Jeśli ktoś słusznie natrząsał się z nowomowy takiej jak "rdzenni Amerykanie" czy "Afroamerykanie", słusznie oburzał się na chuligańskie usuwanie posągów Waszyngtona czy Jeffersona i z satysfakcją podkreślał, że "dzięki Bogu naszej części świata nie grozi żaden neomarksizm ani żadna kultura anulowania", teraz zaś ochoczo gwarzy o "pierogach ukraińskich" i twierdzi, że może na jakiś czas warto odpuścić sobie granie w filharmoniach Czajkowskiego i Rachmaninowa, to ma on teraz doskonałą okazję, żeby zrobić intelektualny rachunek sumienia i przekonać się w porę, jak łatwo i szybko można wpaść w kabałę, którą dotychczas z protekcjonalnym rozbawieniem oglądało się tylko z dystansu.
Cenię wolność osobistą, ekonomiczny zdrowy rozsądek, logiczną ścisłość, intelektualną uczciwość i dyskretną dobroczynność.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura