Jan Bodakowski
Jan Fijorr, SB, IPN, antypolska propaganda w pro kapitalistycznych książkach
Na kilku stronach prawicowych (Konserwatyzm KZM, prawica.net) znalazł się artykuł pana Jana Fijora (wydawcę wielu książek mających propagować wolny rynek). Swego czasu IPN oskarżyli pana Fjorra o współprace z SB. Pan Fjorr oczywiście zaprzeczył tym oskarżeniom (w dość specyficzny sposób przyznając się do kontaktów z SB). Środowisko przeciwników ujawnienia komunistycznych konfidentów i gloryfikatorów PRL uznało Jana Fjorra za ofiarę siepaczyz IPN dowodzonych przez krwiożerczego Sławomira Cenckiewicza.
TW SB Jan Fijor zdaniem IPN
Rok temu w grudniowym 12(83) numerze „Biuletynu IPN” ukazał się artykuł historyka z gdańskiego IPN Daniela Wincetego „Pospolita twarz SB: Przypadek TW 'Berety'”. Artykuł dotyczy tajnej współpracy z Służbą Bezpieczeństwa znanego wolnorynkowego publicysty i wydawcy Jana Fijora.
Jan Fijor, zdaniem historyka z IPN, został pozyskany do współpracy 6 stycznia 1982 roku (znaczy się rocznica) przez podporucznika Janusza Huka z Wydziału II Departamentu IV MSW (był to pion antykościelny zajmujący się koncesjonowanymi przez komunistyczny reżim katolikami z stowarzyszenia PAX, ChSS, KIK). Jan Fijor własnoręcznie podpisał oświadczenie o podjęciu tajnej współpracy z SB, przyjął pseudonim operacyjny „Bereta” i otrzymał numer 61246 (jako kandydat na TW miał pseudonim „Medyk”). Celem podjęcia współpracy było uzyskanie paszportu do Brazylii.
Jan Fijor, według publikacji „Biuletynu IPN”, donosił na dziennikarzy PAXowskiech pisma „Zorza”, „Słowa Powszechnego”, członków Stowarzyszenia PAX (miedzy innymi na Zygmunta M. Przytakiewicza). Dziś więc powinien zostać doceniony przez establishment za walkę z antysemickimi pogrobowcami ONRu. Jan Fijor donosił do SB na rzecznika prasowego hiszpańskiego episkopatu z którym spotkał się jako korespondent „Słowa powszechnego”. Relacjonował również SB swój pobyt w Argentynie i Brazylii. Zdaniem funkcjonariusz chętnie i z własnej inicjatywy współpracował z SB, z pobudek egoistycznych. Współpraca z SB została zakończona w 1984.
Jak pisze historyk z IPN Daniel Wincenty „Po roku 1989 Jan Fijor w swej publicystyce i wydawnictwach monograficznych konsekwentnie deklarował przywiązanie do wartości liberalnych w gospodarce”. W swojej książce „Jak zostać milionerem” przemilczał swoją współpracę z SB. Kiedy jego nazwisko pojawiło się w katalogu IPN na swojej stronie opublikował oświadczenie deklarujące że nie współpracował z SB, oświadczenie to jednak szybko znikło ze strony.
Informacja o współpracy pana Fijora z SB nie zdziwiła mnie zbytni. Nie to żebym go o coś podejrzewał. Jest on którąś z kolei osobą którą poznałem a która okazuje się być według IPN TW SB. Jest to normalne dziedzictwo kraju z przeszłością komunistycznego reżimu, szkoda tylko że TW SB nie mają przyzwoitości przyznać się do świństw z przeszłości (na 100.000 TW SB do tej pory przyznał się jeden działacz społeczny i jeden aktor, za co należy się im szacunek). Zaskoczył mnie fakt związków Jana Fijora z stowarzyszeniem PAX. Pomimo że jestem wiernym czytelnikiem „Najwyższego Czasu” (oraz wszelkich innych prawicowych publikacji) nie przypominam sobie by pan Jan Fijor kiedykolwiek odniósł się tematyki PAX (pomimo że naturalną była by taka wypowiedź kiedy na łamach prasy prawicowej, „Najwyższego Czasu” czy „Gazety Polskiej”, tematyka ta była poruszana przez wielu publicystów). Miałem też okazje narzekać panu Fjorowi na nieobecność pro rynkowych argumentów z katolickiej nauki społecznej czy myśli narodowej we współczesnej wolnorynkowej propagandzie, pan Fijor robił wrażenie osoby wyobcowanej z tej tematyki i ograniczonego do kilku libertariańskich frazesów (co u dziennikarza prasy PAXowskiej musi dziwić). Tą błogą moją nieświadomość co do pana Fijora przerwał artykuł z „Biuletynu IPN”. Niemniej jestem pełen szacunku dla krycia się ze swoją przeszłością i nie poruszania kłopotliwych tematów (PAX, idee narodowe i katolickie) które mogły by na razić na dekonspiracje (postawa godna najtwardszego szpiega z powieści Suworowa).
Informacje z Biuletynu IPN starałem się zweryfikować na stronie Jana Fijora. Jako magister chemii kwantowej został on zatrudniony w fabryce kosmetyków INCO (należącej do PAX). Próbował również zostać członkiem Stowarzyszenia PAX, nie został jednak przyjęty na wniosek Romualda Szeremietiewa (co było kolejnym zaskoczeniem, pan Romulad jawił mi się jako piłsudczyk a nie członek PAX, w koło sami PAXowcy). Od 1978 w słowie powszechnym publikował w cotygodniowej rubryce „Porady chemika”, był też sprawozdawcą „Słowa” z mistrzostw świata w piłce nożnej z 1978 roku.
Pan Jan Fijor przyznał się do kontaktów z SB
Na łamach swojej strony (http://www.fijor.com/index-jkl.php?a=p&id=351) znany publicysta Jan Fijor przyznał się (w sposób dość pokrętny) do kontaktów z SB. W artykule który według pana Fijora ukazał się w Najwyższym Czasie z 16 stycznia (w rzeczywistości w numerze z 19 stycznia artykuł ten się nie ukazał), pan Fijor stwierdza że podpisania lojalki nie było nawiązaniem współpracy z SB (autor dodaje że w PRL nie było ustawy lustracyjnej która uznawał podpisywanie lojalek za rozpoczęcie współpracy z SB). Pan Fijor stwierdza że nie on się zarejestrował w SB tylko ubek go zarejestrował. Ubek który kaperował publicystę do współpracy miał zapewniać pana Fijora że podpisywanie lojalki nie jest równoznaczne z byciem szpiclem. O podpisaniu lojalki pan Fijor miał zresztą informować na swej stronie (ciekawe czy poinformował również redakcje „Najwyższego Czasu”, Stanisława Michalkiewicza i Janusza Korwin Mikke), nigdy się tego też nie miał wypierać. Pan Fijor uskarża się również że jego oficer prowadzący swoich relacji z kontaktów z nim nie uzgadniał i pisał w nich co chciał. Pan Fijor kategorycznie stwierdza że on żadnego pseudonimu nie przyjął od SB a więc agentem SB nie był.
Pan Fijor stwierdza że nie spotykał się z SB, tylko stawiał się na wezwanie SB lub funkcjonariusze SB sami przychodzili do jego domu. Nie pisał własnoręcznie donosów tylko sami funkcjonariusze SB je pisali. SB miała też panu Fijorowi narzucić obowiązek meldowania o wyjazdach zagranicznych. Jedyną gratyfikacją za współprace z SB była dla pana Fijora możliwość kupna kilku konserw w dobrze zaopatrzonym sklepie MSW na Rakowieckiej. Paszportu SB panu Fijorowi nie załatwiła, on sam sobie go załatwił dzięki pomocy dwóch wpływowych dziennikarzy.
Jan Fijor oskarża historyka IPN o kłamstwa i prześladowanie z powodu posiadania prze pan Fijora liberalnych poglądów. Historyk IPN miał zataić że generał Płatek polecił SB zawieszenie kontaktów z Janem Fijorem. Pan Fijor sugeruje też że artykuł zamieszczony w „Biuletynie IPN” jest zemstą IPN za artykuły pana Fijora które doprowadziły do dymisji jednego z prominentnych pracowników IPN
Sprawa kontaktów Jana Fijora pokazał problemy bliskiego mu środowiska z odnalezieniem się w sytuacji. „Najwyższy Czas” i jego publicyści (do tej pory zaangażowani w ujawnianie prawdy o TW SB) milczeli, Adam Wielomski na łamach „Myśli Polskiej” i portali internetowych zaangażował się w obronę pana Fijora. Można więc odnieść wrażenie że zaufanie publicystów prawicowych zostało nadużyte przez ich kolegę z łamów. A wystarczyło się przyznać do błędów młodości i nazwać swoja podłość po imieniu (tak jak to zrobił jeden z polskich aktorów na łamach tygodnika „Wprost”, za co należy mu się szacunek).
Antypolska propaganda w książce wydawnictwa Fijorr
Fijorr publishing w 2004 roku wydał książkę T. Sowell „Ekonomia stosowana”. Książka ta pod pozorem wolnego rynku propagowała (w części dotyczącej szkodliwości dyskryminacji) antypolskie kłamstwa.
Po oczywistych stwierdzeniach że stereotypy bywają potwierdzone faktami, o tym że stereotypy szkodzą tym którzy je posiadają, a zysk szybko niszczy przesądy, można przeczytać w „Ekonomi stosowanej” kompletnie bzdurne antypolskie kawałki o żydach w II RP. Sowell pisał w swej książce że (str.184) „w Polsce międzywojennej, przykładowo, absolutna większość lekarzy pochodziła z żydowskiej mniejszości, która stanowiła 6% populacji. Mimo to rząd nie zatrudniał żydowskich lekarzy, chociaż u wielu z nich Polacy leczyli się prywatnie. Z tego powodu wielu żydowskich lekarzy cierpiało biedę”. Polacy według Sowella cierpieli bo polski rząd zatrudniał w państwowych szpitalach droższych i gorszych polskich lekarzy. Sowell nie dosyć że kłamał (bieda żydowskich lekarzy, dwukrotnie mniejsza populacja żydów, szpitale państwowe podczas gdy w II RP szpitale były własnością niezależnych od państwa kas chorych, zdominowanych przez filosemicką i zażydzoną PPS, albo pozarządowych organizacji społecznych, organizacji religijnych, w tym i żydowskich, czy osób prywatnych) to i wbrew swoim wolnorynkowym poglądom akceptował rzekome państwowe szpitale i monopol żydów na świadczenie usług medycznych, rasistowskie brednie o gorszych polskich lekarzach. Kolejnym chorym rojeniem Sowella była kłamliwa opowieść o polskich związkach zawodowych które dyskryminując żydów zmuszały żydów do migracji do Polski wschodniej gdzie związków zawodowych nie było ale był większy antysemityzm. Absurdalność rojeń Sowella polega na tym że związki zawodowe jeżeli były w II RP to były związane z filosemicką i zażydzoną PPS, nieznany są przypadki dyskryminacji żydów, podczas gdy jest wiele znanych przykładów dyskryminacji polskich pracobiorców przez żydowskich właścicieli, ład prawny II RP nie dawał możliwości związkom zawodowym dyskryminacji rasowej. Ciekawe jest to że żydom miała przeszkadzać rzekoma dyskryminacja ze strony związków zawodowych podczas gdy nie przeszkadzał im rzekomy antysemityzm. Dodatkowo Sowell porównuje rzekomy polski antysemityzm z rasizmem południowców z USA, bredził że w Europie dyskryminowano żydów zamykając ich w gettach. Niewyobrażalne brednie Sowella o Polsce i rzeczywistości II RP sprawiają że „Ekonomia stosowana” będąca wartościową książką staje się całkowicie nie wiarygodna. Zapewne po to są wydawane głupie książki propagujące wolny rynek by Polacy (świadomi swojej historii) nie przekonali się do wolnego rynku.
Jan Bodakowski
Inne tematy w dziale Kultura