Jakub Surowiec Jakub Surowiec
298
BLOG

Dlaczego powrót do Tradycji Katolickiej? Fakty i liczby mówią same za siebie…

Jakub Surowiec Jakub Surowiec Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Nie ukrywam, że od pewnego czasu jestem w trakcie pogłębiania wiary katolickiej i żywe zainteresowanie tematem skłoniło mnie do skreślenia kilku zdań na temat nie tyle obecnego kryzysu Kościoła czy niekończących się, często jałowych dyskusji przerzucających się prawnymi, liturgicznymi i moralnymi argumentami środowisk, ale własne odczucia i stan faktyczny.


Wszyscy wiemy, że wiernych w Kościele ubywa. Ostatnie dane Episkopatu mówią, że do naszych świątyń  w niedzielę uczęszcza niespełna 40 proc. katolików i jest to tendencja spadkowa. Tęgie głowy rozmyślają jak ratować Polskę przed losem Irlandii, Hiszpanii czy Włoch – krajów jeszcze kilkadziesiąt lat temu katolickich nie mniej niż nasza Ojczyzna. Znów nie będę przywoływał tych argumentów, ale jedynie nieliczne środowiska Tradycji Katolickiej – przywiązane do tzw. Mszy Świętej Trydenckiej zwaną również Mszą w klasycznym rycie rzymskim, zwracają uwagę na najważniejszy, moim zdaniem problem.


Spadek liczby wiernych, szczególnie na Zachodzie Europy i w USA jest ściśle związany z Soborem Watykańskim II i tzw. reformą liturgiczną, która dla laika objawia się odwróceniem kapłana twarzą do ludu i wprowadzeniem do Mszy języka narodowego. Pomijam gigantyczne dyskusje nt. przeróżnych problemów teologicznych, prawnych czy dyscyplinarnych związanych z wprowadzaniem tzw. Novus Ordo Missae (Nowego Porządku Mszy, Mszy posoborowej, zwykle w językach narodowych), ale skupię się na jednym, a właściwie dwóch faktach.


Niezaprzeczalną jest korelacja pustoszenia kościołów i masowej apostazji i dechrystianizacji z wprowadzeniem posoborowych zmian w liturgii z nową Mszą na czele. Każdy, kto odrobinę chociaż orientuje się w sytuacji Kościoła, wie, że Polska ze swoimi 40 proc. wiernych chodzących co niedziela do kościoła nadal pozostaje „zieloną wyspą” na oceanie apostazji Europy. Niemniej, tendencja i w naszym kraju jest spadkowa, a Kościół jest pod nieustannym ostrzałem i zdaje się chwiać w posadach.


Zostawmy na chwilę puste kościoły i spójrzmy na … kościoły i kaplice pełne! Taka sytuacja zazwyczaj ma miejsce tam, gdzie do łask wraca Msza Święta w tradycyjnym rycie rzymskim albo tam, gdzie nie została ona do końca wycofana. Zakony, instytuty czy duszpasterstwa Tradycji, szczególnie w Europie Zachodniej stają się oazami katolicyzmu na postapokaliptycznym polu gruzów dawnej Christianitas. Dość wspomnieć, że we Francji aż 25 proc. wyświęcanych kapłanów będzie sprawowało tradycyjną liturgię.


Żeby nie pozostać gołosłownym, wystarczy udać się w najbliższe miejsce odprawiania takiej Mszy. Świątynia czy kaplica jest zazwyczaj wypełniona i najbardziej uderza średnia wieku wiernych, która zwykle wynosi mniej niż 40 lat, a kapłani zajmujący się duszpasterstwem w takich środowiskach mówią z radością o ich przyszłości. Wielkie nadzieje budzi szczególnie zaangażowanie i postawa ludzi młodych, którzy wzrastając w takich środowiskach zwykle decydują się na posiadanie wielodzietnych rodzin.


Skoro więc mamy takie dwa argumenty, dlaczego hierarchia Kościoła zwykle niechętnie odnosi się do Mszy w klasycznym rycie rzymskim i częstokroć lekceważy prośby wiernych, którzy zachęceni Motu Proprio Summorum Pontificum papieża Benedykta XVI organizują się i sami występują z listami i petycjami o sprawowanie dawnej liturgii. Dlaczego, kiedy wszelkie metody duszpasterskie zawodzą, po prostu nie wrócić do tego, co przez długie wieki konstytuowało katolicką mentalność i umacniało wiarę?


Nie chcę zbytnio bawić się w psychologiczne analizy, ale znakomita większość obecnej hierarchii Kościoła swoją młodość przeżywała w atmosferze posoborowej „wiosny” i fali zmian postulowanych przez Watykan. Pomimo ostrzeżeń i napomnień takich hierarchów jak abp Marcel Lefebvre, zmiany w liturgii zostały dokonane i przyniosły katastrofalne skutki. Jak więc to odwrócić? Na zdrowy rozum, najprostszym rozwiązaniem byłby powrót do Tradycji, używania łaciny w liturgii i dawnego rytu wszystkich sakramentów. Takie rozwiązanie zdaje się nie nieść żadnego ryzyka, a jedynie mogłoby okazać się niezwykle trafnym ruchem, za którym stoją już teraz twarde fakty i liczby. Dużym argumentem za takim posunięciem jest stwierdzenie, które powtarza wielu wiernych katolików odnoszące się do sytuacji Kościoła - mianowicie "gorzej już być nie może", a powrót do korzeni rodzi nadzieję na zmiany, tym bardziej, że Kościół to instytucja dosłownie nie z tej Ziemi i w każdym momencie z łaską Chrystusa jego sytuacja może się odmienić.

https://twitter.com/j_surowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo