało, że w jego organizmie był alkohol, ale nie był pijany. Miał słabszy dzień – mówił wówczas menedżer artysty.
Muzyk wspomina rzut żelazkiem
O tym, że Rynkowski ma problemy z kontrolowaniem się pod wpływem alkoholu wielokrotnie opowiadali również jego znajomi. Jerzy Słota, bliski współpracownik artysty z czasów działalności grupy Vox w jednym z wywiadów dla “Angory” wspominał szereg sytuacji, w których ten wszczynał pijany awantury i robił się agresywny.
– Kiedyś Rysiek połamał kredens w apartamencie hotelowym podczas tournée po ZSRR. W Odessie zaatakował mnie żelazkiem, bo zwróciłem uwagę, że musi popracować nad choreografią w niektórych piosenkach. Całe szczęście, że sznur żelazka zaplątał się w wieszak i nie trafił we mnie – opowiadał przed laty były członek zespołu Vox.
Fot. Ryszard Rynkowski/PAP
Salonik24
Inne tematy w dziale Kultura