Zapraszam na fotograficzną wyprawę do USA. Możecie ją odbyć bez konieczności posiadania wizy. Ostatnio Kongres Stanów Zjednoczonych podał do publicznej wiadomości, że w najbliższym czasie nie będzie tracił cennego czasu na rozpatrywanie kwestii zmian przepisów imigracyjnych. Zanim staniecie więc kiedykolwiek w kolejce do konsulatu, proponuję garśc informacji praktycznych na temat tego kraju oraz jak rozmawiać z konsulem, by otrzymać wizę.

W tym roku zamarzyło się nam wypróbować transatlantycką ofertę LOTu. Dreamlinerem za ocean! Pierwszym etapem podróży był przelot Eurolotem do Warszawy. Eurolot niedawno wymienil wiekowe ATR na nowe, sympatyczne Bombardiery Q400, zabierające na pokład 78 pasażerów.

Do Warszawy lecimy raptem kilkadziesiąt minut. Pasażerom serwuje się na tej trasie małe, chrupiące przekąski i soki.
Lot za ocean w sezonie letnim? Przygotujcie się na wydatek w wysokości ponad 4000 złotych. By nieco zaoszczędzić, polecam wyprawy w maju lub październiku, kiedy ceny biletów lotniczych bedą o połowę niższe, a pogoda bardzo przyjemna.
W Warszawie czekała nas miła niespodzianka, a w zasadzie dwie - nasz Dreamliner jest w pełni sprawny i wylecimy o czasie, a druga: jeden z naszych podróżników, który wykupił bilet w klasie premium (w promocji letniej 100 złotych drożej niż w klasie ekonomicznej) został przeniesiony z powodu nadmiaru pasażerów na dzisiejszy lot do klasy... BUSINESS!!! a drugi z ekonomicznej do premium. Mniam :-)
Na lotnisku im. F. Chopina widzieliśmy też parkującego Dream'ka o rejestracji SP-LRE. A skoro samoloty rejestruje sie alfabetycznie, więc to już piąty (od SP-LRA do E) Dreamliner we flocie LOTu. Kolejny, szósty przyleci na wiosnę 2014. Lot zakupił w sumie 8 sztuk. Marzy nam się przywrócenie lotów do USA z Krakowa!

Chicago! Chicago! Sweet home.... Zdradzę, że na zdjęciu powyżej to nie widok z okna samolotu ale z 95 piętra budynku John Hancock w Chicago. Ulokowano tu restauracje i bar The Signature Room. Atrakcja: wstęp wolny a ceny drinków niewiele wyższe niż w zwykłym barze. Niesamowite widoki!

Mówią, że dolary w Ameryce leżą na ulicy. Mała poprawka - miliony dolarów, a dokładnie nie na ulicy, a w Muzeum Rezerw Federalnych przy LaSalle Street w Chicago :)

Sears Tower w Chicago, od jakiegoś czasu występuje pod nazwą Willis Tower ( w Ameryce jest wszystko na sprzedaż). Przez dziesięciolecia był najwyższym budynkiem świata. Obecnie ten zaszczytny tytuł przypadł w udziale Burj Chalifa w Dubaju. Sears/Willis to światowy numer 9. tak zwany Skydeck, ulokowany na 99 piętrze. Za wstęp zapłacimy 18 dolarow od osoby.

Wysoki budynek o nieregularnych kształtach, to Aqua Tower w Chicago. Najwyższy budynek świata w kategorii: zaprojektowany przez kobietę architektkę, Jeanne Gang, liczy 86 pięter. Amerykanie są wprawieni w wyszukiwanie kategorii, w jakich są pierwsi lub najlepsi. Mistrzostwa Świata w sporcie, który występuje tylko tam, dlaczego nie?

Podczas wyprawy odwiedziliśmy kilka dużych miast w Stanach.Tu: Chicago, które może się pochwalić - naszym zdaniem - najładniejszym downtown, a zwłaszcza tzw lakefront. Tu: widziane z Solidarity Drive. Przy tej ulicy znajdują się też pomniki Kopernika i Kościuszki (Thaddeus'a). To tu usłyszysz zdanie: - "Skocz no, Staszek, na korner po breda"....

Pierogi mrożone, wersja dla tubylców. Byle duża porcja... Polacy wolą kupić je w polskim sklepie ,których tu mnogość. U Bobaka w Chicago , na przykład, kupisz chleb, wędliny, słodycze i polską prasę.

Polecamy przejażdżkę statkiem po rzece Chicago. a nuż spotkamy na statku wycieczkowym Julię Roberts? (pamiętna scena na statku z filmu "Mój chłopakl się żeni" była nakręcona właśnie tu). Koszt rejsu:40 dolarów od osoby. Kompendium wiedzy na temat architektury i historii miasta, które ulokowało się wzdłuż rzeki wpływającej tu do jeziora Michigan. Jednym z większych projektów, było odwrócenie biegu rzeki Chicago, zrobiono to ze względów higienicznych, aby do kranów w domach nie wpływała woda pompowana z jeziora z niechcianą zawartością....

Ok. Chicago zaliczone, jedziemy w Amerykę... Nasza trasa: New York, New Haven, Boston, New Hampshire, Niagara Falls, Cleveland, i powrót na samolot do kraju do Chicago.

Na lotnisku O'Hare w jednej z większych wypożyczalni wynajmujemy samochód. Płacimy przez internet w tzw. przedpłacie. Wychodzi nawet do 20% taniej niż płacąc przy zwrocie samochodu. Polecam, bo po rabacie to około 420 dolarow za cały tydzień. Cena zawiera pełne ubezpieczenie. Umowa najmu stanowi dowód ubezpieczenia. Wrzucamy ją czym prędzej do schowka w samochodzie bo okazanie ubezpieczenia jest wymagane przy każdej kontroli policji . W schowku dokument jest bezpieczny i zawsze dostępny. Do wypożyczenia wymagana jest karta kredytowa (nie debetowa czy inna, ale właśnie kredytowa) i prawo jazdy. Może być polskie. Acha - prowadzić może tylko jeden kierowca, ten na ktorego opiewa umowa najmu. Za każdego kolejnego kierowcę dopisanego do umowy należy dopłacić. Spóźnienie się ze zwrotem samochodu kosztuje! Doliczają wtedy kwotę za cały kolejny dzień, ponad 80 dolarów. Ubezpieczenie, ktore wykupuje się, pokrywa szkody tylko do określonego limitu. Resztę płaci się z własnej kieszeni. Tak jest z każdym ubezpieczeniem komunikacyjnym w Stanach, więc kierowcy w Ameryce się pilnują, bo wiedzą że jedna chwila nieuwagi i można do końca życia spłacać odszkodowanie wysądzone przez ofiarę ewentualnego wypadku.
Cena benzyny - około 4 dolary za galon amerykański (okolo 3.8 litra). W USA paliwo zdrożalo w ciągu ostatnich 10 lat ponad dwukrotnie.

Drogi są bardzo z różnicowane.Betonowe, asfaltowe. Niektóre w bardzo dobrym stanie, inne -niekoniecznie.
Generalnie sa one dopasowane do potrzeb, czyli po 4, 5 pasów w wiekszych aglomeracjach i nie więcej jak 2 pasy poza skupiskami ludzi. Ograniczenia prędkości na autostradach, to w zależności od stanu, od 55 mil na godzinę do 75. Generalnie wjeżdża się na autostradę, przyspiesza do dozwolonej +5 mil i włącza się tempomat (cruise control). Nie spotkaliśmy piratów drogowych. Wszyscy, włączając ciężarówki jadą z bardzo podobną prędkością, nie ma więc powodu do wyprzedzania, w otoczeniu tych samych samochodów jedziemy nawet przez kilka godzin. Co jakiś czas można zobaczyć (nie)oznakowany samochód policyjny, stojący na specjalnie usypanym wzgórku, tak jakby przygotowany do startu za ewentualnym piratem.

Opłaty za autostrady. Inne w każdym stanie. Na przykład w Illinois płaci sie do koszyka bilonem na wybranych odcinkach autostrad ale tylko w okolicach Chicago. W Indianie pobiera sie bilet na wjeżdzie i płaci kartą lub gotówką w automacie przy wyjeździe. Podobnie w Ohio, ale w Pensywanii, autostrady są darmowe.

Oznakowanie duże, czytelne i często pokazuje, na który pas należy się ustawić przy zjeździe. Zgubić się jest tutaj naprawdę dużą sztuką. Czy równie dobrze będą w przyszłości oznakowane polskie drogi? Czy doczekamy?...

Hotele. Przy wjeżdzie do każdego stanu spotykamy tzw. Travel Center. Tu zatrzymujemy się i zabieramy informator ,zawierający kupony rabatowe do hoteli. Hotele ulokowane są na zjazdach z autostrad, po kilka przy każdym zjeździe (przyklad na zdjęciu). W naszym informatorze znajdujemy zjazd, do którego zamierzamy dotrzeć danego dnia. Wybieramy hotel na nasza kieszeń. Wyrywamy kupon, na ktorym jest cena hotelu i z nim meldujemy się na recepcji. To sposób na oszczędności jak i planowanie podrózy. Wszyscy tak robią.

Ważna informacja: w Nowym Jorku płaci się słono za parkingi , podobnie, za przejazdy mostami. Polecamy parking na Staten Island za 5 dolarów na cały dzień i przeprawę bezpłatnym promem pasażerskim na Manhattan.Trudno oprzec się wspaniałym widokom i na Statue of Liberty jaki i Dolny Manhattan. Prom odpływa co kilkanaście minut i kursuje praktycznie przez 24 godziny. Przeprawa trwa okolo 20 minut. Po samym Manhattanie poruszamy się metrem (Subway) i pieszo.

Wspomniana wyżej statua. Rejsy wycieczkowe do Statue of Liberty i Ellis Island wypływają z Manhattanu, zaraz obok terminalu promowego. Przygotujcie się na bramki i prześwietlenie bagażu!

Dolny Manhattan i One World Trade Center w budowie.

Vincent w Metropolitan Museum

Ten obrazek mówi sam za siebie. Multi Kulti to nie w Ameryce. A jak się nie podoba - droga wolna. Na porządku dziennym jest noszenie wszelkiego rodzaju odzieży z flagami amerykańskimi czy umieszczanie przed domem (front yard) masztu z flagą. Ze względu na mnogość flag, towarzysz podróży zastanawiał się, czy byliśmy tam w czasie jakiegoś święta narodowego? A to zwykłe zachowanie zwykłych mieszkańców kochających swój kraj czy też stan. Zachowują się tak cały rok.

Dużo kontrastów. Obok wspaniałych wieżowców, biedniutkie farmy. Wracając wzdłuż wybrzeża jeziora Ontario, lokalną drogą, spotkaliśmy wiele miejscowości zamieszkałych przez Amiszów. Przez szacunek dla nich, nie robiliśmy zdjęć. Wybrali surowe i mniej wygodne życie z dala od zgiełku wielkich miast i wyścigu szczurów w korporacjach.

Wodospad Niagara (po tutejszemu Najagra). Szumi głośśśśśśśno! Koszt półgodzinnego rejsu statkiem wynosi 15 dolarów od osoby. Obowiązkowy punkt wycieczki!
W ciągu tygodnia przejechaliśmy blisko 4000 kilometrów, odwiedziliśmy 9 stanow, 3 uczelnie (Yale, MIT, Harvard), kilkanaście muzeów. Zamoczyliśmy nogi w Atlantyku i dużo czasu spędziliśmy w samochodzie ( o wiele za duzo, co odczuły trochę nasze kręgosłupy).

I na koniec spotkala nas jeszcze jedna niespodzianka, Dreamliner się jednak zepsuł. Odwołano lot. Umieszczono nas w hotelu (hmm, jakości tego hotelu nie skomentuję) i kolejnego dnia polecieliśmy do Polski Lufthansą przez Frankfurt, wysłużonym i sprawdzonym Jumbo. To nie był Dreamliner, raczej "Real-Liner" :)
Na zakończenie obiecana we wstępie porada jak rozmawiać z konsulem, aby otrzymać wizę do USA: Zaplanujcie podobną wyprawę, możecie wykorzystać powyższe informację, znajdźcie miejsca i hotele które chcecie odwiedzić. Pokażcie konsulowi ewentualne dokonane wcześniej rezerwacje on-line w hotelach, muzeach, innych atrakcjach. Gwarantuję wam, że jako prawdziwi podróżnicy nie będziecie mieli problemów z otrzymaniem wizy. Konsul nie zechce wam po prostu zepsuć tej wyprawy, którą zamieniliście już częściowo w konkrety. I najważniejsze - zawsze mówcie konsulowi prawdę.
Powodzenia :)
Bez Pana Boga, zielonej herbaty, książek, zwierząt przy boku, radia przy uchu,nie byłabym sobą. Wierzę w prawdziwą przyjażń i miłość. Cenię ludzi, mających dystans do własnych wad. Czasem troszkę nostalgicznie, czasem filozoficznie. Z sercem na dłoni. Nie znam się na polityce. Bliżej mi do psychologii i literatury.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości