Ja wiem Ja wiem
80
BLOG

Potrzebne dwa światy, by osądzić dwie racje

Ja wiem Ja wiem Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
W sporze o wolność jednostki, a dobro społeczeństwa lub moralność, a sensowność działań nie da się łatwo znaleźć złotego środka. Wiemy z doświadczenia, że wszelkie skrajności są skrajnie głupie, ale osądzenie, czy coś jest skrajnością, czy właśnie przesunięciem w kierunku środka, bywa też problematyczne. Podobnie ma się sprawa z uznaniem, kiedy człowiek staje się człowiekiem w pełnym sensie, a więc i obywatelem, którego chronią prawa, jak autonomiczną jednostkę. Kiedyś granica była jasna, czyli czas porodu definiował, czy człowiek zaistniał na świecie, czy jeszcze stanowi część kobiety. Nie bez powodu czcimy narodziny, a nie poczęcie człowieka. Nauka pozwoliła dokładnie zobaczyć, co się dzieje w brzuchu matki, jak rozwija się płód, a sama ciąża przestała być wyłączną prywatną sprawą rodziców. Wszędzie, gdzie odkryje się nowe złoża wartościowego dobra, zaczyna się walka o władzę nad nimi. Obecnie tak wygląda sprawa nienarodzonych ludzi. Zabiera się prawa rodzicielskie, zostawia obowiązki. Pod płaszczykiem ochrony nowego istnienia łamie się wolność i prawo do prywatności oraz własności. Tak, piszę o własności, bo dziecko jest własnością matki i ojca, tak samo jak rodzice są własnością dzieci. Dzieci są przecież jednością rodziców, więc dziedziczą po nich nie tylko cechy, zdolności, choroby, ale i bogactwo lub biedę, a czasem nawet pozycję społeczną i zawód.

Nie chodzi zatem tylko o problem, kiedy zaczyna się pełnowartościowe życie ludzkie, ale też gdzie leży granica prywatności w rodzinie. Czy posiadanie dzieci lub rodziców to pełne prawo, do którego nikt nie powinien się wtrącać, czy jednak możemy dowolnie odbierać prawa rodzicielskie, a więc i dziecięce do posiadania własnych prawdziwych rodziców? Kto ma oceniać, co jest najlepsze dla dziecka? Komisja, politycy, organizacje lewicowe, prawicowe lub religijne, czy jednak rodzice? Kiedy rodzicom można ograniczyć prawa i jak daleko w tych ograniczeniach się można posunąć? Nadmierne regulacje sprowadzą ludzkie rozmnażanie się do hodowli lub przemysłu. Niedostatek ingerencji w rodziny mógłby cofnąć nas do czasów klanów z wszechwładzą głowy rodziny i z diametralnie innym prawem w każdej rodzinie. Nie ma prostej i oczywistej drogi do wyznaczenia najlepszych rozwiązań i definicji. Wszystko odbywa się na zasadzie przypuszczeń, przekonań, testów i losowości.

Aby móc z całą pewnością ocenić, czy można zabijać nienarodzone dzieci, dokonywać eutanazji na chorych lub starych, czy prawa jednostki są ważniejsze, niż prawa grupowe, należałoby stworzyć dwa światy oparte na tej samej kulturze i po długim czasie doprowadzić do konfrontacji, jak kiedyś wyglądała rywalizacja pomiędzy Atenami a Spartą. Tam wygrali egoistyczni, starzy, chorzy, słabi i niezawodowi żołnierze ze zdyscyplinowaną, zdrową, honorową i wyszkoloną do zabijania wrogów machiną. Tamten eksperyment pokazał nam, że słabsi nie zawsze oznaczają niepotrzebni. Wielu filozofów i artystów nie miało predyspozycji do przeżycia w spartańskich warunkach. Przeżyli jednak w Atenach i wzbogacili tak społeczność, że ich istnienie okazało się cenne. Są jednak granice i nikt np. nie przeznaczy 10 mld. zł na ratowanie życia chorego dziecka nawet samego Einstein'a. Na wypracowanie takiej wartości zapewne przypada bardzo wiele zgonów w wyniku wypadków, więc równałoby się to z poświęceniem zdrowych i pracowitych osobników za szansę uratowania jednego chorego dziecka. Wszystko co robimy, ma jakiś sens. Im większy, tym lepiej dla nas. Im mniejszy, tym bardziej upodabniamy się do naszych braci mniejszych, czyli zwierząt. One też działają sensownie, ale nie aż tak mądrze, by zbudować wspaniałą cywilizację i zdominować życie na planecie, a może kiedyś i w galaktyce. Zalecam zatem mniej fanatyzmu, więcej wiary w racje innych ludzi, a wtedy może uda się politykę uprawiać nakierowaną na złoty środek maksymalnej sensowności, a nie gorliwości w imię jakiejkolwiek idei (innej, niż sensowność :D).


Ja wiem
O mnie Ja wiem

Piszę tylko, co wiem lub się domyślam. Więcej można przeczytać w książce "Wielki Bum... cyk, cyk - dialogi Geda" zainspirowanej obecnycnymi wydarzeniami na świecie. https://drive.google.com/file/d/1ohAGz8iWa0_i1NfWcQSBxobp2fLbOy8H/view?usp=sharing

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo