jan mak jan mak
3567
BLOG

Co jest bardziej niebezpieczne: szczepienia czy globalne ogłupienie?

jan mak jan mak Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 361

Wchodzimy w epokę globalnego ogłupienia i jest coraz więcej na to dowodów. Logika i zdrowy rozsądek, czyli podstawy metody naukowej, są obecnie w całkowitym odwrocie. Rozum przestał być w cenie. Liczą się ideologie, internet i rosnące przekonanie każdego, że dzięki internetowi wie się najlepiej — bo wszystko można sobie wyklikać. To że większość informacji w internecie to informacje błędne, fałszywe lub nie całkiem prawdziwe, że zapoznawanie się z informacją z internetu wymaga rozeznania i oceny jej wiarygodności, tego użytkownicy Facebooka, Tweetera lub czytelnicy internetowych tabloidów nie rozumieją. Bo GAFA obiecuje im nowy wspaniały świat, w którym nie trzeba będzie myśleć! Wszystko zrobi za ciebie "sztuczna inteligencja" -- czyli wiedza ze smartfona.

Najnowszy przykład. Oto jeden rząd po drugim w Europie wstrzymują szczepienia szczepionką AstraZeneca, bo kilka czy kilkanaście osób zmarło zaraz po otrzymaniu tej szczepionki. Na kilkanaście milionów mamy kilkanaście zgonów. Myślę, że na kilka milionów ludzi, którzy w jakimś okresie odwiedzili sklep Lidl, też zaraz po wizycie zmarło kilku ludzi, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, że zmarli, bo dotknęli w Lidlu jakiegoś wąglika. Nie stworzono odpowiedniej narracji. Mechanizm strachu jest ten sam co u wujka Staszka, który wie co prawda, że inni ludzie z jego otoczenia latają samolotami i nic im się do tej pory nie stało, ale jest święcie przekonany, że jak on wsiądzie, to wtedy akurat samolot spadnie. I wujek Staszek nie wsiądzie do samolotu za Chiny. Jego prawo. To że część ludzi kieruje się takim irracjonalnym strachem, ba! — że znaczna część ludzi w tej czy innej sprawie kieruje się irracjonalnym strachem i ulega łatwo różnym histeriom — to nic nowego. Tak mają. Ale że rządy kolejnych demokratycznych państw ulegają histerii i albo kierują się irracjonalnym strachem, albo napędzają irracjonalnie lęki u swoich wyborców — to już tragedia. To oznaka, że nadchodzi era globalnego ogłupienia.

Nie pierwsza to taka oznaka. Kto pamięta medialną histerię związana z tzw. "chorobą wściekłych krów" i profilaktyczne wybijanie całych stad zdrowego bydła? A działo się to w czasie, gdy w Afryce miliony ludzi przymierało głodem. Niezdolność zachodnich społeczeństw do zmierzenia ryzyka i porównania ilu ludzi można by uratować od śmierci głodowej i innych chorób towarzyszących niedożywieniu jest porażająca. A histeria związaną z ptasią grypą, że jajka kurze są szkodliwe i należy je przestać jeść? A później, że jednak nie są? Że jednak samo zdrowie?

Niestety, nie tylko nie da się wykluczyć, że reakcja świata na pandemię covid-19 jest związana z podobnymi mechanizmami histerii, ale logika i zdrowy rozsądek podpowiadają, że prawie na pewno z takimi mechanizmami mamy do czynienia także w tym przypadku. Reakcje rządów determinowane są przez błyskawicznie rozprzestrzeniające się internetowe wieści i obawy przed reakcją wyborców -- to czy wieści są prawdziwe czy nie, nie ma tu znaczenia. Rządy obawiają się, i słusznie, medialnej histerii.

W tej sytuacji naturalne jest też przegięcie pały w drugą stronę. Rośnie rzesza wierzących w różne teorie spiskowe, które można sobie wygooglać na dowolny temat, rośnie nieufność do dotychczasowego porządku, do dotychczasowych wartości (w tym do nauki, do rozumu i logiki). Dziś można założyć agencję: "Powiedz mi dowolne kłamstwo, a ja ci znajdę 10 linków na potwierdzenie twojej tezy". Podawanie linków, że gdzieś ktoś coś napisał, staje się już zupełnie bezwartościowe. W internecie mamy zalew głupoty i nieustanne demonstracje braku rozumu. Komentarze kretynów i nienawistników wypierają wszelkie inne.

Czy szczepienia to najwłaściwsza reakcja na pandemię medialno-medyczną covid-19? Pewności nie ma. Dość popularna dziś koncepcja, że należało pozwolić umrzeć słabszym jednostkom i uzyskać odporność stadną (przecież na świecie jest i tak za dużo ludzi — chociaż nikt głośno nie powie, że o to właśnie w tej koncepcji chodzi) — jest z darwinowskiego punktu widzenia racjonalna. Nie bierze ona jednak pod uwagę wszystkich czynników, w tym może najmniej ważnego, ale kluczowego, że każda władza chce zachować władzę. Akurat rząd polski posiadający najwścieklejszą w Europie opozycję jest ostatni, który mógłby sobie pozwolić na eksperymenty z darwinowskim podejściem (i tak zachowuje się bardziej racjonalnie niż inne rządy).

Wbrew tym, którzy naukę traktują jako substytut religii, wiedza naukowa nie jest ani pewna i ani niezawodna. Są dziedziny gdzie pewność jest tak wysoka, iż można użyć określenia "prawie pewna", ale są dziedziny, gdzie pewność jest mniejsza, a twierdzenia mają charakter mniej lub bardziej ugruntowanych hipotez. Czekających na obalenie. Medycyna to nie jest fizyka. Oczywiste jest, że jest spora doza niewiedzy co do natury tej pandemii. Oczywiste jest, że szczepionki nie są tak przebadane jak by się chciało. Oczywiste jest, że jest dziesiątki tysięcy przypadków, jeśli nie setki, gdy po szczepieniach dzieje się z pacjentem coś złego. Gdyby jednak to wszystko nagłośnić, zbudować odpowiednią narrację, to można by się doczekać tłumów z pochodniami palących szpitale covidowe. 

Oczywiste jest też, na bazie naszej ogólnej rzetelnej wiedzy i dotychczasowych doświadczeń, że powszechne szczepienia są najrozsądniejszą drogą do opanowania kryzysu pandemicznego. (Jeszcze raz: to nie znaczy, że ten czy ów krzykacz internetowy, profesor z Oxfordu czy Uniwersytetu Opolskiego, głoszący, że wszystko jest źle, i trzeba zupełnie inaczej, że to właśnie on nie ma racji wbrew całemu medycznemu establishmentowi. Ale prawdopodobieństwo tego, że tak jest, że to on właśnie ma rację, w świetle naszej ogólnej wiedzy i dotychczasowych doświadczeń, jest niewielkie. Nie znaczy też, że biorąc pod uwagę wyłącznie naszą stadną odporność i stadne zdrowie, nie lepsze byłoby poddanie się selekcji naturalnej. Tyle że pod uwagę należy brać wszystkie czynniki).

I wreszcie decyzja indywidualna w tej całej sytuacji. Szczepić się czy nie szczepić? Niestety teoria, że "covida nie ma" zatoczyła tak szerokie kręgi, iż mamy wysoki odsetek kozaków przekonanych, że im się nic nie stanie i nie wiem czy uda nam się przekroczyć odsetek zaszczepionych pozwalający na pożegnanie się z covidem. Dotyczy to pewnie znacznego odsetka czytających tę notkę.

Ale wyobraźmy sobie taką oto sytuację. Mamy 92 letnią matkę i mamy do wyboru: zaszczepić ją i pozwolić sobie na ryzyko spotkań z dziećmi i rodziną, nie szczepić i odizolować ją od świata, jedzenie dostarczać pod drzwi (też jakiś sposób na zapobieżenie zakażeniu), albo ryzyk fizyk (covida nie ma) zaryzykować zakończenie życia mamy pod respiratorem. Czy potrzeba do tego filmu instruktażowego, jak umiera człowiek pod respiratorem, żeby podjąć właściwą rozsądną decyzję?

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości