Jan Bodakowski
Spektakularny atak Waldemara Łysiaka na narodowców
W jednym z numerów Do Rzeczy, znany pisarz Waldemar Łysiak, przypuścił spektakularny atak na narodowców. Endecy podpadli Łysiakowi brakiem wiary w towarzysza Józefa Piłsudskiego. Nie mniej Łysiak swoim tekstem „Myśli nowoczesnego antyendeka” zrobił wszystkim, których skrytykował ogromną przyjemność.
Artykuł Łysiaka, który zadeklarował się jako anty endek, czyli przeciwnik tego by naród polski samorządnie na drodze demokracji decydował o swoich sprawach, oparty jest na łysiakowskim, ale jakże bliskim Michnikowi, dogmacie – endecja to zło.
W pierwszych akapitach swego, bogatego w nacechowane emocjonalnie przymiotniki, artykułu Łysiak do endeków zaliczył Janusza Korwin Mikke, działaczy UPR i publicystów „Najwyższego Czasu”. Niewątpliwie kilku publicystów „Najwyższego Czasu” jest endekami. Jednak wielu, w tym libertarian, monarchistów czy konserwatywnych liberałów, narodowcami nie podobna nazywać. A określanie Janusza Korwina Mikke czy Adama Wielomskiego, monarchistów, anty demokratów, gardzących instytucją narodu, jako narodowych demokratów, jest absurdalne.
Za głównego ideologa zbrodniczych endeków Łysiak uznał Rafała Ziemkiewicza. Do endeków Łysiak zaliczył też „bojówkarzy” Młodzieży Wszechpolskiej pod wodzą Roberta Winnickiego, ONR pod wodzą Przemysława Holochera. Zdaniem Łysiaka „postdmowska ferajna”, która jest teraz na fali, może liczyć na pomoc szatana.
Opisując, z błędami rzeczowymi (mistrzu Waldemarze coś takiego jak ONR Falanga nie istniało), historie narodowców, Łysiak stwierdza, że w PRL organizacje nacjonalistyczne powstawały z inspiracji SB – to podłe i kłamliwe wobec wielu narodowców stwierdzenie pada po wyliczeniu wielu organizacji, które w PRL walczyły z komunizmem i których powstania SB nie inspirowało.
Waldemar Łysiak zdobył w PRL sławę i zyski z książek, za zgodą cenzury. Dziś śmie do worka z napisem konfidenci SB wrzucać ludzi takich jak Przemysław Górny założyciel w 1957 Ligi Narodowo Demokratycznej, który za swoją walkę z komunistycznym reżimem stracił zdrowie i został po opuszczeniu więzienia skazany na życie w nędzy.
Na liście proskrypcyjnej Waldemara Łysiaka znalazł się „historyk Marek Jan Chodakiewicz, endek bliski Mikkemu” i Jan Bodakowski (o którym Łysiak w swej niezmiernej łaskawości pisze, niezbyt w zgodzie z faktami, że do krytyki Piłsudskiego „Czasem jakiś neoendecki frant dorzuci jakieś nowsze gówienko, exemplum Jan Bodakowski, który ostatnio (maj 2013) przezywał Piłsudskiego nie tylko tradycyjnie (bandyta, morderca, ludobójca, antykatolik, agent obcych państw), lecz i „postmodernistycznie” (defetysta oraz kliniczny wariat)”. Na liście proskrypcyjnej Łysiaka prócz „Najwyższego Czasu” znalazła się też „Opcja na prawo”.
Dla Łysiaka straszliwą zbrodnią endecji była niechęć narodowych demokratów do Gabriela Narutowicza, masona, który został głosami Żydów wybrany na prezydenta II RP. Łysiak szczególnie wzburzył tekst Grzegorza Wysoka, który powtarzał dość znane opinie, że za zamachem na Narutowicza stał Piłsudski.
Nie mniej straszliwą kolektywną zbrodnia „Najwyższego Czasu” jest zdaniem Waldemara Łysiaka antysemityzm tego pisma (w czym Łysiak jest zbieżny z tropicielami antysemityzmu z środowisk bliskich Gazecie Wyborczej – np. z autorami raportu „Zamiast Procesu”).
Kolejną zbrodnią narodowców zdaniem Łysiaka ma być ich pro rosyjskość, której wyrazem miała być rzekoma lojalność wobec ZSRR. Bredniami tymi Łysiak plugawi podziemie narodowe w czasie II wojny światowej. Najliczniejsze w Polskim Państwie Podziemnym i jednoznacznie zbrojnie walczące z nazistami i sowietami. Plugawymi bredniami Łysiak kala męczeństwo narodowców żołnierzy wyklętych walczących po II wojnie światowej z komunistami. Surrealistyczne głupoty Łysiaka sprzeczne są też tym, że od czasów stanu wojennego Narodowe Odrodzenie Polski było jedną z najbardziej antysowieckich organizacji młodzieżowej opozycji. Łysiak zdaje się też nie dostrzegać, że dziś narodowcy (ci z Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo Radykalnego, NOP, czy autonomiczni nacjonaliści) są jedynymi młodzieżowymi środowiskami antykomunistycznie aktywnymi na scenie politycznej III RP. Bo panie Waldemarze sanacja zdechła i są to klimaty tylko emerytów – i nie zmieni tego kilku kędzierzawych brunetów z hipster prawicy.
W obronie Piłsudskiego Łysiak posiłkował się argumentami Adama Danka jednego z ideologów antydemokratycznej Falangi – organizacji znanej z wyrażania solidarności z wszelkimi dyktatorami, i współpracy politycznej z maoistami. W atakach na endeków Łysiak posiłkował się też publicystyką Antoniego Słonimskiego, który robił karierę w stalinowskiej „Polsce”.
Jan Bodakowski
tekst na ten temat ukazał się pierwotnie na portalu Prawy.pl http://www.prawy.pl/
Inne tematy w dziale Polityka