Elegancka sala wykładowa. Na katedrze leży Cosmopolitan i dwie książki: Zygmunta Baumana i Anthony`ego Giddensa. Zajęcia rozpoczyna luźne pytanie, aby i tak już zestresowanych studentów nie zestresować. Aby i tak już od nic nie czytających niczego nie wymagać... Zresztą po co tyle wysiłku, przecież i tak nie ma prawdy... Każdy ma swoją, a potrzeba nam wiecej ogłady i tolerancji... Zaczynamy! Kurtyna!
* * *
Tradycjonalistowykształciuszka: Jak możecie opisać kulturę w której żyjemy?
Katolikobuntowniko: Żyjemy w kulturze, w której trudno przedstawia się swoje własne zdanie, w której bardzo ciężko o odrębność, jest to kultura ludzi zlęknionych i spragnionych akceptacji i uznania, szukają oni ich tak bardzo, że są w stanie wyrzec się swych prawdziwych myśli, są w stanie wyrzec się swej autentyczności, rezygnują z bycia podmiotowymi nazywając to byciem sobą i wyrażaniem swojego własnego ja. To bycie sobą jest niczym innym jak funkcjonowaniem w ramach z góry ustalonych schematów, modeli, wykreowanych styli, czy wyrażanych już w pakietach opinii i poglądów. A kiedy już się wypadnie z tego obłędu kreacji większościowej, wpada się w dół frustracji, negacji i destrukcyjnego zgorzknienia...
Tradycjonalistowykształciuszka: ale co pan ma na myśli?
Katolikobuntowniko: czy ktoś dzisiaj w Polsce odważa się na przykład mówić, że nie jest katolikiem? Kiedy mówi się o kościele, to wielu kościół skrytykuje. Wielu opowie o tym, że Kościół jest niepostępowy, że jest anachroniczny, że nie idzie z duchem czasu. Oto bezmyślne powielanie języka wiary w nieistniejący postęp. Albo, mówią owi przyjaciele Kościoła, że jest on pełen obłudy i grzechu. Jakby to coś odkrywczego i zasadniczo dla kościoła dyskwalifikującego było. A jak się kogoś zapytać o to czy wierzy to jakoś tam wierzy i jak się zapytać o to czy jest katolikiem to powie ze jakoś tam jest katolikiem. A ja szanuje takich, co to twardo wyłożą: nie jestem katolikiem, albo jestem ateistą, albo jestem buddystą. A jak ktoś jest katolikiem, to cenię to, kiedy mówi o tym bez skrępowania i kiedy nie zastrzega się i kiedy nie mówi po zastanowieniu właściwie to... w zasadzie tak. Tylko mówi: tak, jestem.
Tradycjonalistowykształciuszka: no ale czy nie jest tak ze katolicy są obłudni?
Katolikobuntowniko: są katolicy obłudni i nie obłudni. Tak jak wśród każdej grupy, czy wśród innych wyznań. To zresztą bardzo trudno jest ocenić. Jeśli ktoś mówi, że chce żyć w czystości, i zgrzeszy, to czy my mamy prawo powiedzieć o nim, że to obłudnik? Mamy prawo powiedzieć, że zgrzeszył. Widzimy że upadł. Jeśli on wie, że był słaby i zgrzeszył, jeśli chce się poprawić, to to nie jest obłuda.
Tradycjonalistowykształciuszka: To takie chodzenie do spowiedzi i spowiadanie się w kółko z tego co i tak się potem zdarzy to nie jest obłuda?
Katolikobuntowniko: Ależ spowiedź z tego czego nie chce się pozbyć, jest bez celowa. Natomiast nie można się panicznie bać grzechu. Grzech jest i będzie. Chodzi o to, żeby nie rezygnować z walki z nim i żeby się nie usprawiedliwiać, że skoro istnieje silna pokusa to to jest nie realne żeby nie grzeszyć. W związku z tym grzeszę ile wlezie, bo przecież jak się staram sprostać cięzkim wyzwaniom to i tak zgrzesz. To już niech sobie pogrzeszę na maksa...
Tradycjonalistowykształciuszka: Pan opowiada o jakichś ludziach idealnych a ludzie sa tylko ludźmi proszę pana.
Katolikobuntowniko: Tak, ludzie sa tylko ludźmi i dlatego grzeszą. Jednoczenie każdy może chcieć być świętym. Koscioł to nie jest wspólnota swiętych, kościoł to wspólnota grzeszników chcących być świętymi. Nie ma tu obłudy. Obłuda będzie wtedy kiedy nie będzie woli świętości, naprawy, wyciągania się z dołka po upadku.
Tradycjonalistowykształciuszka: Łatwo tak gadać komuś, kto został wychowany w wierze...
Katolikobuntowniko: Ależ wcale nie zostałem wychowany w wierze. Co prawda mnie ochrzczono i z początku nawet mama prowadzała mnie do kościoła, ale z czasem, kiedy już miałem dostatecznie dużo siły zbuntowałem się i przestałem po pierwszej komunii chodzić do koscioła. Wtedy kiedy w klasie wszyscy się przygotowywali do bierzmowania zaprotestowałem i nie poszedłem. Dopiero po kilku latach sam zechciałem i przez rok przy ogromnych emocjach przygotowywałem się do sakramentu.
Tradycjonalistowykształciuszka: No ale po co?
Katolikobuntowniko: Bo się nawróciłem, jak to po co?
Tradycjonalistowykształciuszka: Powiem Ci, Szanowny Panie po co, bo chciał Pan dostać ślub!
Oklaski! Kurtyna!
Inne tematy w dziale Polityka