Poglądy polityczne już dawno decydują o sposobie działania. Jak tylko PiS wygrała wybory pięć lat temu, to PO, Tusk i elity wspierające ówczesną opozycję, wraz z częścią mediów rozpoczęli ciągły atak i na braci Kaczyńskich, na rząd, i na PiS oraz jej zwolenników. Hasło do tego dał oczywiście D. Tusk, nazywając pogardliwie Polaków – „moherowymi beretami”. Rzeczywiście, ci biedni ludzie nie chodzili „wystrzałowo” ubrani, ani nie rozbijali się w drogich limuzynach. Byli łatwym celem, gdyż byli słabi i bezbronni. Ponieważ ówczesna opozycja zyskała dzięki temu poklask, to eskalacja zła i nienawiści zaczęła się rozwijać. A ponieważ w dalszym ciągu chwalono PO i D. Tuska za „trafne opisywanie rzeczywistości”, to stawali się coraz bardziej cyniczni i bezczelni.
Gdy PO doszła do władzy trzy lata temu, to zamiast rozpocząć bardzo potrzebny proces reformowania Polski, zajęła się procesem niszczenia opozycji – czyli braci Kaczynskich i partii PiS. Robiono to wszelkimi sposobami:
- rocznicę obchodzenia uroczystości katyńskich podzielono na dwa etapy;
- dopuszczono się rażących zaniedbań w przygotowaniu tego etapu wizyty, w której brał udział św. pamięci pan prezydent L. Kaczyński wraz z elitą;
- o katastrofę zaczęto obwiniać pilotów i pana prezydenta;
- pod Pałacem Prezydenckim rząd D. Tuska wycofał się ze swoich zadań zapewnienia bezpieczeństwa publicznego i z powodu braku interwencji służb porządkowych doszło do zabójstwa człowieka modlącego się pod krzyżem, przez młodocianego zwolennika władzy PO;
- za to również obwiniano J. Kaczyńskiego i PiS. Byli nawet tacy, którzy otwarcie twierdzili, że „dobrze mu tak”;
- Palikot zaczął głosić, że J. Kaczyński doprowadzi do zamachu na prezydenta Komorowskiego. Czyli – to on posiał ziarno, z którego mógł zrodzić się pomysł na zamach terrorystyczny o podłożu politycznym. Ale nikt nie zwrócił mu na to uwagi. Zresztą nie tylko na to.
Pamiętam, jak Palikot wielokrotnie oznajmiał, że już po tragedii smoleńskiej widział Przemysława Gosiewskiego przechadzającego się po peronie we Włoszczowej. I media sprzyjające władzy PO nie kryły z tego powodu zadowolenia. Zupełnie inaczej reagowano, gdy redaktor ośmielił się postawić pytanie, czy oficer BOR-u przeżył katastrofę i zadzwonił do swojej małżonki. Pytanie to nie było kpiną z cudzej tragedii, gdyż podobno karetki pogotowia woziły rannych, którzy przeżyli ten wypadek. Ale, że nie pozwolono ustalić, gdzie ci ranni zostali wywiezieni, to podano do oficjalnej wiadomości, że tej katastrofy nikt nie przeżył. Oczywiście nagonka na tego dziennikarza trwała kilka dni. Zwolennicy władzy PO nie kryli z powodu tego artykułu swego oburzenia.
Nic dziwnego, że zwolennicy władzy PO poczuli się na tyle silni i bezkarni, że ktoś dopuścił się następnego morderstwa.
Należy podkreślić, że ze strony PiS-u nigdy nie padły wezwania do eksterminowania kogokolwiek, a wierchuszka PO używała takich haseł przeciwko PiS.
Natychmiast po tym morderstwie w Łodzi, redaktor Rolicki zaczął oskarżać PiS odpowiedzialnością o atmosferę nienawiści wytworzoną w polskiej polityce. Podobnie uważa poseł PO Nojman, twierdząc, że to Kaczyński podgrzewa atmosferę i to on jest winny. Nojman uważa, że ponieważ w tym biurze było pięć osób, to powinni się obronić. Zadziwiająca zgodność komentatorów co do tego, że to poszkodowani są winni temu, że jeden z nich nie żyje, a drugiemu poderżnięto gardło. Rolicki snuje dalsze wywody, że było to morderstwo „zastępcze” – tak jakby chciał zachęcić do podjęcia próby zamordowania J. Kaczyńskiego. Jak to świadczy o zwolennikach władzy PO i sposobie uprawiania przez nich propagandy?
Wpisuje się w tę nagonkę L. Miller twierdząc podobnie jak tamci komentatorzy, że to J. Kaczyński jest winien i dodaje, że każdy klub mógł być tak zaatakowany. Otóż nie każdy, gdyż zarówno PZPR jak i SLD atakowały skutecznie innych. Za przykład może służyć zabójstwo księdza J. Popiełuszki i wiele innych niewyjaśnionych morderstw. A za czasów wolnej Polski zabójstwo K. Olewnika, gen. M. Papały i wiele innych zaginięć i dziwnych wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
Posłanka PO Kidawa-Błońska uważa, że słowa mają niewielki wpływ na ludzi. Czysta demagogia. Słowa odgrywają decydującą rolę zarówno w procesie nauczania, jak również w kształtowaniu atmosfery politycznej, oraz w sianiu propagandy.
Zwolennicy władzy PO nadal utrzymują, że to eskalacja nienawiści prowadzona przez J. Kaczyńskiego doprowadziła do takich działań. Niech będą spokojni. Im nic nie grozi, gdyż wśród zwolenników PiS nie ma morderców, oficerów SB i ich TW. Przytacza się również i takie argumenty, że morderca mógł wejść do jakiegokolwiek sklepu, np. z warzywami. Jest to wykluczone, gdyż morderca twierdził, że nienawidzi zwolenników PiS-u i jego głównym celem jest J. Kaczyński, a nie jakiś anonimowy sprzedawca.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. Zauważyłem, że dopiero D. Tusk, w swoim wystąpieniu złożył kondolencje rodzinom ofiar tego tragicznego wypadku.
Inne tematy w dziale Polityka