Spotkałem znajomego przedsiębiorcę działającego na terenie tzw. Polski powiatowej. Ostatnio widziałem jego firmę w akcji wiosną roku 2007. W oczy rzucały się porządne ubrania robocze, kolorowy sprzęt ochrony osobistej i wymyślne maszyny z Zachodu takie, jakich istnienia nawet nie podejrzewałem. Nad całością miał baczenie trzymający się prosto i dumny jak paw pan przedsiębiorca, który podwładnych traktował surowo ale z szacunkiem.
Gdy go zobaczyłem wczoraj, od razu zauważyłem jego przygarbioną, jakby uniżoną postawę. W odpowiedzi na moje zwyczajowe „co słychać”, radośnie odpowiedział, że dzieci już od kilku lat są na Zachodzie i dobrze im się tam żyje – „Całe szczęście, że ich tu nie było, to tylko mnie porwali”...
Z nerwowo urywanych zdań dowiedziałem się, że wymuszono na nim aby zrezygnował z poważnych zleceń – „Panie tu teraz konkurencja dosłownie na noże, ja ewentualnie dla znajomych od czasu do czasu coś drobnego zrobię”. Przerwał rozmowę jakby żałując, że powiedział za dużo...
W związku ze swoim hobby strzeleckim w 1996 r. spotykałem się dość często z policjantami na strzelnicy. Miałem okazję poznać bliżej kilku oficerów z komendy stołecznej i głównej. Widziałem to na własne oczy – że tak powiem – jak doświadczeni gliniarze uciekali na zwolnienia lekarskie, aby wymigać się od dochodzenia w sprawie, w którą zamieszana była jakaś „wpływowa postać”. Zresztą wielu z nich uciekło definitywnie, załatwiając sobie wcześniejszą emeryturę.
To już na dziesiątki lat liczy się czas demoralizacji organów ścigania w „wolnej Polsce”. Nie piszę dla blondynki – „Uśmiech biegnie daleko” – więc czuję się zwolniony z obowiązku przywoływania konkretnych przypadków gwałtownego przerwania kariery policjantów i prokuratorów za to, że przyłapali na złodziejstwie lub przekrętach postaci z „elit” III RP.
Komisja Nadzoru Finansowego w 2009 r. zawiadomiła prokuraturę, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez wymaganego prawem zezwolenia, za co w myśl Art. 171. Prawa Bankowego grożą 3 lata odsiadki. Na dokładkę szefem tego złotego interesu jest dżentelmen z wyrokiem za oszustwa finansowe.
W sprawie nic się nie działo, aż ktoś uparty z KNF wymusił śledztwo nakazem sądu, ale ja się temu nie dziwię. W organach ścigania pozostali już chyba tylko tacy, którzy gotowi są na wszystko, aby tylko nie wejść w kolizję z kimś „ustosunkowanym”. Wzmiankowana blondynka od „uśmiechu biegnącego daleko” pewno nie dostrzeże w tym demoralizacji...
Miejmy nadzieję, że pan Tusk junior, tylko z głupoty dał się zwabić w komitywę z dżentelmenem skazanym za oszustwa finansowe. Ciekawe też co w tym czasie robiła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, podległa bezpośrednio premierowi, która z definicji powinna interesować się tym, kto i jakie utrzymuje kontakty z osobami blisko powiązanymi ze sferami rządowymi?
Ale może tam jest tak, jak w Agencji Wywiadu, też bezpośrednio podległej premierowi, gdzie – jak przeczytałem na portalu PolskieRadio.pl – zniknęło parę milionów z funduszu operacyjnego. Wścibski księgowy zaczął oglądać paczki banknotów poukładane w sejfie, a te okazały się poprzycinanymi elegancko papierkami...
A co do tego wszystkiego ma porwanie mojego znajomego przedsiębiorcy i zmuszenie go do rezygnacji z poważnej działalności gospodarczej? A weź i zgadnij drogi czytelniku!
Inne tematy w dziale Polityka