Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
1368
BLOG

Szlaban na matkę

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 11

Sąd i prokuratura nie widza problemu w tym, że syn traktuje matkę jak własność


1. Zapadła mi w pamięć taka francuska piosenka, nie wiem czyjego autorstwa, ale bardzo pięknie zaśpiewana przez polską piosenkarkę, znakomitą, choć niezbyt znaną i niestety już nieżyjacą Ewę Przybyłowicz – piosenkę o starych ludziach, którzy ...chodzą wolno zbyt i mówią cicho zbyt i żyją długo zbyt...

Żyją długo zbyt i tym życiem przysparzają problemów....


2. W małej wsi, gdzieś we wschodniej Wielkopolsce mieszka dwóch braci. Jeden został na ojcowiźnie, a drugi na własnych hektarach nieopodal. Brat na ojcowiźnie dostał na własność od rodziców całe gospodarstwo, razem z zabudowaniami i obowiązkiem dożywocia na rzecz rodziców. Ojciec już nie żyje, została matka, prawie 90-letnia już staruszka, z wieku i chorób leżąca w łóżku i niewychodząca z domu. Opiekuje się nia brat gospodarz.

Nie wiem co się między braćmi stało, kto zawinił i dlaczego, ale od pewnego czasu, od bodaj dwóch lat, brat gospodarz i opiekun matki nie wpuszcza brata do swojego domu i nie pozwala mu starej matki odwiedzić. Czy tu chodzi o majątek, czy o jakieś inne sprawy, nie wiem i nie to jest najważniejsze, ale rzecz wygląda tak, że gdy brat z sąsiedztwa przychodzi do matki w odwiedziny – brat gospodarz wychodzi przed próg i mówi – to mój dom, mój plac, nie masz tu wstępu, od moich progów ci wara. - Ale ja chce do matki... prosi brata brat, ale gospodarz pozostaje nieugięty – nie zobaczysz się z matką, fora z mojego dwora!

Były próby mediacji, porozumienia, nawet ksiądz proboszcz był zaangażowany w przełamanie oporu – niestety bezskutecznie. Drzwi do matczynego pokoju pozostają zamknięte.


3. Wyobraź sobie słuchaczu, który masz stara matkę albo kiedyś ją miałeś. Chcesz do niej wejść, porozmawiać, ucałować, zapytać o zdrowie, a ktoś staje ci w drzwiach i mówi – wara! I ta sytuacja trwa tygodnie miesiące, lata. I nie możesz tej matki zobaczyć, nie możesz do niej nic powiedzieć i nawet nie wiesz, co ten opiekun jej opowiada – że to może ty nie chcesz jej widzieć, że się jej wyrzekłeś, że zapomniałeś, że do niej nie przychodzisz.

Ból to musi być nie do zniesienia, ból tym większy, jeśli zadany jest przez brata. Brata Kaina – tak go trzeba nazwać, bo żeby nie wiem jak wielkie miał pretensje i zarzuty, choćby śmiertelne mu zarzucał grzechy czy winy, na drodze do matki stawać mu nie powinien. To jest wbrew prawob bożym i wbrew ludzkim prawom.


4. No właśnie – wbrew ludzkim prawo. Że człowiek zwariował i czyni krzywdę i ból własnej matce i własnemu bratu – to się zdarza. Ale jest państwo, które ma swoje urzędy – ma swoje sądy i prokuratury, których powinnością jest przerwać tę krzywdę i ten ból. Odseparowanemu od matki synowi poradziłem, żeby udał się do prokuratury – wszak zabranianie człowiekowi dostępu do jego matki jest przestępstwem, ściganym z mocy prawa. Zdesperowany człowiek złożył zawiadomienie – i wyobrażają sobie panstwo, co uzyskał? Nic! Prokurator uznał, ze gospodarz ma nieograniczone niczym prawo decydowania kogo chce, a kogo nie chce wpuścić w swoje progi. Odwołanie do sadu tez nie dało rezultatu. Sąd orzekł, ze właściciel nieruchomości może przed każdym zaryglować drzwi.


5. Wysoki sądzie, jaśnie czcigodna prokuraturo – jakże to tak? Owszem, brat gospodarz jest właścicielem domu, zabudowań, gospodarstwa, ale na litość boską – nie jest przecież właścicielem starej matki! Ona ma u niego dożywocie, ona tam ma prawo mieszkania, jest u siebie i może przyjmować kogo chce! Nikt jej nawet nie zapytał, czy ona chce widzieć swojego drugiego syna, czy za nim tęskni, nikt jej nie zapytał, czy nie jest przypadkiem więźniem w domu opiekującego się nią syna-gospodarza. Wydaliście taki wyrok, że skazaliście człowieka na straszną karę zakazu zobaczenia własnej matki, a matkę na zakaz zobaczenia własnego syna. Zastanówcie się nad tym wyrokiem choć przez chwilę! Da wam Bóg długie życie, też kiedyś będziecie starzy – jak się będziecie czuli, jeśli wam ktoś własnego dziecka zobaczyć nie pozwoli?


6. Nie podaje nazwisk ani imion braci, nie podaje miejscowości, gdzie mają miejsce te straszne – nie waham się powiedzieć – straszne wydarzenia. Może bohaterowie tej sprawy w felietonie tym się rozpoznają. Może rozpoznają ich w tej historii znajomi i sąsiedzi. Bracie gospodarzu – czcij ojca swego i matkę swoją i czyń siebie jej właścicielem. Ja nie jestem duchownym i nie do mnie należy pouczanie o boskich przykazaniach, ale źle człowieku czynisz. Ale jeszcze gorzej czyni, albo i nie czyni państwo, które na takie zło przyzwala.

Staram się pomóc w przełamaniu oporu i uzyskania wyroku, który pozwoli synowi zobaczyć matkę, a matce syna. Oby ten ludzki wyrok zapadł wcześniej niż nieuchronny i chyba bliski niestety boski wyrok.


7. Zacząłem od słów piosenki i słowami piosenki, tym razem rosyjskiego barda Bułata Okudżawy – gdy zamieć wyje niczym wilk i w nocy mróz uderza, nie zamykajcie proszę drzwi, otwórzcie je na ścieżaj...

Więc otwórz człowieku te drzwi na ścieżaj przed bratem, który matkę chce zobaczyć!


(tekst powyższy, z niewielkimi zmianami, wygłoszony został w Radio Maryja 27 lutego br.)

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka