“Nazistowski system stworzył zupełnie coś nowego, jeśli chodzi o deprawacje człowieka, o pohańbienie ludzkości. Personelem bijacym, właściwym katem I właściwym oprawcą wewnatrz obozów koncentracyjnych był nie policjant, czy strażnik niemiecki, lecz kolega-więzień. Gdy pani Kossak żegna sie ze swą straszliwą książką I gdy chce przeklnąc oprawców, to wymienia zaledwie trzy czy cztery nazwiska katów oficjalnych. Reszta nazwisk, które jej przychodza do głowy to nazwiska współwięźniów.” /…/

“W książce pani Kossak mnoży sie od obrazów, w których więźniowie z własnej woli, z własnej inicjatywy znecają się nad współwięźniami.
Pani Kossak opisuje jak Alma, “gruba i czerwona Żydówka”, bije batem schorowane, prawie konające kobiety, opisuje także, jak funkcyjne więźniarki okraedały z żywności, a raczej z okruchów żywności, głodujące koleżanki, jak nikczemnie znecały się nad koleżankami na tle wysyłania listów do rodzin.
Autorka pisze: “dwie trzecie funkcji obozowych zajmowały Żydówki: Żydówki jako kapo, oberkapo, Żydówki jako blokowe, forterki (zastępczynie blokowej), szrajberki (kierujące kancelaria obozu żeńskiego), Żydówki w politische (P. Abteilung policja obozowa), na fermie, w postcenzurze, w szrajsztubie (kancelarii obozowej)… Naczelna lekarka, Ena – Żydówka… Wszechpoteżna abministratorka obozu, Katia – Żydówka… Były wśród nich kobiety spokojne, opanowane I współwiężniarkom życzliwe… w olbrzymiej jednak wiekszości były to furie nieznające litości, grabiace z rozkoszą kobiety poddane ich władzy… “ W szpitalu, według opisu pani Kossak, współwięźniarki-pielęgniarki “nienawidziły chorych, pogardzały nimi… położnicom zabierano dzieci, by w oczach matki trzepnąć główką o piec lub zimą wyrzucić maleństwo przed blok na mróz”. Lekarka-współwięźniarka Ena (Żydówka) robiła zastrzyki uśmiercające.”
“Z otchłani” Zofii Kossak Lwów I Wilno, nr 1 , 10 listopada 1946r.
W dniach, w których Żydzi znów wzniecili płomyki swoich oczekiwań wobec polskiego ustawodawstwa i rządu może właśnie to trzebaby przypomnieć. Może badania, na których konieczność prowadzenia wskazują, powinny dotyczyć właśnie tego zagadnienia, opisanego przez Zofię Kossak-Szczucką ponad 70 lat temu w książeczce “Z(W) otchłani”, recenzowanej przez S. Cat-Mackiewicza.
Nie lubię Żydów, choć to jeszcze nie antysemityzm. Uważam jedynie, że trzeba wobec nich prowadzić odpowiednią politykę. Mają bowiem to do siebie, że pchają się wszędzie, a zwłaszcza na “górne” stanowiska. O.I.M. Bocheński pisząc o antysemityzmie w książeczce “Sto zabobonów”, zaliczając antysemityzm do zbioru zabobonów twierdził, że spowodowane jest to wysokim odsektiem ludzi wybitnie inteligentnych posród wszystkich Żydów. Byc może tak jest, z tym że widze coś jeszcze. Jest u Żydów jakiś zadziwiający pęd ku górze, ku sprawowaniu władzy nad innymi albo przynajmniej o wpływaniu na władzę. Żydzi lubią pośredniczyć pomiędzy władzą a ludem, pomiędzy producentem, a konsumentem. To trzeba wiedzieć. O tym trzeba pamiętać. Wskaźnik obecnośc Żydówek w żeńskim obozie koncentracyjnym na stanowiskach funkcyjnych świadczy o tym dobitnie. W zasadzie nie powinieniem ubolewać nad tym, że tam Żydówki były rzeczywistymi prześladowczyniami innych więżniarek, a nie Polki, ale tego nie robię. Mam nieoczekiwany dowód na tezę o pędzie żydostwa ku górze, ku władzy, a jeśli nie mogą jej piastować, to przynajmniej na nią wpływać.
Inne tematy w dziale Polityka