Temat Smoleńska jest bez wytchnienia wałkowany przez media. Trudno się temu dziwić, w końcu katastrofa w historii Polski bez precedensu, i ich psim obowiązkiem jest ją nagłaśniać aby obywatele dostawali pełny zestaw informacji. Nie chcę tu spekulować o tym co ją spowodowało, moją intencją jest przedstawić inną prawdę, równie wstrząsająca ale pomijaną lub celowo marginalizowaną.
Załóżmy hipotetycznie że prezydencki samolot cało ląduje i wraca do kraju z Rosji, no i co dalej? Ano to, że prędzej czy później i tak doszłoby do najgorszego, czego alarmujące sygnały mieliśmy nie raz. Tu- 154 trapiły wcześniej usterki techniczne, zmuszają pilotów nawet do przymusowych lądowań. Nie trzeba być inżynierem lotniczym żeby się domyślić, że takie igranie z losem prowadzi niechybnie do tragedii. Prasa specjalistyczna biła notorycznie na alarm, ostrzegała, ale kto by tam ich słuchał, bo po co? Jakoś to będzie, typowa polska beztroska, a potem płacz i zgrzytanie zębów.
Na pochwałę zasługuje tylko postawa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, jako jedynej z państwowych instytucji. Rozumiejąc, że stare poczciwe radzieckie śmigłowce lata świetności mają już za sobą, zakupiło nowoczesne helikoptery z zyskiem dla pacjentów, personelu, i także budżetu, gdyż mają one mniejszy apetyt na paliwo, są szybsze i mogą wykonywać loty w nocy.
Nie chcę być złym prorokiem, lecz – odpukać w niemalowane – mam złe przeczucia że znów będziemy świadkami nieszczęścia. Sprawa Smoleńska ucichnie, to i o zakupie nowych maszyn się zapomni. Obym się mylił, i żeby chociaż Polacy poszli po szkodzie po rozum do głowy.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie