Z różnych przejawów działalności tektonicznej na powierzchni Ziemi od dawna najbardziej mnie fascynował łuk, jaki zatacza łańcuch Andów na południu kontynentu zanurzając się powoli w Atlantyku, wystawiając nad powierzchnię wody wyspy Georgia i Sandwich, a następnie zawracając pod kątem niemal 180 stopni, by wynurzyć się jako Półwysep Antarktyczny.
Ten fałd wydawał mi się przez długie lata dziełem jakiegoś psotnego olbrzyma, który włożył paluch w plastyczną ziemską skorupę i przeciągnął go kawał na wschód (tzw. palec boży). Racjonalnego uzasadnienia nie byłem sobie w stanie wymyślić, ani też nie natrafiłem na takowe w literaturze tematu (aczkolwiek nie szukałem zbyt pilnie).
Trzeba trafu, że obejrzałem fragment świetnego filmu o wodzie na ziemi. Między innymi poruszał on temat cyrkulacji wody w oceanach, i tego, jak mroźna Antarktyda steruje tym procesem. Mroźna Antarktyda dlatego jest taka zimna, że dokoła niej krąży Prąd Wiatrów Zachodnich, utrzymujący ciepłe masy powietrza z dala od tego kontynentu.
Prąd porusza się z zachodu na wschód, a łańcuch górski jest wygięty... także na wschód. Bingo! To nie co innego, a silny prąd morski doprowadził do tego odkształcenia kontynentów.
Inne tematy w dziale Technologie