Ja wiem Ja wiem
1142
BLOG

Bilans zakwestionowania zrzeknięcia się reperacji wojennych przez Polskę

Ja wiem Ja wiem Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 40
Obie strony polityczne w Polsce przerzucają się sprzecznymi informacjami na temat tego, czy Polska zrzekła się reparacji za II wojnę światową, czy ma prawo domagać się od Niemiec odszkodowania za poniesione gigantyczne straty. Nie widziałem jeszcze dokumentu, który by potwierdzał wersję totalnej opozycji i środowisk przychylnych państwu Niemieckiemu, jednak przywoływane są ustalenia władz komunistycznych i gwaranta/okupanta ZSRR, które w naszym imieniu miały taką decyzję podjąć. Argument, że Polska była pod okupacją ZSRR i to nie było zatem suwerenne polskie stanowisko, wywołuję natychmiastową logiczną kontrargumentację, że w takim razie nienaruszalność granic, pokój i wszystkie inne umowy zawarte w tym okresie są również do zakwestionowania.

Obawa, że Niemcy mogłyby wykorzystać polską szarżę kwestionowania zastałego stanu do własnej próby odzyskania dawnych ziem niemieckich, zamyka usta i umysły ludziom bojaźliwym i niechętnym zmianom. Wprawdzie nienaruszalność granic została podpisana już w "wolnej" Polsce, jednak potwierdzono wtedy przy okazji różne inne traktaty podpisane przez poprzedników, uznając tym ciągłość polityki państwa polskiego. Nie mam wystarczającej wiedzy, by określić na ile te wszystkie traktaty są ważne i niemożliwe do uzyskania na nowo przez nowy rząd, gdyby odciąć się od przeszłości, jako okresu niesuwerennego, ale sprawa granic jest bardzo łatwa do wyjaśnienia.

Niemcy i folksdojcze (których nie brakuje) w zamian za reparacje wojenne chcą w takim razie przywrócenia dawnej granicy polsko-niemieckiej lub wliczenia ich strat do odszkodowań. Oczywiście jest to logiczne, ale nie obejmuje całości sprawy. Nie musimy się tego argumentu obawiać. Możemy wliczyć wartość tych ziem, a nawet pozyskanych obywateli, którzy nie uciekli, i odliczyć od żądań odszkodowawczych. "Niestety" wtedy musimy także doliczyć utratę naszych ziem, których było znacznie więcej, oraz utratę naszych obywateli, których bardzo wielu pozostało poza granicami nowej Polski. Utrata była przecież spowodowana wywołaną wojną i skoordynowanym atakiem państwa Niemieckiego i wówczas jego sojusznika Rosję. Otwiera się zatem pole do rozmów, ile zyskaliśmy na przesunięciu granicy, a ile straciliśmy. Nie ważne, czy bilans jest dodatki, czy ujemny, nie jest w stanie znacząco wpłynąć na reparacje wojenne wyliczone tylko na podstawie zabitych obywateli i zniszczeń materialnych.

Jeśli zatem założymy, że uzyskane i utracone polskie ziemie w przybliżeniu się bilansują, jasno będzie widać, że bezwzględną stratę na tym wydarzeniu poniosły Niemcy, a zyskał wyłącznie ZSRR. Niemcy mogą sobie zatem policzyć utratę swoich ziem, jako reparację wojenną wobec ZSRR i dogadać się z byłymi republikami, w jakim procencie komu spłacili swój dług za zbrodniczą przeszłość. Nam natomiast zapłacili dotąd wyłącznie za wywózki do przymusowej pracy w Niemczech, ale za straty wojenne wiszą, jak fallus w głowie pani Środy. Nawet jakby przymknąć oko i policzyć, jak folksdojcze chcą, dotacje unijne, jakie otrzymaliśmy z EU, to trzeba być skrupulatnym i odliczyć nasze składki, koszty poboru i marnotrawstwa tego systemu, który nie my wymyśliliśmy, odliczyć zrzutkę innych krajów EU, bo to nie one mają płacić za Niemców, i dopiero odliczyć te śmieszną uzyskaną kwotę może kilku miliardów od setki razy większego ich długu. Możemy przecież okazać łaskę dla dłużnika i te kilka procent mu umorzyć, by był w stanie spłacać resztę. Tak się robi w cywilizowanym świecie. Nie wolno zaciskać za mocno pętli na szyi dłużnika. Można iść jeszcze dalej. Niech nie przysyłają bezpośrednio do Polski pieniędzy tylko po prostu niech opłacają naszą składkę członkowską w EU. Niech opłacają nasze limity CO2. Niech wypłacają odszkodowania dla naszych poszkodowanych Żydów. Niech opłacą i utrzymają obóz imigrantów, który nam przydzielili. Niech sprzedadzą nam swoje banki i fabryki w Polsce, skoro gotówki im brakuje. Niech wyręczają nas ze wszystkiego, co w ramach Unii sami wprowadzają, by nas wycyckać. I tak to będą krople w morzu tego, co nam powinni płacić, więc niech już im będzie. Niech mają dogodnie rozłożoną spłatę i w formie tak przez nich pożądanej, poprawiającej ich wizerunek, jako świętych do bólu tęczowych Niemiaszków. Przez 20 lat takich reparacji może uda im się spłacić dług, a my w takich warunkach będziemy mieli szansę zbliżyć się do ich poziomu rozwoju i życia. Będziemy kwita, pomimo tylu niemieckich zbrodni, oszustw i podłości. Wybaczyć jednak kiedyś należy okazującemu adekwatną skruchę za swoich przodków.



Ja wiem
O mnie Ja wiem

Piszę tylko, co wiem lub się domyślam. Więcej można przeczytać w książce "Wielki Bum... cyk, cyk - dialogi Geda" zainspirowanej obecnycnymi wydarzeniami na świecie. https://drive.google.com/file/d/1ohAGz8iWa0_i1NfWcQSBxobp2fLbOy8H/view?usp=sharing

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka