„Luźna polityka monetarna i luźna polityka pieniężna może dać tylko jeden skutek – inflację. Ponieważ dotyczy to dolara jako ciągle pieniądza światowego, inflacja dolara dotknie cały finansowy rynek międzynarodowy. Wtedy zacznie się paniczna ucieczka od dolara, tak jak obecnie – do dolara. Może wywołać to kryzys na skalę dużo większą niż obecnie. Bo będzie to już nie tylko kryzys systemu finansowego, ale kryzys pieniądza. Schiff pisze: „bomba dotknie każdego, kto jest w promieniu rażenia”. Pierwsi (najlepiej poinformowani) uciekną, reszta pozostanie z coraz mniej wartościowym dolarem, który każdy będzie chciał sprzedać. Grozi wybuch „bomby dolarowej” i dlatego Schiff radzi: uciekaj od dolara już teraz.”
Ekonomiści radzą: uciekajcie we franki, w złoto, w surowce – bardziej pesymistyczni radzą wykupywać żywność na zapas. Doświadczenie jednak pokazuje, że na dłuższą metę w kryzysie wszelkie zasoby się kończą lub stają się bezwartościowe. Czy jest więc lepsze wyjście? Jest. I jest ono jasno wskazane w Biblii – nie, nie chcę pisać oczywistości, by złożyć swe zaufanie w Jezusie. Mam na myśli drogę iście prozaiczną:
Był pewien bogaty człowiek, który miał zarządcę, a tego oskarżono przed nim, że trwoni jego majętność. I przywoławszy go, rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego szafarstwa, albowiem już nie będziesz mógł nadal zarządzać.
I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, aby mnie przyjęli do domów swoich, gdy zostanę usunięty z szafarstwa. I wezwał dłużników swego pana, każdego z osobna, i rzekł do pierwszego: Ile winieneś panu memu? A ten odrzekł: Sto baryłek oliwy, Rzekł mu więc: Weź zapis swój, siądź i szybko napisz pięćdziesiąt. Potem rzekł do drugiego: A ty ile winieneś? A ten odrzekł: Sto korców pszenicy. Rzekł mu: Weź zapis swój i napisz osiemdziesiąt.
I pochwalił pan nieuczciwego zarządcę, że przebiegle postąpił, bo synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od synów światłości. I Ja wam powiadam: Zyskujcie sobie przyjaciół (…) Łuk. 16:1-9
Lata dobrobytu i opieki socjalnej rozluźniły czy wręcz zniszczyły tradycyjne więzi społeczne. Każdy z nas uwierzył w swoją samowystarczalność i odizolował się od innych. Pojęcia rodzina, wspólnota, kościół zatraciły swój wymiar bezpieczeństwa socjalnego i pomocy wzajemnej. Socjologia mówi, że społeczeństwo się nam zatomizowało. Czy więc obecny kryzys, który dopiero wszedł w swoja bardzo wczesną fazę, nie powinien stać się dla nas okazją do powrotu do starych, dobrych rozwiązań?
Na Bałkanach, gdzie społeczeństwa są na trochę niższym etapie industrializacji, miałem okazję ze zdziwieniem zaobserwować nieznane już prawie w Polsce zjawisko. Otóż ludzie żyjący nawet w dużych miastach nie zapominają o swoich wiejskich korzeniach. Wręcz przeciwnie – pieczołowicie je kultywują! Pochodzenie z jednej wioski jest dla nich elementem poczucia tożsamości, który ma bardzo wymierne przejawy zewnętrzne. Pomagają sobie w wielkim mieście w sprawach bytowych, troszczą się o nowoprzybyłych ze swojej wioski (praca, mieszkanie, kontakty itp.), spotykają się towarzysko, prowadzą wspólne przedsięwzięcia gospodarcze. Nie są to jednak tylko więzi oparte o obopólna korzyść materialna. Oni po prostu się lubią! Czy wyobrażacie sobie Państwo sytuację, że mieszkańcy Warszawy pochodzący np. z Dzierzkowic umawiają się co roku na Interkampie w Łebie, by razem spędzać urlopy??? Widziałem to na własne oczy w Bośni. Na tych ludzi spadły straszne terminy, ale dzięki silnym, pierwotnym więziom społecznym, nadal trwają.
Zanim zaczniemy gorączkowo szukać, w co uciec od dolara, pomyślmy czy znowu nie zainwestować w przyjaźń. Czy szeroko pojmowana rodzina, kościół rozumiany nie jako „niedziela, ławka, ambona”, ale jako żywa, troszcząca się wspólnota, sąsiad z ulicy czy klatki schodowej, nie jest lepszym gwarantem na nadchodzący kryzys…
Paweł Chojecki
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka