Jak informuje Onet, doszło do porozumienia między harcerzami, a kancelarią prezydenta, w sprawie krzyża, który harcerze umieścili na placu przed pałacem prezydenckiem, w dniach żałoby po katastrofie pod smoleńskiem.
Samo porozumienie jest sensowne, krzyż ma trafić do kościoła, gdzie jest dobre dla niego miejsce. Jednakże harcerze domagają się, aby w miejscu po krzyżu postawić pomnik, który miałby upamiętniać nie bardzo wiadomo co. Na krzyżu przybito tabliczkę z napisem: Ten krzyż to apel harcerzy i harcerek do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika.
Jak pisze Onet, organizacje harcerskie zwróciły się z prośbą do Kancelarii Prezydenta, Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, a także władz miasta stołecznego Warszawy o godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej oraz żałoby wyrażanej przez Polaków - "w formie adekwatnej do rangi tego tragicznego wydarzenia i atmosfery tamtych dni.
Rozumiem upamiętnienie ofiar, ale upamiętnianie żałoby w formie pomnika, to zupełna nowość. Żałobę już upamiętniono filmem Solidarni 2010, który wzbudził u wielu widzów kontrowersje, ale niewatpliwie jest taką formą upamiętnienia żałoby, która ma sens. Upamiętnianie tej żałoby pomnikiem, to kuriozum.
Ofiary należy upamiętnić tablicą przy sarkofagu prezydentostwa Kaczyńskich na Wawelu, można również w Smoleńsku ustawić krzyż lub pomnik - tam jest to racjonalne.
Upamiętnianie ofiar w miejscu, gdzie one nie straciły życia, ani gdzie nie są one pochowane, jest kompletnym nonsensem.
Jestem katolikiem, swoją wiarę traktują bardzo serio. Mam poglądy konserwatywne jak chodzi o sferę obyczajowości, i liberalne, gdy chodzi o gospodarkę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka