Wczoraj w programie „Teraz My”, który mogę oglądać tylko do połowy, bo potem leci „Warto rozmawiać” – no sorry Panowie but first things first – gościł mój kandydat do parlamentu w wyborach 2007 – Zbigniew Ziobro. Mrozowski zaczął rozmowę od wybrania symbolu IV RP – mógł to być o. Tadeusz Rydzyk, moherowy beret, dworzec Włoszczowa, kajdanki, dyktafon zwany gwoździem … Żart jednym słowem gimnazjalny.
Następnie zapytano się ministra sprawiedliwości o to, kto jest większym dla niego autorytetem (dziwne pytanie, no zastanówcie się czy sami byście potrafili skalować Autorytety?): Minister Religa czy o. Tadeusz Rydzyk. No i cieszą się jak dzieci Sekiel z Morozem. Bo jednego nad drugiego z przyczyn politycznych wynieść nie sposób. Ziobro skrępowany, trudno się dziwić. Dekiel z Morozem podnieceni dociskają. Ziobro o tym, że szanuje jednego i drugiego. A jakby tak autorytetem był i Religa to na wszelki wypadek przygotowano już nagranie, w którym Religa apeluje do Ziobry by przeprosił za Doktora G. Panowie, jeśli ktoś jest dla kogoś autorytetem, to nie znaczy, że robi się wszystko zgodnie z instrukcjami. Przygotowaliście żenujący program.
Wczoraj Paweł Wroński, publicysta "Gazety Wyborczej", w "Poranku Radia TOK FM" powiedział o premierze Jarosławie Kaczyńskim, że „wziął się za "Tygodnik Solidarność", wszystko rozłożył, wszystko skopał, nic nie potrafi zrobić. Pół życia na garnuszku mamusi, a pół życia na utrzymaniu wyborców”.
A redaktor Żenada swojego programu już nie zrobiła… O czym donoszę ze smutkiem…
Inne tematy w dziale Polityka