JacekKaminski JacekKaminski
1094
BLOG

Bogaci nie mają prawa cierpieć? polemika z Pawłem Jędrzejewskim.

JacekKaminski JacekKaminski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

Właśnie przeczytałem wpis Pawła Jędrzejewskiego na temat raperskiego kawałka Maty i jeszcze nie mogę się otrząsnąć z szoku. Wpis Pawła Jędrzejewskiego pokazuje, że z naszym społeczeństwem i jego priorytetami jest coś mocno nie tak. Mogłoby się wydawać, że reper Mata rapuje tylko na temat hermetycznego środowiska bogatych mieszkańców Warszawy, dla których kasa i kariera to sprawy najważniejsze. No ale jak się przeczyta wpis Pawła Jędrzejewskiego, to widać, że autor jest identyczny jak rodzice owych nastolatków. W prymitywny sposób wszystko sprowadził do pieniędzy. Jego zdaniem, jak człowiek ma pieniądze to jest szczęśliwy, a jak mówi, że nie jest, to kłamie. Od kiedy to w katolickiej, konserwatywnej Polsce człowieczeństwo mierzy się na grubość portfela?


Ja ze swojej strony mogę państwu zarysować rzeczywistość szkoły prywatnej lat 90tych, do której miałem przyjemność lub nieprzyjemność uczęszczać przez rok. Była to jedna klasa szkoły podstawowej, kiedy to rodzice postanowili mnie przenieść ze względu na "patologię" szkoły publicznej, której to ja osobiście nie dostrzegałem. Chodziłem więc przez rok, do szkoły której autentycznie nienawidziłem. Nienawidziłem tego, że wszyscy grają w baseballa, a w piłkę czy kosza grają tak jakby nigdy nie byli na boisku. Nie znosiłem fakultetów, jeżdżenia codziennie do szkoły autobusem jak w filmach z USA. Szkołą rządziły dzieciaki i czuło się ich samotność. Mogli rzucać petardy na lekcjach, a nauczyciel nie bardzo się tym interesował. Mieli zegarki, którymi potrafili przełączać TV na wystawach sklepowych, mieli kasę i byli dobrze ubrani i ładni. Czuło się, że jestem trochę z innego świata i dodam jeszcze na sam koniec, że ja byłem stawiany za wzór! Przez wychowawcę klasy byłem oficjalnie na zebraniach, ale także przed klasą stawiany za wzór. Czego? Koleżeństwa! Po prostu tam nie było żadnej klasy, tylko zlepek wolnych elektronów, które miały kasę, czuły się kimś lepszym, ale jednocześnie tęskniły na czymś zwykłym i normalnym. Dzieciaki kasy nie potrzebują. Dzieciaki potrzebują czasu i siebie wzajemnie. Tego nie rozumieli chyba rodzice w latach 90-tych, ale widać że i w 3 dekadzie XXI wieku nie jest lepiej. W szkole spędziłem rok i przeniosłem się z powrotem do starej klasy. 


Nie bardzo wiem, jak można mieć sumienie napisać, że jak ktoś ma pieniądze, to jego cierpienie nie ma prawa istnieć? Nie wiem co za mieszanka złości, kompleksów i prymitywnego spojrzenia na życie, może wykluć takie słowa. Cierpienie jest sprawą subiektywną i są jego różne rodzaje i odcienie. Zbigniew Boniek zwykł mówić mądre słowa na temat swojego dzieciństwa. "Nie wiele mieliśmy, ale niczego nam nie brakowało". Nie wiem więc, czemu Pan Jędrzejewski apeluje o oddawanie pieniędzy na dzieci z blokowisk? Ja sam wychowałem się na blokowisku i wolałem być na nim i w mojej szkole, niż w szkole prywatnej, która była fatamorganą, złożoną z rodzicielskich w ambicji i potrzeby św. spokoju. Jak do nas na podwórko przyszedł koleś z pobliskich domków, to dostał w ryja i miał nie przychodzić. Jak on się mógł czuć w swoim domku? Co z tego, że jego tata miał firmę i jeździł Mercedesem? Czy dla 12 latka,15 latka to jest takie istotne? Mam wrażenie, że dzieciaki są w Polsce czasem mądrzejsze od dorosłych.Na pewno nastolatek Mata jest mądrzejszy od publicysty Jędrzejewskiego, któremu w głowie się nie mieści, że bogaty dzieciak może cierpieć. Bo przecież współczucie i uraza są zarezerwowane dla ludu, który nie mając pieniędzy, ma chociażby prawo do sprawiedliwego cierpienia, które to starają się teraz ci bogaci ukraść, swoim cierpieniem? i nie idealnym światem?! Boże. Jakie to jest prymitywne podejście.  


No koniec trochę o samym kawałku i sytuacji dzieciaków. Dzieciaki są między młotem a kowadłem. Z jednej strony mamy czasy, kiedy stare twardo-rękie wychowanie odchodzi w niepamięć i na jego miejsce nie bardzo pojawia się coś nowego. Można powiedzieć, że dzieciakom jest lepiej, bo więcej mogą.Dziecko jednak potrzebuje ram i jeśli ich nie ma, czuje się samotne, mogą czuć się nieszczęśliwe itd...Z drugiej strony mamy wymagania. Żyjemy w kapitalizmie, w którym trzeba się ścigać, trzeba być lepszym i trzeba osiągać. No i często od tych dzieciaków, których zostawia się samym sobie, często wymaga się, że owo danie im przestrzeni w pewnych sprawach, sprawi że będą wyjątkowe, mądre i będą się świetnie uczyć. Tak jakby wychowanie w dzisiejszych czasach było pase. Dziecko poradzi sobie lepiej, jak da się mu swobodę i wtedy wyrośnie na porządnego człowieka, czyli takiego co osiąga 5-ki itd...Lepiej być kumplem niż rodzicem. Tylko to prowadzi do sytuacji, w której dzieciaki same siebie mają w zasadzie wychować. Mają być wyniki, ale owe wyniki wynikają ze swobody, a nie koniecznie relacji, której przecież każdy potrzebuje. Jeśli ktoś pije przed szkołą i nikt tego nie zauważa, to to jest w moim odczuciu wołanie o granice. Dziecko ma tendencje do testowania owych granic i może wręcz wymuszać ich zarysowanie, właśnie poprzez zachowania nieakceptowalne. 


Mamy epidemie problemów psychicznych wśród dzieci, mamy coraz więcej samobójstw wśród nastolatków. Ja osobiście byłbym daleki, od tak bezdusznego traktowania głosu człowieka, którego młode pokolenie uważa przecież za jakiegoś reprezentanta. Jeszcze raz cytuje słowa Zbigniewa Bońka"Nie wiele mieliśmy,ale niczego nam nie brakowało" i polecam się zastanowić, czy to samo powiedział by Mata i jego pokolenie. Bo ja mam wrażenie, że ten kawałek mógłby się nazywać "Wiele mamy(w sensie materialnym), ale najważniejszego nam brakuje(w sensie emocjonalnym)".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo