Prezydent Rosji Dymitrij Miedwiediew podczas uroczystej ceremonii, odznaczył legendarnych astronautów. Zorganizowano ją z okazji 50 rocznicy lotu Jurija Gagarina. W tymże zacnym gronie nie brakowało również obcokrajowców, w tym Mirosława Hermaszewskiego. Prócz Polaka galę tę zaszczyciły takie znakomitości co: Oleg Leonow – pierwszy człowiek który wyszedł w przestrzeń kosmiczną, Walentyna Tiereszkowa – pierwsza kobieta w kosmosie, a z zagranicznych gości weteran misji Apollo Amerykanin Thomas Stafford. Impreza w unikalnym carskim stylu i pompatyczności, hołd dla Gagarina i reszty nieustraszonych, potrafiących zwyciężyć lęk by zapoczątkować eksplorację wszechświata. Wszystko ładnie pięknie, lecz Miedwiediew kierował się tu zupełnie przyziemnymi potrzebami, nie wzniosłymi ideałami.
Tajemnicą poliszynela jest to, że po rozpadzie Związku Radzieckiego rosyjskiemu programowi astronautyki się nie przelewa. Brakuje pieniędzy aby samodzielnie prowadzić misje na orbitę, o lotach na Marsa i dalej nie wspominając. Co za tym idzie, trzeba schować dumę do kieszeni, i pod pretekstem współpracy dla dobra światowej nauki i przyszłości ludzkości, wejść w kooperację z USA, Japonią, Chinami, Indiami, Europą. Robić dobrą minę do złej gry.
Amerykanie myślą podobnymi kategoriami, zdając sobie sprawę z faktu, że w pojedynkę gwiezdna odyseja zakończy się klapą. Koszta iście astronomicznie, plus kolosalny wysiłek technologiczny. Zatem mamy tutaj małżeństwo z rozsądku.
Gdyby było inaczej, nikt by się nie kwapił do wchodzenia w spółki, z racji tego, iż ten kto będzie rządził w kosmosie, ten także stanie się władcą świata. Mówię tu o aspekcie militarnym ( zdominowanie orbity swoimi satelitami militarnymi, w odleglejszej przyszłości statkami), czy też gospodarczym ( zasobne w surowce np. asteroidy, lub też patrząc na sąsiedni Księżyc – ciało niebieskie bogate w śladowy na Ziemi, bardzo cenny Hel – 3).
Rosyjski prezydent tymże gestem, ukłonił się w stronę bohaterów z krwi i kości. Jego rodacy odbiorą to jako akt ogromnej szlachetności, głowy państwa uczciwej i prawej, doceniający trud, odwagę i poświęcenie rodzimych astronautów, jak i obcokrajowców. Zwłaszcza ten drugi ruch zasługuje w ich mniemani na gorące brawa. Tylko człowiek zacny jest w stanie przezwyciężyć uprzedzenia, niesnaski, stereotypy i uczcić klasę pionierów w badaniu nieznanego. Światowa brać lotnicza poczuje się zaszczycona ów komplementem, i zacznie darzyć Miedwiediewa wdzięcznością.
Założę się, że ,,car Dymitr’’ wsparty radą - skądinąd potężnego u naszych wschodnich sąsiadów - gremium ośrodka badania stosunków międzynarodowych, postanowi utrzeć nosa zadziornym Polakom. Uczyni to śladowym nakładem sił – orderem nadanym Hermaszewskiemu na uroczystości. W państwie nad Wisłą podniosą się głosy co poniektórych gorących głów, że to skandal, zdrada, itp. W obronie dobrego imienia jedynego Polaka na orbicie, staną niemniej zajadli poplecznicy ów pilota. Wybuchnie niemały harmider, kłótnia, potęgując i tak spory bałagan w ojczyźnie, co na rękę jest Moskwie.
Nie czarujmy się, w działaniu Dimitrija nie ma za grosz odruchu dobrego serca. Gwiazd tu sięga jeno obłuda i kunktatorstwo, nic więcej.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie