Ostatni incydent na Okęciu, ale i szczęśliwy finał to najlepszy dowód na to, ile znaczą umiejętności dobrego, doświadczonego pilota.
Kapitan Tadeusza Wrona to nie nowicjusz, a weteran mający wylatane tysiące godzin. Swój fach szlifował też w tzw , małym lotnictwie’’, jak potocznie nazywa się szybownictwo. W zawodach plasował się w pierwszej dziesiątce, a warto przypomnieć, że nasi szybownicy to absolutna czołówka światowa.
Jednak przykład kapitana Wrony to nie jedyny przypadek w lotnictwie, gdzie zdolności pilota uratowały pasażerów, załogę, a niekiedy i maszynę.
W Afganistanie lub Iraku ( nie pamiętam dokładnie), samolot firmy DHL został trafiony rakietą, w efekcie czego stracił stery. Jednak trzeźwość umysłu pilotów, uchroniła przed tragedią. Mając tylko do dyspozycji silniki, użytkowali je tak, że zdołali pomyślnie wylądować.
Z innych sytuacji weźmy choćby tę, jaka spotkała samolot chińskich linii lotniczych. Z niewiadomych przyczyn maszyna zaczęła odmawiać posłuszeństwa, spadać bezwładnie w dół. Ale jakimś cudem załodze udało się ustabilizować lot tuż nad powierzchnią oceanu.
Warto też przypomnieć o lądowaniu na rzece Hudson, głośnym przed kilkoma laty. Parę ładnych lat wcześniej inny pilot był zmuszony także lądować na wodzie, tym razem na morzu. Niestety, lądowanie nie było tak łagodne, aeroplan rozbił się o powierzchnię, były ofiary śmiertelne. Ale eksperci i tak zgodnie podkreślali, że gdyby nie pilot, zabitych mogło być jeszcze więcej.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie