Chciałbym wszystkim czytelnikom Salonu 24 polecić obejrzenie wspaniałego filmu „Generał Nil”, który właśnie wchodzi do sprzedaży na DVD i kasetach video - o Emilu Fieldorfie - legendarnym przywódcy „Kedywu”, autorze jednej z najbardziej spektakularnych akcji polskiego podziemia(zabójstwa szefa gestapo Franza Kutschery w okupowanej Warszawie). Niemcy bali się go jak ognia, zbudował niesamowity polski oddział podziemny, który podczas II wojny światowej był jednym z najlepiej zorganizowanych na całym globie.
Ekranizację tej prawdziwej historii wielkiego polskiego bohatera polecam szczególnie osobom, które nie potrafią zrozumieć – dlaczego niektóre środowiska chcą wracać do spraw z historii, a inne mówią, że przypominanie o tym to „zemsta maluczkich” i „prymitywne babranie się w SB-ckich papierach”.
Może też dzięki temu obrazowi niektórzy zrozumieją dlaczego tak bardzo zaciekle kilka lat temu walczyłem z grupą przyjaciół o wypisanie z mapy Opola haniebnej nazwy jednego z największych „blokowisk”, na którym jest ul. Emila Fieldorfa. Mam nadzieje, że po obejrzeniu ekranizacji tej historii, która wydarzyła się naprawdę młodzi ludzie zobaczą jak bardzo było to niestosowane.
Mam nadzieje, że wkrótce również powstanie film o na razie mało znanym w Polsce Rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Komuniści robili wszystko co tylko było możliwe, aby wymazać go z pamięci. Moi rodzicie przez wszystkie szczeble swojej wieloletniej edukacji nie usłyszeli o nim ani razu. Obowiązywał bezwzględny zakaz wymawiania jego nazwiska. Dziś w szkole również ciężko o nim usłyszeć. A nie zdziwię się jak psikusa polskiej nomenklaturze zgotuje amerykańskie Hollywood i nakręci o nim film. Jego całe życie to gotowy scenariusz na kino akcji najwyższego kalibru. W 1914 jako nastolatek należał do zakazanego przez rosyjskie władze, polskiego harcerstwa. Brał udział w słynnej bitwie Warszawskiej, a potem w wyzwalaniu Wilna. Dwukrotnie odznaczony „Krzyżem Walecznych”. Pod II wojny dowodził Dywizją Piechoty a następnie powstałą z niej partyzantką. Na ochotnika poszedł do Auschwitz, gdzie organizował niesamowitą siatkę konspiracyjną. Zorganizował w obozie strukturę wojskową, która szykowała się do podjęcia bezpośrednich działań zbrojnych przeciwko SS. W nocy 27 kwietnia 1943 roku Pilecki uciekł z współwięźniami z Auschwitz i jako pierwszy przekazał pełny i tak rozległy raport o tym co się tam działo. Razem z AK przygotował plan ataku na obóz, do którego ostatecznie dowództwo polskie odstąpiło. Następnie dowodził jednym z oddziałów podczas „Powstania Warszawskiego”. Po 1945 roku zorganizował siatkę wywiadowczą w kraju. Generał Andres wydał mu rozkaz opuszczenia Ojczyzny ze względu na czyhające na niego niebezpieczeństwa. Rozkazu nie wykonał, dalej walczył o wolną Polskę. W 1948 został stracony przez polskich komunistów po fasadowym procesie poprzez strzał w tył głowy.
27 stycznia 2005 r., podczas uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz, Aleksander Kwaśniewski wymieniając parudziesięciu zasłużonych więźniów obozu pominął Witolda Pileckiego. Dopiero Lech Kaczyński 30 lipca 2006 roku – po 58 latach od jego śmierci odznaczył go Orderem Orła Białego.
2 kwietnia 2009 roku frakcja Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim zaproponowała, aby dzień śmierci Witolda Pileckiego(25 maja) był Międzynarodowym Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Wniosek odrzucono m.in. głosami Platformy Obywatelskiej i SLD.
Polacy nie są tak bogaci jak Niemcy, nie mają tylu komputerów i samochodów jak Japończycy, czy nowoczesnej infrastruktury jak Stany Zjednoczone, ale posiadają unikalne elementy swojej tożsamości i „prawdziwych wpsółczesnych supermanów”, których zazdrości nam cały świat. Generał Emil Fieldorf „Nil” czy Rotmistrz Witold Pilecki to słowa po, których powinniśmy być dumni, że jesteśmy częścią narodu, który wydał ich na świat.
Patryk Jaki
