Pragmatyzm, i potrzeba drugiej strony by osiągnąć korzyść – to najlepsze lodołamacze, w kontaktach między zwaśnionymi stronami. Tak też się stało w przypadku niedawnych zaciekłych rywali, czyli Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego.
W okresie Zimnej Wojny USA i ZSRR ścigało się ze sobą, w kwestii eksploracji kosmosu. Zwłaszcza w budowie stacji kosmicznych Sowieci mieli diametralną przewagę nad Amerykanami, której Waszyngtonowi nie udało się nigdy zniwelować. Ich stacja Skylab okazała się niewypałem, podobnie na panewce spalił projekt Freedom.
Zawierucha dziejowa w mgnieniu oka zmieniła jednak nastawienie obu wrogów. Związek Radziecki rozpadł się, a Rosja z swoich programem kosmicznym pozostała bez wystarczających środków finansowych, lecz z bogatą wiedzą i doświadczeniem w budowaniu stacji. Z kolei Stany Zjednoczone posiadały dużo pieniędzy, lecz mierne umiejętności w tworzeniu tychże konstrukcji.
Siłą rzeczy narodziło się partnerstwo, z którego powstała wraz z pomocą kilkunastu innych państw Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Gdyż nawet te dwa kraje razem nie były w stanie sprostać tak tytanicznej inwestycji.
I tak oto paradoksalnie niegościnny i złowieszczy kosmos doprowadził do harmonii i współdziałania na Ziemi.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie