Po sukcesach książek Andrzeja Sapkowskiego, a potem gier naszego rodzimego studia CDPR globalna platforma TV(Netflix) zdecydowała się na zekranizowanie przygód Geralta. Każdy kto choć trochę się w tym orientuje wie, że Netflix to platforma z jasno określonym światopoglądem. Jest to światopogląd lewicowo-liberalny. Jest tam serial braci Wachowskich Sens8(nawet fajny), w którym w zasadzie zupełnie poza fabułą, są eksponowane dziwne sceny seksu....Dziwne, bo facet hetero, uprawia seks z innym facetem hetero i potem wychodzi na to, że to było: "Wow. Dude...i mean. That was something..pffff...aweseme and suprising" i generalnie przesłanie jest takie, że "open your mind, sky is the limit". Bracia Wachowscy już dawno swoje głowy pootwierali i sięgnęli chmur, bo w międzyczasie stali się siostrami Wachowskimi. Poza Sense8 są też inne seriale "progresywne", które jednak zaliczają spektakularną klapę za klapą.
Na przeciwległym biegunie do progresywnych serialowych klap Netflixa stoi sukces uniwersum Wiedzmińskiego. Uniwersum, które jest jednak jak by się mogło wydawać bardzo pasujące Netflixowi i bardzo nowoczesne. Są tam bowiem wyzwolone silne kobiety, jest tam krytyka nacjonalizmu, można dostrzec wiele momentów, w których uczłowieczana jest odmienność, inność. Z drugiej strony jest to świat "tradycyjny" w tym sensie że nie nikt tam nawet nie słyszał o gender, białej supremacji, mizoginach i feministkach itd...Geralt jest mężczyzną, a kobiety są kobietami. Świat ma słowiański charakter, w którym są elfy i krasnoludy, nie ma jednak Chińczyków i czarnych i to zdaje się być małym problemem. Najwyraźniej Wiedzmińska opowieść o tolerancji , to nie Netflixowa opowieść o jednakowość i tu jest kłopot, ale też bardzo ciekawy proces który jest dużo szerszy niż tylko kwestia ekranizacji powieści Sapkowskiego.
Chodzi o to, że nikomu nie przeszkadza to że w Wiedzminie kobiety nie siedzą przy garach, że patrioci to w zasadzie nacjonaliści, że świat kręci się wokół władzy, że kler nie jest święty a potwory czasem okazują się bardziej ludzkie, od wydawałoby się najlepszych z ludzi. Nie było żadnych prawicowych ekscesów, nie było też lewicowych zachwytów. Wszyscy są zgodni, ze jest to świat po prostu PRAWDZIWY. Prawdziwych ludzi i prawdziwych relacji. Co najważniejsze, to to że właśnie taki świat ludzie pokochali.Może też z tego powodu, że ten w którym żyją opowiada im zupełnie inną historyjkę?
Zaczęło się jednak od plotek że pomysł na seriale jest z grubsza taki: "Wiedzmini to geje, co tworzą patchworkową rodzinę wychowując Ciri i żyją w świecie nietolerancji, z którą walczą". Można to mam nadzieję uznać za zbytnie przegięcie. Teraz jednak pojawił się ranking aktorów, którzy mogliby grać Geralta i są wśród nich czarni aktorzy. Przypomnę tylko, że Geralt jest też znany pod pseudonimem "Biały Wilk". http://www.ign.com/articles/2018/02/08/the-witcher-15-actors-who-could-play-geralt-in-the-netflix-series . Pod tym artykułem zaczęła się fala krytyki i zdziwienie fanów, ale także krytyka krytyków. Bo okazuje się, że ludzie którzy nie chcą czarnego Geralta to rasiści.
To jest dla mnie niezwykle ciekawa sprawa. Obserwujemy bowiem zderzenie jakby dwóch światów..i co najciekawsze to nie wiadomo, który z nich jest bardziej realny. Ten wymyślony, w którym jednak facet to facet(nawet jak pod pantoflem) a kobieta to kobieta, czy jednak ten świat w którym żyjemy, który jednak mówi że czarny może być białym, a Geraltem mogłaby być w zasadzie kobieta? Można tu zaobserwować porażkę marksistowskiej, nowoczesnej jednakowości z realną prawdziwą tolerancją i różnorodnością/tożsamością.Ludzie po prostu protestują przeciw sztucznej jednakowości, a optują za realną, choć trudną tolerancją.tożsamością i różnorodnością. Widzimy także jak na tacy walkę z tym czego ludzie pragną(widzowie) z tendencjami góry która chciała by im zaserwować coś innego(poprawna politycznie platforma Netflix). Tutaj jak w pigułce widzimy to co dzieje się na świecie od paru lat...sam jestem ciekaw jak to się zakończy
