Jakelo Jakelo
211
BLOG

Łódzkie afery lustracyjne, albo TW "Jerzy" w to nie wierzy...

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 0

image


No i okazuje się, że współczesne łódzkie elity w jakimś stopniu nasycone są byłymi esbeckimi TeWuowcami, czyli les correspondantes cordiales jak mówią francuzi. Po "nielegale" Jabłońskim, który do niedawna robił u Zdanowskiej za wiceprezydenta Miasta Łodzi, wystrzeliła sprawa sędziego Grzegorza Gułajewskiego, aktualnie oskarżanego o kłamstwo lustracyjne. IPN znalazł esbeckie kwity, z których wynika, że były wiceprezes Sądu Rejonowego na Widzewie był w przeszłości TW "Jerzym". W przeciwieństwie do afery Jabłońskiego, o którego donosicielskiej działalności mało co wiadomo /wiadomo tylko, że usługi miał świadczyć poza krajem/, informacje na temat działalności Gułajewskiego są bardzo konkretne i mające bardzo brzydki zapach. Esbecki mariage Gulajewskiego rozpoczął się jeszcze w czasie solidarnościowego karnawału, kiedy był studentem i miał na celu rozpracowanie studenckiej opozycji. Akcji tej esbecja nadała kabaretowy kryptonim "Heca". To zakrawa na ironię, że w mieście słynącym ze strajków studenckich w 1981r. zarówno tego z lutego, który doprowadził do utworzenia NZS-u, jak i z grudnia, po "wybuchu" stanu wojennego, brutalnie stłumionego przez ZOMO, urząd sędziego piastuje człowiek w przeszłości wysługujący się juncie Jaruzelskiego, mającej na celu działania te i wszelką niezależną aktywność obywatelską rozbić i do tego swoją działalnością jawnie przyczyniający się. Kiedy rozpoczynałem studia prawnicze na UŁ w 1982r. a więc w pierwszym naborze w stanie wojennym, to co pamiętam z tamtych lat, to ostrzeżenia, że Wydział Prawa i Administracji został dokładnie wyiskany z opozycji nzetesowskiej, roi się od agentów i żadnej działalności niezależnej nie ma co podejmować. Ponoć limit przyjęć na studia zwiększono z 240 do 320 po to, by zasilić Wydział sługusami esbecji. Informacje na temat Gułajewskiego potwierdzają skalę i intensywność esbeckiej inflirtracji ówczesnego WPiA. 

Po studiach prawniczych, przez które z pewnością TW "Jerzy" przeszedł jak po maśle, został aplikantem lecz mariaż z esbecją trwał nadał. Tym razem oficer esbecji, któremu podlegał przydzielił mu rozpracowywanie łódzkiego środowiska prawniczego, najpierw prokuratorów, a następnie sędziów. Miał raportować Wilmowskiemu, esbekowi pracującemu "na odcinku organów wymiaru sprawiedliwości" kto z kim umówił się do kina, kto z kim sypia od czasu do czasu albo kto z kim wybrał się na wczasy itd... itp. Te rzeczy interesowały wtedy esbecję i w tych rzeczach na jej rzecz robił im wysługę Gułajewski. Czy interesuje także współczesne służby specjalne? Obawiam się, że tak. Sprawa zalatuje nieprzyjemnie na kilometry. Pikanterii dodaje okoliczność, że znaczna część ówczesnego środowiska prawniczego o takiej kolekcjonerskiej działalności esbecji wiedziała, pytanie, czy wiedziała, że esbecję wspiera aplikant Gułajewski. Aplikację ukończył i oto znajduje się dla niego etat sędziowski. Za wszechstronną wiedzę? Śmiem wątpić. Raczej za słówko poparcia, które ktoś komuś szepnął, by jeden z powiedzmy z czterech etatów dla nowoegzaminowanych aplikantów sędziowskich przypadł TW "Jerzemu". Formuła Prof. Adama Strzembosza o samooczyszczaniu się środowiska sędziowskiego za sprawą przypadku Gułajewskiego rozsypała się jak domek z kart. To środowisko dokonywało samoubabrania się...

Mijały lata, bo one to do siebie mają i sprawa się rypła, kobyłka u płotu... Po tym, jak IPN wyciągnął na światło dzienne esbeckie kwity na Gułajewskiego, ten wszystkiemu zaprzecza. Przed nim proces o kłamstwo lustracyjne lecz póki co TW "Jerzy" w to nie wierzy... że wreszcie mu to zrobiono. 

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka