5 obserwujących
116 notek
63k odsłony
  744   0

" Głos wolny wolność ubezpieczający"

E. Zagrodzka
E. Zagrodzka

" Głos wolny wolność ubezpieczający" - taki tytuł miał słynny traktat polityczny wydany w 1743r. firmowany przez króla Stanisława Leszczyńskiego.  Mnie jednak chodzi o.. wolność w znacznie bliższych czasach, wolność w czasach, w których żyjemy? Na czym ona polega i czym różni się od anarchii, czyli wolności rozumianej jak w powiedzeniu: Wolnoć Tomku w swoim domku?

Kiedyśmy w symbolicznej dacie wyborów 4 czerwca 1989r odzyskali wolność,  wprowadzono zasady demokracji takiej, jaka jest rozumiana w nowoczesnych państwach zachodnich, a czego wyrażnym symbolem było zniesienie cenzury i likwidacja Urzędu na Mysiej, na początku lat dziewięćdziesiątych zrobił karierę przebój Elektrycznych Gitar: " Jesteśmy wolni, możemy iść. jesteśmy wolni, bo nie ma już nic." - Bardzo piękna i mądra piosenka nikt do tej pory i nikt teraz nie sformułował w tak lapidarny i poetycki sposób tego, cośmy osiągnęli wolnymi wyborami 4 czerwca 1989r i nie pokazał sensu do czego te zmiany dążą i co nas czeka w przyszłości. A czeka? W dzisiejszych czasach reform " dobrej zmiany" wielu znajdzie odpowiedż na to pytanie.  Ja swój stosunek do wolności obywatelskich najlepiej określam porównując to, co działo się w Stanie Wojennym z tym co dzieje się w czasach demokracji. Czy na tym tle nasza sytuacja wygląda lepiej?

Jak wyglądało podstawowe prawo obywatelskie za Komuny, czyli prawo do wyrażania swoich poglądów, co się przedkłada na prawo do strajków, manifestacji, wolności zgromadzeń, każdy wie. Oficjalnie zgromadzenia czy strajki nie były zakazane, ale wiadomo, że odpowiednie organy nie pozwalały na organizowanie zgromadzeń opozycyjnych do władzy. Naruszenie tego zakazu doprowadziło do masakry w Gdańsku w 1970r, a w czasach Gierka w 1970r strajki w Radomiu i Ursusie zostały brutalnie spacyfikowane, a strajkujący robotnicy jeszcze długo byli prześladowani przez Służbę Bezpieczeństwa. Trochę rozlużnienia w prawach do strajków i zgromadzeń buntujących się przeciwko władzy ludzi przyniosło powstanie Solidarności i rok 1981r. Jednak szybko tę wolność ukrócił Stan Wojenny. Stan Wojenny przyniósł prawny zakaz zgromadzeń powyżej trzech osób, a siły bezpieczeństwa - ZOMO zostały uprawnione w specjalne środki z możliwością użycia ostrej amunicji w celu tzw. przywracania porządku publicznego, czyli pacyfikowania strajków i nielegalnych zgromadzeń buntujących się ludzi. W Stanie Wojennym doszło do licznych nadużyć i samowoli służb specjalnych. Była więc tragedia w Kopalnii Wujek, pacyfikacja demonstracji we Wrocławiu czy strajku w Nowej Hucie i masakra w Lubinie w dniach 30 i 31 sierpnia 1982r. Ludność polska jednak jest z natury buntownicza i nie daje się okuć w kajdany. Od czasów kiedy po Stanie Wojennym przywrócono wolność legalnych, zgodnych z linią polityczną władzy zgromadzeń na 1 maja  zawsze szedł pochód pierwszomajowy nielegalny, organizowany przez nielegalną Solidarność. Do 1988r milicja brutalnie rozganiała opozycyjne pochody. Niejeden z Polaków średniego pokolenia pamięta rzucanie kamieniami w zomowców, okrzyki: gestapo czy precz z Komuną i razy po milicyjnych pałkach na swoich plecach. Pięknym absurdem czasów realnego socjalizmu było to, że choć społeczeństwo ne mogło się buntować, to... jak się buntowało to władza się ze społeczeństwem liczyła. Sekretarz PZPR, kiedy dowiadywał się, że klasa robotnicza strajkuje kazał się tym zająć i sprawdzić, dlaczego klasa robotnicza się buntuje, bo w socjaliżmie klasa robotnicza ma być zadowolona. Dlatego między innymi podczas strajków w 1981r wszystkie postulaty socjalne społeczeństwa władza spełniała. Dzisiaj obywatele mają prawo się buntować tylko ... po co? Władzy strajkujący obywatele wiszą i bierze ich na przetrzymanie. Aż strajk im się znudzi...

Prawo do buntowania się obywateli nie polega jednak na tym, że panuje zasada: wolnoć Tomku w swoim domku, nawet jak to w 1990r mówili aktorzy w telewizji: Jesteśmy we własnym domu!  Każde publiczne zgromadzenie ludności zabezpiecza policja i pilnuje, by nie dochodziło do czynów chuligańskich i naruszenia porządku publicznego. W celu przywracania porządku oddziały prewencji policji mają prawo użyć środków przymusu bezpośredniego. Najczęściej są to armatki wodne. W latach dziewięćdziesiątych, kiedy popularna była akcja: Idziemy na Belweder!, policja nie tak rzadko polewała ludzi wodą. A i tak od manifestującego prezydent Lech Wałęsa otrzymał gruszką w Matkę Boską w klapie. Szerokim echem i wywołało to liczne protesty odbiło się, kiedy rząd Platformy Obywatelskiego zezwolił policji na użycie gumowych kul, gdy protestujący górnicy wtargnęli do gmachu budynku rządu. Znane są istne bitwy kiboli z policją po meczach na ulicach miast w latach dziewięćdziesiątych. Do legendy weszły bitwy " patriotów" w kominiarkach z policją podczas Marszów Niepodległości. Ponieważ największe bitwy były w czasach rządów Platformy, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość - partia, którą środowiska prawicowe popierają, chuligani na Marszu Niepodległości są hamowani, prawicowi przywódcy mówią, że zadymy na marszach były... prowokacją policyjną, bo rząd Platformy nie mógł znieść, że... tak dużo jest patriotów w Polsce.

Lubię to! Skomentuj24 Napisz notkę Zgłoś nadużycie

Więcej na ten temat

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka