Pora może nie była najlepsza. Ukochana wróciła właśnie z pracy zmachana a na dodatek miała w rękach nóż, którym zabierała się za bakłażana. Jednak nie było na co czekać.
- Musimy zdecydować – zagaił bardzo spokojnie.
- Czy mamy być pro czojs czy pro lajf? – zgadywała Ukochana. – Jakby co to ja jestem pro czojs i wybieram lajf.
Polityczny rozsądek Ukochanej zaimponował Hiu i dawał nadzieję na rzeczową dyskusję.
- Nie, Słońce ty moje – zaprzeczył. – Wielkimi krokami zbliżają się niespodziewane, przedterminowe wybory i musimy być na to przygotowani.
Ukochana jednym sprawnym cięciem urżnęła bakłażanowi ogonek.
- Co proponujesz? – zapytała.
- Sprawa nie jest prosta – nie zamierzał ukrywać Hiu. – Z jednej strony Krwawo i Niefrasobliwość zapowiedziało, że załatwi mojego szefa za te trzy pięćdziesiąt, co mi z ostatniej wypłaty ściągnął, ale dla odmiany Blatforma Koleżeńska mocno ruszyła gospodarkę inwestując w rynek billboardów. Aż rynek nie nadążył i sami ze sobą muszą konkurować. Sam widziałem, że stawiają po trzy a bywa, że i po cztery billboardy na jednej ulicy!
Patrzyła na Hiu pobłażliwie.
- Źle to widzisz – nie kryła. – To nie ma znaczenia.
- A co ma? – Hiu był mocno zaskoczony.
- Słupki poparcia – wyjaśniła.
- Znaczy że jak? – Hiu dalej był zdezorientowany.
- Na obecną chwilę niezagrożone w tej kwestii jest oczywiście Krwawo i Niefrasobliwość. Słupki ma, że hoho. Jak Madam Topman pod Kielcem pokazał swój, to tak im procenty skoczyły że niektórzy wręcz się na nogach chwiali. A Ajent Romek to ponoć ma kaliber czterdzieści pięć!
- No a Blatforma?
- Blatforma? Nieeee… – nie pozostawiła najmniejszych złudzeń Ukochana. – Ich słupki są niejasne i zafałszowane.
- Przez kogo? – dociekał wstrząśnięty Hiu.
- Przez ruskich
- Jakich ruskich?
- Serowarów. A to znaczy, że ze sera są. Zatem są elastyczne i można je swobodnie rozciągać. Do tego nierzadko śmierdzą.
Przez chwilę w milczeniu, rytualnie oprawiała bakłażana.
- Co innego Bolska Blues. Nie dość, że pani Wiolanta zamieściła w prasie oświadczenie, że Lolek jeszcze może to jeszcze ten Halicz.
- Co Halicz? – Hiu był zaintrygowany.
- No gnał czterysta na godzinę przez teren zabudowany i rozgniatał dziatwę idącą do szkoły niczym jaki Herod.
- Powaga?! – zakrzyknął Hiu wstrząśnięty tą wiadomością.
- Noooo… W każdym razie jakby się jakaś dziatwa napatoczyła, to by rozgniótł. Jak amen w pacierzu!
- I myślisz, że to zwiększa jego szanse? – Hiu był sceptyczny. No bo Herod. I dziatwa…
- A jak! Znaczy, że Haliczu testosteron buzuje jakby kto grzałkę wsadził mu w gruczoł. Ty se wyobraź jaki musi mieć słupek! Poparcia.
- A Kokot?
- Też trzeba go brać po uwagę. Oni do słupków straszną wagę przywiązują. Co którego w telewizji pokażą, piszą, że on grucha Kokota. A żeby gruchać, to trzeba mieć czym!
- No a nowa inicjatywa?
- Z początku byłam sceptyczna. No bo sam popatrz. Czy Głowin w ogóle może mieć jakiś słupek?
- Nieee… Nie wiem – Hiu nie czuł się w tej sprawie ekspertem.
- Ale jak jego inicjatywą zainteresował się Kaziu Parciankiewicz, co swej Miszel dogadza a ona się nie skarży i Wierzy Juzek, którego słupek jest legendarny już od czasów podziemia to ja bym ich nie przekreślała.
Hiu siedział przytłoczony i skołowany zarówno nową wiedzą o arkanach sceny politycznej jak też głęboką, by nie rzec ekspercką wiedzą i orientacją Ukochanej.
Ukochana w tym czasie szybko i bardzo sprawnie załatwiła bakłażana.
- No dobra. Teraz może chodźmy przyjrzeć się twoim szansom wyborczym – zadecydowała.
Hiu nie protestował. W końcu nadal trzymała w ręku nóż.
Inne tematy w dziale Polityka