W sytuacji, z jaką mamy dziś do czynienia – gwałtownym odlewarowywaniem rynku – nie ma dla inwestorów bezpiecznej przystani (safe heaven). Gdy spada podaż pieniądza (na razie jeszcze bardzo nie spada, ale można oczekiwać jej spadku w związku z kryzysem kredytowym), to tanieje zasadniczo wszystko poza samym pieniądzem. W trakcie spadków ceny niemal wszystkich aktywów są ze sobą bardzo blisko skorelowane. Wynika to z tego, że gdy jedna rzecz tanieje (np. akcje), to robi się względnie atrakcyjna jako alternatywa dla tych, które jeszcze nie obniżyły swojej ceny. Tendencji powszechnego spadku opierają się wyłącznie instrumenty całkowicie bezpieczne, a przynajmniej jako takie postrzegane, czyli obligacje rządowe.
W grupie aktywów bezpiecznych w czasie kryzysu, który nie będzie miał (wszystko na to na razie wskazuje) charakteru inflacyjnego, obok gotówki i obligacji nie znajduje się, moim zdaniem, złoto. Jest tak z kilku powodów:
1. Cena złota jest silnie skorelowana z cenami wielu innych surowców. Wszystkie znacząco ostatnio staniały. Należą do nich inne metale szlachetne (platyna – 55% od szczytu, srebro – 44%), surowce energetyczne (ropa - 45%) i metale kolorowe (miedź -40%). Jeśli ktoś uważa, że złoto w takich warunkach zachowa się inaczej, to musi mieć jakieś bardzo poważne podstawy.
2. Wraz z osłabieniem gospodarczym przyjdzie spadek popytu na złoto w krajach bliskiego i dalekiego Wschodu, o których mówi się, że są najbardziej obiecującymi rynkami dla jubilerskich zastosowań tego metalu. Czeka nas też spadek popytu na złoto w zwalniającym przemyśle.
3. Banki centralne mogą powrócić do sprzedaży złota, kierując się chęcią podreperowania nadszarpniętych ratowaniem sektora bankowego budżetów.
4. Ruchy na rynku walutowym i wysoka zmienność zastopowały ostro carry trade.
5. Nie wierzę w siłę inwestorów indywidualnych – to, że sztabki i monety zostały wykupione o niczym nie świadczy, oprócz złej polityki zapasów w mennicach. Gdy złoto zacznie lecieć w dół, boom detaliczny raptownie się urwie.
Podsumowując, nie widzę powodów, by złoto miało w najbliższym czasie dalej drożeć, choć zwiększone zainteresowanie spanikowanych inwestorów indywidualnych i niepewność na rynku nie pozwolą mu pewnie bardzo stanieć. Nie wykluczone jednak, że przyjdzie nam przed końcem roku testować ostatnie dołki.
Maciej Bitner