Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
3930
BLOG

Proces badawczy trwa, czyli prokuratorskie jaja

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 61


Zdaje się, że pies z kulawą nogą dotychczas trotylu nie powąchał i nie zbadał


1. Pół roku temu, w końcu października, Polska zatrzęsła się od trotylu, opisanego w publikacji Cezarego Gmyza.

Prokuratura zwołała konferencje i zdementowała – trotylu nie było! Po jedenastu minutach zdementowała jednak własne dementi i stwierdziła, że trotyl tak jakby był...to znaczy może był, a może go nie było. I że próbki zostaną zbadane, a wyniki znane będą za pół roku.

W międzyczasie rzecznik Grać wyprowadził w nocy na spacer właściciela gazet Hajdarowicza, po czym w niezależnej hajdarowiczowskiej prasie doszło do paru zmian kadrowych.


2. Czas szybko mija, za kilkanaście dni obiecane pół roku właśnie upływa. Wczoraj mecenas Pszczółkowski oznajmił, że do obecnej chwili żaden pies z kulawą nogą próbek tych nie powąchał ani nie przebadał.

Pszczółkowski raczej wie co mówi, bo jako pełnomocnik śledczy Jarosława Kaczyńskiego ma dostęp do czynności śledczych i akt sprawy, a do tej pory zwykł wypowiadać się rozważnie.

Prokuratura natychmiast zdementowała niepokój Pszczółkowskiego stwierdzeniem, że proces badawczy trwa.


3. Proces badawczy trwa... to znaczy – co konkretnie trwa?

Gdzie są te próbki? Kto je bada, jaki zajmuje się nimi autorytet, czy ośrodek naukowy? Od kiedy je je bada i jak długo będzie badał jeszcze? Ile czasu będziemy czekać na wyniki tych badań? – zapytam nieśmiało, dodając, że chodzi o podstawowe, rutynowe wręcz badanie śladów z katastrofie lotniczej, od której minęły właśnie trzy lata. I że nie chodzi tu o badanie wygrzebanych pędzelkiem ze skał mezozoicznych śladów dinozaura, tylko o fotele lotnicze, na których albo nie ma, albo jest, swąd wybuchowej spalenizny.

Proces badawczy trwa, ale to raczej nie trotyl jest badany, lecz wytrzymałość społecznego materiału.

Prokuratura bada, jak dalece może jeszcze kpić w żywe oczy i robić z nas tak zwane nie dość elegancko - jaja.


PS. W filmie Anity Gargas jest scena, jak Prokurator Generalny Seremet przed nią ucieka, a doścignięty obiecuje wywiad do końca listopada. Po tej obietnicy znów ucieka i wywiadu nadal nie udziela.

Ucieka - bo co ma powiedzieć? Że w tym tempie śledztwo potrwa jeszcze trzydzieści cztery lata?


 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (61)

Inne tematy w dziale Polityka